Witam. Chciałbym dzisiaj podzielić się z wami moją chujnią. Otóż jakiś czas temu znajomy kupił samochód słynnej marki Mercedes. Zdążył mi się już nim pochwalić jaki on to nie zajebisty i w ogóle ile kasy na niego wydał. Skomplementowałem, że fajny i ładny, bo naprawdę mi się podoba, a ten jak się nie podjarał.. zaczął mi wygadywać o silniku, że V6, że hamulce takie i takie, skrzynie jakieś. Stałem przed nim jak osioł i nie wiedziałem o czym mówi. Ja myślałem, że samochód to samochód, 4 kółka i jedzie, a jak jest przy okazji ładny to też w porządku. Znam temat jedynie ze strony tankowania paliwa, a tak to nic poza tym. Oglądając filmy na YouTube jakichś twórców, którzy zajmują się motoryzacją, zastanawiam się czy dla nich gadanie o oznaczeniach silników, diesli nie diesli, benzyniaków czy innych podzespołów samochodowych to jest jakaś frajda czy katują się w swojej pracy? Również mam samochód, ale cholera, ja patrzę raczej na design, wygodę i komfort jazdy, a nie na to ile mogę pojechać maksymalnie na autostradzie. Nawet nie wiem po co ludzie to robią, żeby się popisać jakie mają zajebiste auto? Ostatnio również ktoś mnie pytał jaki silnik, pojemność w moim aucie itd. Mówię zawsze od razu, że się nie znam na autach to gość odchodzi ze skrzywioną miną jakby to była jakaś choroba psychiczna. Nie wiem kiedy powstał pierwszy samochód, jakieś 150 lat temu? Dosyć dużo czasu, ale nie mogę nadal uwierzyć jak bardzo ludzie zapoznali temat i jak wiele osób zna temat osiągów, silnika itd. Na internecie zauważyłem, że panuje nawet pewna wojna pomiędzy posiadaczami różnych producentów aut, najczęściej chyba między posiadaczami BMW a posiadaczami Mercedesa. Podobają mi się te auta oczywiście, ale raczej z wyglądu, a nie z tego ile maksymalnie jedzie. Pozdrawiam wszystkich, którzy przeczytali do końca.
Motoryzacja
2018-09-11 18:0453
15
Mercedesy są do dupy. Jeśli kogoś uraziłem to sory. To tylko moja opinia.
Merc to był 20 lat temu. Teraz to kupa plastikowego gówna. Dosłownie. Zaprogramowane zużycie baaardzo drogich komponentów i podzespołów, także oprogramowania. Elementy ulegające zużyciu w krótkim czasie, nawet nie mogące „przetrzymać” gwarancji. Nagłe awarie, uszkodzenia sterowników, błędy oprogramowania i … laweta. Niepotrzebnie rozbudowane systemy, nikomu niepotrzebne gadżety, z których połowa użytkowników nie korzysta, a 90% nawet nie wie o ich istnieniu. Niemożność demontażu i naprawy większości elementów – wszystko to jednorazówki. Wszystko pozapinane i pomontowane na klipy i zatrzaski, które przy próbie demontażu natychmiast się rozpadają. Strukturalne uszkodzenia elementów plastikowych – starzenie się w szybkim czasie. Wszystko po to, aby auto za kilkaset tysięcy szybko zamieniło się w kupę gówna. Żaden mercedesiarz nie przyzna się, ile kasy zostawia, aby jego gwiazda jeździła jako tako. Trzeba być dzisiaj naprawdę bogatym, aby trwonić na takie cóś kasę.
Kiedyś było: bez gwiazdy nie ma jazdy.
Dzisiaj: z gwiazdą chuj nie jazda.
Facet się musi znać na autach bo inaczej jest pizda
Nie wspominając że o zasadach działania silnikow wytwarzania kompresjii mam cylindrach czy mechanizmy krzywkowe w układach rozrządu. Tylko debile bez szkoły nie interesuja się takimi fascynującymi rzeczami. Pozatym na pewno jeździsz peugotem. Wstyd i tylko wstyd mieć taka postawę
No taaa.. bo inne hobby nie istnieją. Jak pracuję w służbie zdrowia to mam mieć zainteresowania inżyniera? Jasne, trzeba umieć zmienić koło i wymienić olej ale ku*wa bez jaj z rozkładaniem silnika na czynniki pierwsze.
Ty oczywiście znasz się na motoryzacji w huj kurwa jego mać,typowy głupi tępy poloczek,pierdol się głąbie kapuściany.
Ku@wa, skąd ja to znam…
Kradnij krokodyle, pij whiskey, szczaj do zlewu w socjalnym. Mnie stać na wszystko. Ty…, wal konia. Widzę, że tak robita, bo gdzie kobita? Elo stuleje, ja se whiskey chleje, później wchodzę w kobite, jak już jest wypite. Co? Mi zazdrościta, bo konia walita? Nie stać was na whiskey, zbieraj w lesie syski.
Nie znasz się, boś cep i kmiot.
Mozesz nie znac sie na autach, ale znaj sie chociaz na cichodajkach z Filmowki!
Jak mi ktoś pierdoli fachowo o samochodach to wprost mówię, że nie mam o tym pojęcia, bo dlaczego mam mieć skoro samochody interesują mnie równie mocno, co życie płciowe modliszki błękitnej na Seszelach. Chociaż,gdyby taka istniała, byłaby ciekawsza od motoryzacji.
To jest poprostu hobby. Coś czego większość ludzi nie posiada. Ja nie interesuję się samochodami jak i Ty ale elektroniką, nowinkami technologicznymi. Dla mnie laptop czy telefon to nie tylko ładne urządzenie a znam jego parametry, cieszy mnie to, czytam fora techniczne. To tak jak baby się lubują w gotowaniu i analizują przepisy i składniki, co znowóż mnie nie interesuje. Żarcie ma być dobre i pachnące a z czego się składa nie interesuje mnie. Zrozumiałeś chyba? Czy nie masz żadnych zainteresowań?
Gdzie tu chujnia?
W Polsce w ogóle ludzie mają pierdolca na punkcie tego, kto czym jeździ. W wielu dużych miastach na świecie (np. NY) ludzie olewają temat, bo mają taksówki i metro, ewentualnie wypożyczalnie aut, jak już muszą się gdzieś dalej dostać. A w Polsce jak ze wszystkim: zastaw się, a postaw się. Potem jeździ taki pacan „wypasioną” furą, a żeby kredyt za nią spłacić, wpieprza chleb z margaryną i popija kranówką.
Zgadzam się z Tobą,pierdolone polactwo.
Imbecyl.
Jestem ananasem, u nas w Ananasowym Królestwie nie mamy samochodów, jeździmy na pojebanych wielbłądach.
Omg… masakra jakaś jeśli o faceta chodzi
Ja też ostatnio idę i spotykam znajomego przy nowym aucie, zmienił nastoletnie na paroletnie, faktycznie lepiej wypasione. Też jakieś systemy których nazw nie rozumiem. Ma pierdolca w dodatku, że auto musi być w chuj terenowe, napęd na cztery koła jakieś tam dyferencjały itd, sam nie wiem co tam jeszcze. Chociaż najbardziej mu się przydaje do stania w korku w drodze do pracy. Stoi obok ten jego poprzedni wóz, faktycznie mniejszy i już rdza tu i ówdzie wyłazi. Miesiąc temu kochał go jeszcze a teraz pierdoli jaki chujowy. I się plącze przy tym, bo jak mówi, że nowy coś ma tam super duper, a stary tego nie ma, to zaraz dodaje, że to nic bo w starym to niepotrzebne było. Jak nie było potrzebne, to po co szukał nowego z tym czymś właśnie. I takie pół godziny pierdolenia żebym uwierzył, że kupił najlepszy samochód na świecie. A może sam do końca w to nie wierzy i musi sobie powtarzać.