Piąty rok za mną, a ogarnąć się nie mogę. Magisterka leży, miałem oddać dwa tygodnie temu a tu chujnia. Nic mi się nie chce. Nawet z domu wyjść, za robotą się rozejrzeć, na podyplomowe studia się ogarnąć, cokolwiek. Jak już gdzieś wyjdę to się najebać i potem jeszcze bardziej mi się odechciewa. Dziewczynę jakaś bym poznał, przystojny jestem, ale jakiś się nieśmiały zrobiłem. Ogólnie deprecha jakaś mnie łapie a ja nie mogę nic na to poradzić. No chujnia i już.
22
46
weź się ogarnij