Krew mnie zalewa… siedzę w domu któryś z kolei dzień, bo się rozchorowałem. Oskrzela, gardło i zatoki. KURWA! Nie dość, że nuda, to ciągle mam zatkany nos, zapach glutów, brak węchu i smaku, łeb mi rozdupca. Niektórzy latają całą zimę bez czapki i im nic, a ja zawsze w czapce, z szalikiem ciepło ubrany, a i tak mnie gówno dopadło. Wszystko przez tą zjebaną pogodę, która nie może się zdecydować… takie kiśnięcie jest najgorsze. Wracam na łóżko, pozdrawiam wszystkich chujowiczów.
40
71
Ty, no albo „zapach glutów”, albo „brak węchu”, zdecyduj się.
A gile Ci wiszą do pasa właśnie dlatego, że łazisz opatulony, jak mumia egipska i kisisz się w tym jak ogórek. Trochę przewiewu kolego, trochę przewiwu…
własnie przez to zachorowałes ze sie nie hartujesz kolego,organizm słaby i nie odporny jest łatwym celem dla wirusów itp.Spójrz na ludzi morsy, kąpią sie w lodowatej wodzie i ni cholera nie choruja na żadne grypy.Pozdrawiam
Ty nie noś czapki i rękawic tylko w lecie szpikuj się tranem.
hartuj się cherlaku.
Bo jak się chujowo odżywiasz, to Ci nawet trzy czapki nie pomogą. ANCYMON
Zdrowiej zmarznąć niż spocić pod ciepłym ubraniem.
musisz w jakiś sposób wybudować w sobie odporność.
A co to jest to „kiśnięcie” właściwie?