Mam rocznikowo 26 lat i od dwóch lat często pijałem piwko (w zasadzie nie wyobrażałem sobie piątku bądź soboty bez kilku piwek). Aż któregoś dnia obudziłem się z takim bólem wątroby, że myślałem, iż skonam. Uwierzcie, but w jaja to przy tym masowanie napleta. Od tamtego poranka minęły już dwa miesiące gdy wówczas stanąłem przed lustrem i rzekłem : dosyć, kurwa. Powagę sytuacji potęgował również fakt, że pijałem głównie najtańsze popłuczyny typu romper extreme 12%, halne i inne od Van Pur. W skrócie – nieważny smak, byle jebało w czerep. Ale jak sobie zwizualizowałem, że za max 10 lat z tych tanich upijaczy przejdę na tankowanie dykty pod mostem, to stwierdziłem, że pierdolę. Przestrzegam młodych ludzi: Ograniczajcie ile się tylko da to gówno niszczące bebechy i odbierające mózg. I niech mi nikt nie pierdoli, że a piwko to mało alkoholu ma i nie szkodzi. Piwsko jebie po wątrobie tak samo, jak inne alkohole. I te wymówki, że zdrowe na nerki, pomaga zasnąć itd. Chcecie zasnąć, to polecam rozładowanie energii poprzez bieganie, siłownię itd. I się lepiej wyśpicie i przy okazji sylwetka wam podziękuje. Uwierzcie, nie warto iść w alkohol i inne używki. Świat jest bez tego piękniejszy.
Opinia na swój temat
2022-12-02 14:2512
2
Gdybyś zarabiał kilka baniek miesięcznie i jeździł Bugatti Chiron tak jak ja, patałachu to by szybko ci minęła depresja i niechęć do życia. Ale nic straconego, trzy stówki w łapę i już dzisiaj możesz się stawić przed bramą Łódzkiego Wydziału Fabrycznego, w zamian za tę opłatę damy stabilne zatrudnienie, czternastogodzinny dzień pracy za minimalną stawkę i dwie stówki pod stołem, idealną dla takich patałachów jak ty oraz możliwość spotkania Pana i władcy waszego Mesia.
Jest taki test dostępny w internecie, nazywa się AUDIT, każdy może zrobić sobie testa. Dziesięć prostych pytań, ale kurwa jego w te i nazad, raz zróbcie coś uczciwie i odpowiadajcie bez naciągania. Ja sobie kiedyś zrobiłem i mi wyszło, że piję ryzykownie i od tej pory… nie zmieniłem nic w moim piciu i jestem nadal szczęśliwy.
Kolejny patałach, któremu na własne życzenie musiało dopierdolić, by poszedł po rozum do głowy… Takich są miliardy.
Ale masz „plus dodatni” 😉 za wyciągnięcie słusznych wniosków. Jednak Pan twój, Mesio, nie liczyłby na to, że do tych, których ostrzegasz, coś dotrze – patałach to takie bydło, że na ogół cokolwiek zaczyna do niego docierać dopiero wtedy, gdy przedwcześnie zdycha z powodu własnej głupoty, a wtedy jest za późno. Masz dużego farta, patałachu, że ci się udało coś pojąć, gdy jeszcze możesz się wywinąć tanim kosztem (choć nie łudź się, że to tak zniknie bez śladu – prędzej czy później się odezwie, dorzucając swoją cegiełkę do utraty zdrowia). /Mesio PS.
„Pijemy, co leci,
Co uznasz, że w dechę,
Co da się przepuścić przez kichy.
Z kielicha, ze szklanki,
Z butelki, na krechę,
Stosując ku temu zagrychy…
Pijemy, co leci,
Co tylko ma procent,
I grzeje spragnione podroby…
A pije robotnik, nie gardzi pan docent,
Ładują dziś wszystkie narody…
(…)
Pijemy wszystko,
Choć mordę wykręca,
Choć cofa ci nieraz przegryzką.
Pijemy wszystko,
I zżeramy wszystko,
Bo bebech to takie śmietnisko…
Pijemy z okazji, pijemy od święta,
Pijemy, gdy żrą nas choroby.
Pijemy na klina, kondycję i wzdęcia,
Póki szlag nam nie trafi wątroby…
A potem zdrówko jak lampa nawala,
I robisz się żółty jak jajo…
I po doktorkach, przechodniach się ślajasz…
(…)”
Ja, pokorny patałach, zaiste powiadam, Panie mój, Mesiu : Piękne to, co Pan mój i władca Mesio napisał.
Wszędzie wazelina, wszędzie.