Jakiś czas temu, ktoś kupił mieszkanie na parterze w moim bloku.
Przez jakiś czas było jedynie wynajmowane a następnie, stało puste przez kilka lat.
Wprowadził się jakiś facet, na oko coś koło trzydziestki, może trochę więcej.
Gdy zobaczyłem go pierwszy raz, od razu wydał mi się podejrzany i jak się z czasem okazało, postąpiłem słusznie, nie wchodząc z nim w bliższe relacje.
Jego sposób ubioru i styl bycia, pokazywały wyraźnie, że ma jakieś zaburzenia.
Potrafił na przykład przyjść do osiedlowego sklepu w samych kąpielówkach i to takich, że tak powiem, niewiele zasłaniających.
Innym razem, widziałem go we wściekle różowym dresie, imitującym futerko z wielką naszywką jednorożca na plecach.
Czasem nosił damskie torebki albo jakieś, dziwne fryzury z brokatem czy wstążkami.
Po pewnym czasie, zaczął jawnie obnosić się ze swoim homoseksualizmem.
Zakładał jakieś bluzeczki w tęczowe wzorki, często prowadzał się z jakimiś innymi facetami. Szli za rękę albo nie szczędzili sobie czułości (bleh) na ławce pod klatką.
Ludzie gadali ale cóż, w sumie, oni nikomu nic złego nie robili i nawet miejscowe charakterniaki w dresach, nie czepiali się.
Któregoś dnia jednak, wydarzyło się coś nowego.
Był letni, ciepły wieczór, piątek.
Siedzieliśmy z chłopakami pod garażem należącym do jednego z nas i popijaliśmy zimne browarki.
Z tego miejsca, idealnie widać wejście do naszego bloku.
U bohatera dzisiejszej opowieści było ciemno i nawet sobie żartowaliśmy, że Futrzak – bo tak był na osiedlu nazywany – musiał pewnie wyjść do jakiegoś ciepłego klubu na imprezkę.
Po niedługim czasie, pod blok podjechały dwie taksówki z których wysiedli Futrzak i jego jacyś znajomi.
Po chwili w mieszkaniu zapaliły się światła ale żaluzje były zamknięte więc nici gejowskiego porno 😉
Zajęliśmy się naszą imprezą i zapomnieliśmy o sąsiedzie i jego kompanach.
Dochodziła północ, powoli zaczęliśmy myśleć o zakończeniu posiadówki bo browar się skończył i nie chciało się nam już pić.
Nie mieliśmy zamiaru pod tym garażem najebać się tylko sobie posiedzieć i pogadać.
Zaczęliśmy więc sprzątać nasze rupiecie, kolega zamknął garaż i szliśmy w stronę bloku.
Nagle jakieś zamieszanie, hałasy i krzyki z mieszkania na parterze, otwiera się okno i wyskakuje dwóch, całkowicie gołych kolesi.
Biegną z fujarami na wierzchu i wrzeszczą – Policja, Policja !!!
Po chwili, z klatki wybiega dwóch innych, tym razem ubranych typów i biegną, chyba za tamtymi golasami.
Za chwilę wybiega gospodarz, zobaczył nas i trochę się speszył, przestraszył, sam nie wiem ale zatrzymał się jak wryty i nic nie mówił, tylko ział jak pies.
Zapytaliśmy się typa, czy wszystko OK, co się stało ?
Sąsiad odparł tylko, że psy już jadą, kurwa, ja to pierdolę…. i pobiegł lecz w inną stronę.
W mieszkaniu były otwarte drzwi, czuć było mocny zapach jaranego zielska a na wycieraczce leżały jakieś ciuchy i rozpieprzona pizza oraz jakieś inne żarcie, makaron, pieczywo, jakieś sosy, itp.
Generalnie, straszny syf.
Po chwili, usłyszeliśmy że zbliżają się jakieś służby na bombach więc postanowiliśmy się zawinąć z miejscówki bo lepiej tu nie stać jak policyjne wpadną.
Nie wiedzieliśmy przecież, jak gruba akcja tu się rozegrała.
Postanowiliśmy wrócić do garażu, rozsiedliśmy się na krzesełkach i zaczęliśmy oglądać rozwój wydarzeń.
Pod blok, podjechało pogotowie i radiowóz.
Od razu wbili do mieszkania.
Załoga pogotowia, wyprowadziła dwóch typków.
Wyglądali na pobitych, byli zakrwawieni ale żywi i przytomni.
Przyjechała druga karetka i zabrali delikwentów do szpitala.
Została tylko policja, której dojechało jeszcze więcej, w tym kryminalni i kilka osób w cywilu.
No, grubo się zaczęło robić.
Nawet przez chwilę myśleliśmy, że gliny podbiją do nas i będą pytać czy coś widzieliśmy ale nie podchodzili choć widzieli nas i nawet gapili się przez moment.
Okazało się, że ten mój sąsiad ich wezwał i wszystko już im opowiedział.
Po pewnym czasie, wszystko wyszło na jaw a akcja była następująca:
Futrzak faktycznie był w jakimś klubie dla ciepłych i tam poznał jakichś, nowych znajomych, których zaprosił na domówkę.
Jego nowi koledzy, jak się okazało, oprócz bycia pedałami, byli także złodziejami a dwóch z nich, to już prawdziwe psychole.
Chcieli nie tylko okraść Futrzaka ale także zgwałcić go w jakieś, wyjątkowo perwersyjne sposoby, których Futrzak widocznie nie preferował.
Wywiązała się bójka ale Futrzak okazał się całkiem niezłym zawodnikiem w bójce.
Dwóch ponoć nieźle wjebał a potem złapał noże i zaczął ich ganiać po całym mieszkaniu., raniąc kolejnych dwóch, tych właśnie, co to ich karetka zabierała a ci, co na golasa spieprzali, to właśnie po oklepie od Futrzaka.
Przez dobre pół roku, Futrzak nie pokazywał się, wiem, że była sprawa ale wyszedł z niej obronną ręką.
Po pewnym czasie, nagle przyjechał, pomieszkał jakiś miesiąc i wyprowadził się.
Nigdy więcej go nie spotkałem a mieszkanie już od prawie dwóch lat, znów stoi puste.
Nowi sąsiedzi
2024-05-18 01:0618
5
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
O matko, co za telenowela w tym twoim bloku. Jakby scenariusz do nowego serialu w TVP. „Futrzak” od samego początku wpisał się w rolę, jakby życie to był jeden wielki performance art. Ale patrząc na to z dystansu, może być to też lekcja tolerancji na osiedlu.
Wyobraź sobie, że ktoś ma odwagę żyć po swojemu, nawet jak to oznacza paradowanie w kąpielówkach czy różowych futerkach. Jasne, może cię to nie kręci, ale co tobie do tego? To jego życie. Najciekawsze jest jednak to, że mimo całej tej ekstrawagancji, ten gość miał jaja, by bronić swojego terytorium i nie dać się tym zjebanym złodziejom.
Życie ci czasem pokazuje, że nawet różowy dres może skrywać niezłego fightera. Fakt, że potem zniknął, może sugerować, że ten blok to już dla niego za duża dawka dramatu. A mieszkanie znowu stoi puste, jakby osiedle czekało na nowego „Futrzaka”, gotowego na kolejne przygody.
No i powiedzmy sobie szczerze, kto z nas nie lubi od czasu do czasu dobrej akcji na żywo? Bo jak mawiają starzy mędrcy: „Nie ma to jak wieczorny spektakl na osiedlu z browarem w ręku”.
Przyjemnie się to czytało. Opowiedz, jak wprowadzi się nowy. Gdyby te ściany potrafiły mówić…
Sąsiad Futrzak jest mega.Szczegòlnie w tych skąpych kąpielòwkach.Super historyjka.
Ciekawa historia. Zastanawia mnie też ten kawałek pizzy na wycieraczce. Pewnie jakiś spasiony policjant opierdolił go i zasmrodził potem radiowóz.
No pewnie. Bardzo interesujące: różowy dewiant z nożem w ręku goni po mieszkaniu innych dewiantów. Łatwo zgadnąć komu taka patologia może się podobać. Lekcja tolerancji ? Od kiedy tolerujemy takie zachowanie? No chyba, że od jakiegoś czasu niektórym na wiele się pozwala pod naciskiem tzw. poprawności politycznej.
Dziennikarz zapytał pewnego faceta o to, czy bycie homoseksualistą jest złe.
– Nie, nie jest. Osoby homoseksualne są normalnymi ludźmi.
– Obraziłby się pan, gdybym nazwał pana gejem ?
– No, raczej bym się obraził. Nie jestem homo.
– Nie jest pan homo sapiens ?
– No, nie ! Nie jestem !
-Przecież twierdzi pan, że bycie homoseksualistą nie jest złe. Czemu miałby pan poczuć się urażony ?
– Bo nie jestem homo sapiens !
– Erudytą też pan nie jest, a chyba nie obraziłoby pana nazwanie erudytą.
– Kim ?!
– Erudytą, proszę pana. Erudyta to człowiek, który ma dużą wiedzę.
– Aha.
– Nie obraziłby sie pan, gdybym nazwał pana erudytą. Mam rację ?
– No pewnie, że nie. Przecież ja wiem bardzo dużo.
Chłopie masz talent do pisania to się czytało jak kaiążkę sensacyjną;)