Od dziecka byłem bardzo muzykalny, świetnie śpiewałem itp. Problem w tym, że nigdy nie poszedłem do żadnej szkoły muzycznej, jedynie sam uczyłem się grać na gitarze, i ewentualnie grałem i śpiewałem przy jakichś kościelnych zespołach. Oczywiście to o wiele za mało… dopiero w wieku 20 lat zacząłem poważniej interesować się muzyką, zacząłem śpiewać w pół-profesjonalnym chórze i grać na fortepianie, no i tutaj dochodzimy do tego, na czym polega ta chujnia – 20 lat to już o wiele za późno. Rozpoznaję w sobie ogromny talent, który nie został obudzony we właściwym czasie. Powiecie mi pewnie, że „nigdy nie jest za późno”. Ale w przypadku muzyki to jest raczej gówno prawda. Teraz mam 25 lat, żadne szkoły muzyczne, wokalne i inne tego typu nie przyjmują kandydatów w takim wieku. Żeby cokolwiek osiągnąć, trzeba poświęcać ogromną ilość czasu na ćwiczenia – czasu, którego oczywiście normalna 20-kilku letnia osoba nie ma, bo wpada się już coraz bardziej w życiowe obowiązki. Właśnie dzisiaj jakoś naszło mnie na przemyślenia w tym względzie i jest mi strasznie żal, bo uwielbiam muzykę, a wiem, że nic konkretnego w tej dziedzinie raczej już nie osiągnę. Aż mi się płakać chce…
Niewykorzystana szansa
2020-01-24 17:5461
7
Załóż jakiś zespół, chętnych pewnie nie zabraknie. Tylko wybierz takich co umieją dobrze na czymś grać, czy to na perkusji albo pianinie. Wymyślcie sobie fajną nazwę zespołu np: 'Never late’. Utworzenie zespołu nie jest wcale trudne. Może kiedyś będziecie polskim 'Confide’ albo 'Bllesthefall’, ale oni wcześniej zaczynali to fakt i amerykańska młodzież ma łatwiej ze wszystkim, tam do wszystkiego podchodzi się na luzie i z radością. To już ostatni dzwonek. Bierz się do roboty.
Oj znam to, mną na przełomie gimnazjum/liceum interesowali się skauci pewnej ekstraklasowej drużyny w siatkówce. Ale wolałem imprezy niż treningi i teraz pracuję w gówno robocie i tylko jak czasem gram ze znajomymi to słyszę, że nieźle mi to idzie..
Niestety. System jest już taki uciskający, że nawet dzieci z podstawówki nie mają czasu wolnego
hyh, ludzie maja wiekszeproblemy w zyciu….
Możesz grać na weselach, albo ustaw się w przejściu podziemnym PKP z kapeluszem i dawaj czadu. Pewnie i tak sukcesu byś nie odniósł więc żadna strata.
3 godziny dziennie, 6 dni w tygodniu przez 5 lat
pojebany jestes jak tak myslisz. masz 20 lat a nie 70, jest w chuj osob ktore zaczely w poznym wieku przygode z muzyka i cos osiagneli. zamiast użalać się zacząłbyś coś robic w kierunku marzeń. No tak argument z tym że na ćwiczenia potrzeba czasu a czlowiek 20 letni go nie ma też jest z dupy, bo wszyscy muzycy poświęcają większość swojego życia na trening (przykład: gitarzysta Tommy Emmanuel poświęca 8h na dobę na trening). Człowieku o czym ty w ogóle pierdolisz tu..
Chłopie idź do jakiegoś talent show (np. Voice) . Jak Ci się uda przebrnąć castingi to już ktoś się Tobą zaopiekuje
I tak byś się nie przebił na tym naszym kurwidołku. Dzisiaj na scenie są ci, co nic nie potrafią. Ważne, że kasa się zgadza.
Poświęć się życiu i graj w wolnych chwilach swojej starej na flecie. Pomyślałeś, co by było, gdybyś się poświecił instrumentowi i muzyce, a zaniedbał życie? Wychodzi jednemu z setek, więc – jeśli nikt by o tobie w googleach nie szukał – nie wiedziałbyś, jak sobie dupę podetrzeć. Życie.
Tylko dobra guma i solidne gumowanie na komisariacie czynią cuda. Musisz poznać smak gumy na milicji. Lać gumą ile wejdzie i zrobić lewatywę gumową gruszką. Przegumować całą Polskę — od morza do Tatr. Lać zimnym końcem.
Pozostało Ci jedynie bicie konia
Tu ksiadz proboszcz…….Ten osobnik ktory twierdzi ze gral w kosciele to szachraj.
On gral ale na mojej fujarze i wcale nie byl taki uzdolniony.
Nie lzyj, by l uzdolniony i znal wszystkie chwyty na flecie.
Możesz zarabiać grając na weselach i innych imprezach. Później może się to rozwinąć w którąś stronę. Ważne tylko, by nie porzucać tej pasji.
No widzisz. Każdy z nas starszych, ma popełnione jakieś błędy w życiu, i gdyby tak można powrócić czasem, to by się to wszystko lepiej rozegrało. Ja zaraz będę miał 31 lat i mogę trochę żałować tego, że kiedyś nie wykombinowałem i nie zaryzykowałem inwestycji w Bitcoina. Dzisiaj bym miał sporo kasy z tego a tak, pozostaje wynajmować i zapierniczać za może 2400 na rękę, jak dobrze pójdzie. A to tylko jeden z błędów przeszłości, o którym wspominam.
Ja skończyłem szkołę muzyczną w klasie skrzypiec ale zrezygnowałem, bo pokonała mnie trema. Niestety są zawody, gdzie oprócz talentu musisz mieć to coś co sprawia, że odnajdujesz się z tym wszędzie i zawsze. U mnie strach przed występami ma korzenie w mojej schorowanej psychice. Zaburzenia nerwicowe i inne gówna. Niestety, żyjemy w czasach, gdzie jak nie masz siły przebicia to możesz sobie w dupę wsadzić swoje poświęcenie dla sprawy. Ja nie nadaje się do niczego, bo stres mnie zeżarł w życiu to starał.
90% sukcesu to cieżka praca, 10% to talent. Jeśli nie pracowałeś, to do sukcesu nie miałeś prawa. Dziękuję.
100% racji
Rozumiem, mam dokładnie tak samo. To uczucie mnie dobija. Jestem wkurwiona na siebie z dzieciństwa, że nie robiłam tego co chciałam . Teraz mam 23 lata i na pewne rzeczy jest już za późno. Jednak myślę, że jeśli będziemy robić to co kochamy to uzyskamy satysfakcję, tylko potrzeba cierpliwości i wytrwałości. Niestety codzienne obowiązki zajmują dużo czasu to prawda. Masakra, rozumiem Cię doskonale…
Załóż konto na youtubie i tam śpiewaj i graj.
Na coś na poziomie hobby jeszcze nie jest za późno. Fakt, może profesjonalnie grać czy śpiewać już nie będziesz, ale to nie znaczy, że nie możesz być w tym dobry. Proponuję znaleźć dobrego prywatnego nauczyciela. W Twojej sytuacji to może być lepsze niż szkoła muzyczna, tym bardziej że fakt faktem w wieku dwudziestu-kilku lat się nie zapiszesz. Powodzenia!
Pierdolisz, że się golisz. Teorii muzyki możesz się sam nauczyć w domu, by grać w rytmie kup sobie metronom lub ściągnij apkę na tel, naucz się gam, grać na dwie ręce oraz akordów, koła kwintowego, a przedewszystkim co to synkopa i przestań pizdęczyć. W szkole muzycznej prawdopodobnie zabiliby twoje chęci do grania czy komponowania i nauczyłbyś się tylko biegle czytać pięciolinię. Graj to co ludzie lubią, a przedewszystkim to co ty lubisz. Może być to modern talking, disco polo, jakieś hity nowe itd i uwierz mi- będziesz lepiej postrzegany niż taki chłopaczek co był zmuszony grać cztery pory roku Vivaldiego w szkole muzycznej. Interesujesz się? Już Ci dobrze idzie? Znajdź ludzi co też lubią grać i rób z nimi jam session. I nie graj tych kościelnych kawałków bo się zajeździsz. Chyba że masz aspiracje by zostać organistą.
No płacz dalej i pierdol. To nie kariera sportowa czas największej efektywności jest między 20 ,a 30 rokiem życia ,żeby być muzykiem ma się całe życie… Co to w ogóle jest za stwierdzenie ,że już nic nie osiągnę xd a jakbyś ćwiczył od bobasa może nic byś nie osiągnął i co ,miałbyś ból dupy że jesteś do niczego i mogłeś się przez ten czas opierdalać ?! XD
Jak to lubisz to idź w to ,jak nie to nie. Proste.
Z tym czasem to w ogóle żałosna wymówka, czas i pieniądze na rozwój zawsze się znajdą. Każdy ma obowiązki i nikt nie pierdoli ,że pranie skarpet odbiera mu czas na hobby. Z nico innego świata jest wielu piłkarzy którzy byli murarzami ,składali lodówki ,pracowali w fabrykach ,po godzinach im się chciało grać w jakiś 8 ligach ,ktoś ich zauważył i grają na najwyższym poziomie. Żyjemy w najłatwiejszych czasach na wybicie się zwłaszcza w muzyce…
Jestem zbulwersowany twoją postawą!!!
Cóż, nie każdy może być tym, kim chciałby być… sorry, życie. A tak w ogóle to po prostu trzeba wybrać inną ścieżkę, albo iść do szkoły muzycznej dla dorosłych czy coś, fakt 20 lat trochę późno, bo mówi się, że muzycy najlepiej kształcą się w dzieciństwie bo mózg plastyczny, bo neurony jeszcze migrują do 25. roku życia itd… ale po prostu nie pozostaje ci nic innego jak po prostu POGODZIĆ SIĘ!!! ze swoją życiową „chujnią” i wybrać co inne. Pozdro
E tam. Wyjdź na ulicę z gitarą, jak będzie cieplej. Nawet na dwie godziny. Na piwo może zarobisz albo nawet na bilet do kina czy coś dobrego do jedzenia. Duża szansa że zaimponujesz jakiejś fajnej pannie, a to już rzecz niematerialna. A kto wie może jakiś muzyk przypadkiem Cię zobaczy i zaprosi do grania w swoim zespole i kto wie co będzie dalej. To nie jest wcale niemożliwe. Wielu dobrze gra, ale jednemu nie pasuje życie w trasie, drugi pokłóci się z zespołem, inny będzie chciał spróbować sił grając inną muzykę. Nie masz nic do stracenia.
Zupełnie cię rozumiem. Mam bardzo podobnie z rysowaniem. Rysowałem malowałem bardzo dużo jak chodziłem do szkoły podstawowej, rodzice jakoś nigdy mnie mnie popchnęli w tą stronę i w końcu zaprzestałem. Teraz mam 40 lat i od jakichś 3 lat cały swój wolny czas poświęcam tylko temu. Moja praca zarobków tak mnie wkurwia że musze się czemuś poświęcić i czuje że to była jedna z najlepszych decyzji jakie ostatnio podjąłem że zacząłem znowu rysować. Cieszę się tym i tyle.
Mam pianino, 2 gitary i 2 trabki. Na każdym gram, ale tylko
w domu. Przed wczoraj chciałem zapisać wnuczka na pianino
do szkoły muzycznej. Wjeżdżałem tyłem na podworko, pcha-
ła się też taksówka. No i przypierdolilem w jakiś słupek tyłem
co go nie było widać w wstecznym lusterku. Tak akurat spo-
jenie karoserii go zasłaniało. światło tylne i zderzak rozbity,
ten słupek podtrzymuje dach, to się spierdolił. Lekcje pianino
kosztują 2 tys na rok za pół godziny tygodniowo, i już nie ma
miejsc. Na koniec wnuczek powiedział, że nie lubi muzyki i
nie chce grać na pianinie.
Ch cha cha o mamo, no tak – samo życie.
Może tak na YouTube chociaż daj coś. Myślisz, że ci wszyscy muzycy wybitni to coś skończyli? Szkoła chuja daje. Ty definiujesz kim jesteś i jak grasz. Czekam na YT. Pozdrawiam, madison@autograf.pl
W jakim kraju ty żyjesz.. Prosisz 4-letnie dziecko o słowa, prosta melodia na klawiszach i jesteś gwiazdą.. A cały zespół masz na pendrive.. Chyba, że godność ci nie pozwala…
no chyba nie zaczniesz płakać jak jakiś pizduś? Nie wyszło to nie wyszło, na chuj drążyć temat…