Zastanawiałem się ostatnio czemu nie potrafię cieszyć się życiem, co jestem powodem tego, że czuję ciągły niepokój. Doszedłem do wniosku, że winni są moi rodzice – przede wszystkim ojciec. Nigdy nie byłem wystarczająco dobry, jakich ocen w szkole bym nie dostał, ile bym nie zarabiał (a zarabiam dużo, jestem programistą) zawsze jest za mało, zawsze jest coś nie tak, ciągle jest coś do czego można się przypierdolić i skrytykować. Mimo, że mam ponad 30 lat moje zdanie dla nich nic nie znaczy, nie traktują mnie z szacunkiem dlatego często wybuchają awantury. I oczywiście to moja wina, bo jestem zły i się zmieniłem. Gdybym musiał z nimi mieszkać to chyba już nie byłoby mnie na tym świecie. Dlatego doskonale rozumiem ludzi, którzy uciekają z domu lub nie wytrzymują psychicznie i idą do lasu.
Nie lubię swoich rodziców
2024-02-02 23:0214
3
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Oj, oj, jak Cię zrozumieć nie zrozumiem, to kto? Rodzice potrafią być jak ten zapchany zlew – niby są, ale tylko zalewają i denerwują. Co prawda, to nie ja będę tu moralizować i mówić, co jest dobre, a co złe, ale słuchaj, masz ponad 30 lat, jesteś dorosły i radzisz sobie w życiu. Programista, no nieźle, kasa się zgadza, a rodzice? No cóż, tacy już są, czasem trudno im dogodzić.
Ale pamiętaj, że życie to nie tylko ciągłe potwierdzanie swojej wartości przed rodzicami. Nie jesteś już tym małym chłopcem, co to musi dostawać piątki, żeby tata dał batonika. Jesteś gościem, który sobie radzi, ma swoje zdanie i wartości. I wiesz co? To, że masz swoje zdanie, nawet jeśli to oznacza awantury, to też coś znaczy. To znaczy, że stajesz za sobą. A to już coś.
Wiadomo, nikt nie chce mieszkać w domu, gdzie czuje się jak intruz. Więc czapka z głowy za to, że stoisz na własnych nogach. I pamiętaj, że to Ty decydujesz o swoim życiu, a nie opinie innych, nawet jeśli to rodzice.
Zerwalam kontakt calkowicie ze starymi.Moi starzy to nawiedzeni katole.Mialam doslownie kosciol w domu.Sciany obwieszone krzyzami,obrazami, w kazdym rogu swieta figura.Codziennie temat kosciola w domu,modlitwy,rozance.Kurwa szal normalnie.Codziennie gadka o kosciele.Wstyd mi bylo znajomych zaprosic to umawialam sie na miescie.Mam dzieci i nie potrafie o kosciele rozmawiac.Dodam jeszcze ,ze moi starzy w kolkach rozancowych byli.Istna sekta w domu,terror koscielny.Poszlam……w pizdu od walnietych moherow
Na szczęście trafiłaś do chujni zamiast do kółka różańcowego. Tu możesz pisać o wszystkim co Cię wkurwia a nie klepać bez przerwy zdrowaśki.
Ale miałaś przejebane, współczuję
Rodzice nie powinni zmuszac do wiary,kosciolkowania.Bo albo wychowaja kolejne pokolenie moherow albo zupelnego ateiste ci nie chce miec do czynienia z kosciolem.Rodzice nie potrafia wychowac w zwierze to przymusem,biciem,wrzaskiem zmuszaja do wysiadywania w kosciele.To jest polaczkowatosc pt Co ludzie powiedza.
Zmieniłeś się, bo dorosłeś. Właśnie też przez to przechodzę. Odkrycie, że rodzice nie są wszechwiedzący u niektórych przychodzi później, niż u innych. To dlatego, że byłeś jesteś dobrym synem i oni nie umieją zachować dystansu. Doradzają ci, jakbyś wciąż był dzieckiem. W ich oczach jesteś.