Co jakiś czas pojawiają się tutaj chujnie pisane pewnie przez młodszych użytkowników, odnośnie nieodnajdywania się w społeczeństwie, bo np. koledzy w szkole piją, ciągle gadają o alko, dupach albo innych zjebanych tematach. Ja na podstawie własnych przemyśleń mam tutaj wyjaśnienie tego chujowego stanu rzeczy, a jest nim niepojętny dla mnie pęd ludzi w młodym wieku, żeby jak najszybciej być dorosłym.
Wyobraźcie sobie 6 letnie dziecko. Co robi, jak wygląda, jak spędza czas. Większość z was pewnie pomyśli, że bawi się zabawkami, ogląda kaczora Donalda czy inne kreskówki i generalnie jest takie słodkie aż do porzgu. Błąd, tak to ja się owszem zachowywałam w wieku 6 lat i miałam przejebane. Zawsze wydawało mi się, że rozwijam się normalnie, wszystko w moim życiu przychodzi w swoim czasie ale jak się tak głębiej zastanowię to zaczynam mieć wątpliwości. W wieku 6 lat moi rówieśnicy umawiali się na randki, pojawiały się pierwsze pocałunki, wyjścia na dyskoteki (oczywiście takie dla dzieci), jak ktoś przyniósł do szkoły lalkę to był wstyd i wiocha. Przypominam, u 6 letnich dzieci, a mi dzieciństwo przypadło na okres lat 90.
Potem było jeszcze gorzej. W gimnazjum pojawił się alkohol, papierosy, seks. Kurwa jak człowiek był wrażliwszy i np. oglądał w tym wieku bajki to tylko tak, żeby nikt się o tym nie dowiedział, bo można było mieć naprawdę przejebane.
W liceum niektórzy już dzieci mieli, a krótko po skończeniu szkoły bum na bachory i śluby niesamowity.
I tu się pojawia moje pytanie- gdzie wy się tak kurwa spieszycie? Czy ta dorosłość, którą tak lansujecie jest naprawdę aż tak zajebista? Bo ja w tym gównie siedzę już parę lat i powiem wam, że gdybym mogla się cofnąć i całe życie być tym dzieciakiem z podstawówki to nie wahałabym się. Kurwa, dorosłość poza pewną wolnością (chociaż i tak złudną) nie ma praktycznie żadnych zalet:
-brak czasu dla siebie bo zapierdalasz w robocie stale,
-ludzie stają się nudni i jedyne o czym rozmawiają to kurwa kupki, zupki, praca, praca, pogoda, praca, dzieci itp.
-następuje rozluźnienie więzi. Wasze relacje z kumplami już nigdy nie będą takie same bo każdy z wiekiem ma siebie zwyczajnie w dupie, bo pojawiają się nowe osoby. Już nigdy nie przeżyjecie takich przyjaźni jak za czasów dzieciństwa. Trzepak, piaskownica, pachty (czy tam szaber, wszędzie jest inaczej), braterstwa krwi, różnego rodzaju organizacje w stylu harcerstwo, tego już nie ma. I kurwa nawet wasze wypady z ziomkami staną się nudne jak flaki z olejem. Nie będzie już spontanicznych wyjść tylko umawianie się miesiąc przed, bo ten ma prace, tamten dziecko, a ty jeszcze co innego. Rozrywka też chujowa, za dzieciaka chociaż na spotkanie wymyślało się zabawy z własnej wyobraźni, a dorośli wybierają to co podane na tacy. I tak większość skończy na spotkaniach w jakiś kawiarniach, pubach, klubach czyli wybudowanych przez kogoś miejscach, w których jedyne co możesz robić to to, co wszyscy czyli z reguły tańczyć, najebać się i drzeć ryja, albo coś wpierdalać.
To i tak tylko kilka przykładów ale serio mnie to zastanawia. Dlaczego ludziom już w młodym wieku tak zależy, żeby być starszymi niż są?
Kurwa dzisiaj to już nawet nastoletnie matki wstydu nie mają, czują wręcz dumę, zakładają instagramy, vlogi, bo przecież zajebiście mieć w wieku 15 lat dzieciaka i żyć jak baba 30 letnia. Ale wiecie, prestiż bo ona „ogarnia życie” i jest „taka dojrzała”, a tak naprawdę tylko bawi się w dom. Oczywiście pospólstwo nie pojmie tego nigdy, bo dla pospólstwa jeśli masz w wieku 18 lat samochód, jakąś tam pracę, żonę, dzieciaka jak go zrobisz i jak ćpasz, chelejsz i palisz to jesteś ziom, bo ludziom się chyba wydaje, że przez takie atrybuty ktoś automatycznie jest dojrzalszy.
Nie wiem, w moim życiu wszystko przyszło w swoim czasie. W związki zaczęłam się bawić po 20, wtedy kiedy byłam gotowa. Nie mówię, że każdy tak ma robić ale jak widzę wysyp ślubów, gdy oboje ledwo szkoły skończyli to se myślę, serio? Wyszliście z jednej rodziny i już pakujecie się w kolejną? Przecież wy nawet nie macie pojęcia jak to jest żyć samemu ze sobą, co jest de facto przykre, bo w związkach jest większość ludzkiej populacji, a samemu żyć nie każdy potrafi. Czyżby nazywanie partnera swoim „chłopakiem” było aż tak wstydliwe w wieku 20 lat, że musi to być koniecznie mąż?
Najlepiej to się w trumnach połóżcie jak tak wam spieszno do dorosłości.
Czemu mnie to wkurwia? Ano wkurwia mnie jak widzę w jaki sposób traktuje się ludzi normalnie rozwijających się. Szlag mnie trafia jak człowiek, który nie robi pewnych rzeczy bo po prosotu to nie ten wiek jest odrzucany przez otoczenie. Kurwa jak nie masz w gimbazie chłopaka to jesteś nikim taka prawda. Miałam kiedyś taką znajomą, szara mysz, nikt na nią uwagi nie zwracał, ale kiedy znalazła sobie chłopaka przez neta to od razu +100 do respektu.
Taka rada dla młodych, nie dajcie sobie wmówić, że jesteście pojebani bo nie pijecie czy nie ruchacie na prawo i lewo. Jesteście jak najbardziej normalni, a na te rzeczy przyjdzie czas. To dzieciaki, które w wieku 15 lat zachowują się jakby miały z 30 albo chcą takich udawać są kurwa nienormalni, bo z reguły tzw. duzi malutcy dziecinnieją na starość.
2018-02-28 19:24
„Denerwują mnie te wszystkie dałny komentujące każdy post na tej stronie. Wchodzę w komentarze myśląc, że znajdę tu kogoś ogarniętego, z kim można inteligentnie pokonwersować, a tu sami debile udający jakiegoś Mesia, prezesa od Mebli, Byczywąsa i inne gówno. Po kiego wacka pytam się? A już kompletnie nie rozumiem palanta, który pod każdym postem pisze o piciu siku kozy albo jakimś żulu z gołą dupą. Jesteście darmozjadami i siejecie nowotwór na stronce, która ma potencjał. Poza tym o co wam chodzi z tym Wyszogrodem? Co tam jest takiego wyjątkowego, że co drugi komentator o tym wypizdowiu wspomina?
Sram również na tych co się wiecznie spuszczają nad gówno-kołczem Kotońskim i namawiają do czytania jego wypocin. Płacą wam za reklamę tego szajstwa? Weźcie się za ambitne lektury albo robotę nieroby, zamiast czytać książki gównianych pseudo-kołczów.”
Odp.: A mi się podobają Ci „debile”. Szkoda, że już ich nie ma.
Jam mam niedługo 22 i ogladam bajki, których nie oglądałem kiedyś bo nie miałem tego programu i mam wyjebane.
A „Tabalugę” oglądasz?
Jestem Arktos, władca lodowego królestwa. Tak czy siak zapraszam do mojej Lodolandii. Poczęstuję cię lodami, które robi mój służący pingwin Jakub, pogramy w szachy. Jak bardzo chcesz to możesz zostań trzecim moim służącym. Będziesz na mój rozkaz wykradał króliczce Milunii marchewki, które przydadzą mi się, aby z nich zrobić sobie nos. Ta króliczka to bliska przyjaciółka przygłupiego smoka Tabalugi. Tylko wejdź w czystych butach, ja Arktos, wszechpotężny bałwan, nienawidzę na mojej lśniącej podłodze brudu.
Ku chwale lodolandii 😀
Nie. To było na pale. Ten program miałem.
Tylko dobra guma i solidne gumowanie na komisariacie czynią cuda. Każdy musi poznać smak gumy na milicji. Lać gumą ile wejdzie i zrobić lewatywę gumową gruszką. Lać zimnym końcem.
I ty też poznaj
ja bylem na komisariacie na przesluchaniu , lecisz na dziendobry o szafe pozniej probuja cie zastraszyc, a na koncu okazuje sie ze tylko swiadkiem byles , wiec nie mow puki nie pzezyles
Dobra chujnia. Pamiętam jak miałem 16 lat wszyscy dookoła biadolili jak by to chcieli już mieć te 18, a ja marzyłem żeby znowu mieć 12 lat. Teraz mając 30+ marzę aby znowu mieć choć te 20 lat ale niestety cudów nie ma. Też nie rozumiem takich ludzi, dorosłość to 100 metrów mułu złożonego z wiecznej orki po 8-12h, braku czasu, braku znajomych, ciągłego braku kasy i permanentnego zmęczenia. Co ja bym dał żeby cofnąć się w czasie i znowu być dzieckiem.
Wal konia do grubasek. Stres minie i chęci do życia wrócą, a samoocena wzrośnie.
Wal konia, pij whiskey i ruchaj, kradnij krokodyle, szczaj do zlewu w pracy w pomieszczeniu socjalnym, wkładaj zapałki kolegom z pracy w szafki z ubraniami i podpierdalaj im papierosy, mleko z lodówki i kawę. I nie zapominaj o cukrze. Jak postawią jakieś jogurty czy serki to też bierz. Napoje, cukierki. Ale sam nic nie noś do roboty. Niech cię dokarmiają. Ja tak robię, i stać mnie na wszystko. Mnie stać na wszystko. Ty…, wal konia. Widzę, że tak robita, bo gdzie kobita? Elo stuleje, ja se whiskey chleje, później wchodzę w kobite, jak już jest wypite. Co? Mi zazdrościta, bo konia walita? Nie stać was na whiskey, zbieraj w lesie syski.
Takie jak ty traktowane są przez starszych facetów jak pizdy na dwóch nogach. Cała ty jesteś tylko średnio potrzebnym dodatkiem do otworu w który pan wkłada huja swego i się spuszcza. Bekająca, pierdząca, niedomyta i średnio inteligentna nastolatka będzie traktowana jak kandydatka na żonę, a takie rozrywkowe niunie tylko jako zabaweczki na jedną noc. Po prostu wyrwać w jakiejś śmierdzącej plastikowej tancbudzie, zaciągnąć do klopa, albo do mieszkania, spuścić się parę razy i wypad maleńka. Tak chcesz być traktowana?
A nawet jeśli, to ch…j cię to interesuje, co?
Sam zapewne spuszczałbyś sie gdybyś tylko miał w co.A tak pozostaje kibel,wiadro,własną rąsia…
Wszystko zależy od miejsca i społeczności. Jestem człowiekiem który wychował się po 2000 w podstawówce gdzie nie było żadnej wymienionych akcji. Po skończeniu szkoly podstawowej przeprowadziliśmy się i dołączyłem do gimnazjum w mieście gdzie taka patola(o ile z definicji można to tak nazwać bo z tego co widać to „normalność”) była normalnym zjawiskiem. Czułem się wyalienowany. Wszystko zależy od bogactwa miasta i od spoleczenstwa
Dorosłość jest beznadziejna. Ma tylko kilka zalet, a tak to lipa po całości. Oddałbym wszystko za powrót do dzieciństwa… Ehh… Tak więc popieram autora.
Wszystko fajnie i spoko … Bo rozwijasz sie jak najbardziej normalnie. Ja mam 27 lat a z zazdrością patrzę na podboje 17 latków bo oni nabierają doświadczeń a ja o dziewczynie mogłem i nadal mogę jedynie pomarzyć. Ciężko nie czuć sie gorszym i odrzucanym przez otoczenie jak to nazwalas. Dzisiaj juz wiem ze niestety nie na każdego przychodzi czas …
No ale dzieci od wieelu już dekad są pod wpływem Zachodnich zajawek, a nie POLSKICH. Więc sorry – dorosłośc lepsza. BO POLSKA.
W gimnazjum/liceum jak się nie napierdolisz jak szpadel i nie spizgasz jak świnia to jesteś nudziarz. Przykre to jest.
Koleżanko mam 33 lata, jeśli tylko czas pozwoli dalej oglądam bajki, czytam komiksy czy gram w gry (te na konsolce też). Kupuję sobie zestawy lego które wcześniej mogłem tylko sobie pomarzyć. Wiadomo człowiek nie pozostanie w 100% dzieckiem: wraz z dorosłością dochodzi odpowiedzialność i tak trzeba ogarnąć temat domu, rachunków i pracy. Jednak w pozostałych kwestiach mam na wszystko wyjebane i żyję swoim życiem.
Najgorsza jest presja otoczenia na ślub i dziecko. Ślub jest mi na chuj potrzebny, bo to wydawanie pierdylionu złotych na Januszy i Grażyny, którzy po imprezie i tak powiedzą za twoimi plecami, że było chujowo. Natomiast w mojej i mojej kobiety relacji nic nie zmieni, bo kawałek papierku i obcy ludzie nie będą decydować czy jesteśmy razem czy już nie.
Do dzieci także się nie garnę, bo moje dzieciństwo skończyło się w wieku 8 lat gdy musiałem zacząć niańczyć nowo narodzone dzieci sióstr i kuzynek.
Później pierwsze prace na czarno w sadzie w wieku 12 lat i tak dzieciństwo zleciało, które dzieciństwem średnio niestety było. Samo dziecko to ciężki i nieraz niewdzięczny temat, do bycia ojcem/matką trzeba mieć podejście czy też powołanie. Ja przez te wszystkie lata doświadczyłem wystarczająco dużo, żeby powiedzieć że to nie mój świat. Pozdrawiam autorkę i resztę chujan.
„Dlaczego ludziom już w młodym wieku tak zależy, żeby być starszymi niż są?” – Bo chcą się poczuć i pokazać, że są kimś lepszym, większym, że są już „dorośli”, bo dziecka nie traktuje się poważnie tak, jak osoby dorosłej. Dzieci rejestrują takie rzeczy z otoczenia i chcą być traktowane poważnie (czyli z poszanowaniem ich osoby, czego nie dostają od własnych rodziców), a nie jak ktoś, kogo się nie zauważa, kogo się nie słyszy i komu na każdym kroku jest odbierane prawo do własnych wyborów przez stałe nakazy i zakazy rodziców, którzy myślą, że dziecko jest ich własnością, i że ma robić tylko to, co oni chcą.
Dla mnie najgorsze w dzieciństwie było to, że na każdym kroku rodzice zabierali mi prawo do podejmowania własnych wyborów, że zabierano przejawy mojej indywidualności, nawet odnośnie jakichś bzdetów, wszystko musiało być tak, jak oni chcieli, a jak chciałem być sobą, to nakazy, zakazy, krzyki, normalnie jakaś paranoja. I podejrzewam, że nie tylko ja tak miałem w dzieciństwie.
Pozdrawiam
„kupki, zupki, praca, praca, pogoda, praca, dzieci itp.”
Od siebie mogę dodać jeszcze „pójdę na aerobik, gluten, gluten, nie mogę iść na aerobik, dzieciak płacze, dzieciak nie chce jeść, dzieciak krzyczy”, tudzież inne sposoby na dowartościowanie niedowartościowanej kury domowej, niekończące się dyskusje na temat jedzenia, trawienia i wydalania i ogólną pogardę dla ludzi bardziej wartościowych niż zaiste owa marność nad marnościami, co chce być fit, sexy a ich jedyne osiągnięcie to pobieranie zasiłków.
Nie wiem, kto tu jest bardziej niedojrzały.
Nie wiem co mam napisać żeby zwrócić Twoją uwagę. Wydajesz się być świadomą osobą. Ucieszyłem się. Odezwij się do mnie: przypadkichodzaparami@gmail.com
Sprawa wyglada prosto. Z perspektywy doroslej osoby dziecinstwo oceniaja fantastycznie ci, ktorzy maja chujowe zycie. A ci, ktorzy jako dorosli zyja sobie lekko i przyjemnie widza, ze dziecinstwo wcale nie bylo takie fajne. Ja sie wlasnie do tej drugiej grupy zaliczam. Podam ci kilka prostych przykladow.
Jako dzieciak musialem wstawc o nieludzkiej godzinie kiedy na dworze bylo ciemno i zimno i zapierdalac do szkoly. A dzisiaj nie musze. Ciemno i zimno tez nie jest bo tu gdzie zyje w ogole prawdziwej zimy nie ma.
Za dzieciaka szedlem po szkole do domu i musialem spedzac godziny dziennie na zadaniach domowych / uczeniu sie do sprawdzianow. A dzisiaj koncze prace i mam wyjebane.
Bedac nastolatkiem chcialem miec skuter. Ale rodzicow nie bylo stac. A dzisiaj moglem sobie kupic fajny motocykl za jedna wyplate.
No ale jak juz mowilem, jak ktos zasuwa 50h tygodniowo za 2500 zl w pracy ktorej nienawidzi, mieszka w norze i jezdzi autobusem to ja sie nie dziwie, ze nie rozumie dlaczego doroslosc jest o wiele lepsza niz dziecinstwo gdzie nie mamy na nic prawie wplywu.
Od dzieciaka wiedziałem, że skończę jako nieporadna pizda.
Ale bym chciał mieć z powrotem 12 – 15 lat, wtedy możnabyło się z dziewczynami bawić na luzie, teraz jakieś tindery, randki, wypady do kina, najlepiej samochodem, ja pierdolę, a co to jest, selekcja jakaś? Rozmowa o pracę w google?
Idźcie się pomodlić do Kościola Świętego Apostoła Tomasza w krakowie, to Wam cos pomoże. Mnie pomoglo. Można tam spotkać prawdziwych ludzi, Chrześcijan, jakich dzisiaj trudno spotkać. Przesyłam Info na ten temat. Może administrator przepuści. Trzeba nam więcej modlitwy i pokory w tym krótkim życiu. Franek z Krakowa.
Kościół św. Tomasza Apostoła
Barokowy kościół duchaczek, znajdujący się na rogu ulic Szpitalnej i św. Tomasza w Krakowie
klasztor1
Kościółek ten powstał na początku XVII w. Wcześniej na tym miejscu znajdował się drewniany zbór ariański, zburzony podczas rozruchów antyprotestanckich w maju 1591r. 18 października 1618 roku Wespazjan Piotrowski ofiarował znajdującą się na miejscu dawnego zboru kamienicę karmelitom z Piasku, którzy chcąc posiadać siedzibę w mieście, przerobili ją na kościół filialny. Konsekracji świątyni pod wezwaniem świętego Tomasza Apostoła dokonał biskup Tomasz Oborski 24 września 1621 r. Nowy patron nie był wybrany przypadkowo w dobie kontrreformacji często zdarzało się, że w miejscach dawnych zborów powstawały kościoły lub kaplice, którym patronował św. Tomasz Apostoł. Karmelici opuścili to miejsce w 1787 roku, prawdopodobnie po pożarze kościoła.
Nowym gospodarzem kościoła i klasztoru od 1800 r. stały się duchaczki, zajmujące się chorymi w pobliskim szpitalu św. Ducha. Zamieszkały w tym miejscu w 1851 roku, nieco wcześniej w 1828 dokonano stosownych adnotacji urzędowych w księgach wieczystych przekazując kościół i przylegającą do niego od południa kamienicę mieszczącą klasztor na własność duchaczek. Kościół przeszedł gruntowną konserwację w 1963.
Kościół jest budowlą wczesnobarokową, jednonawową, trójprzęsłową nakrytą sklepieniem kolebkowym z lunetami. Fasada świątyni jest dwukondygnacyjna, portal prowadzący do wnętrza wykonano z marmuru dębnickiego w pierwszej połowie XVII wieku. Ponad nim w niszach umieszczone zostały kamienne posągi Chrystusa oraz św. Piotra i św. Pawła z tego samego okresu, pierwotnie pokryte polichromią usuniętą w 1933.
Msze Święte w Kościele
Św. Tomasza Apostoła
ul. Szpitalna 12
Niedziele i święta: 8.00, 12.00
Dni powszednie: 7.00
Dni skupienia dla sióstr zakonnych w kościele św. Tomasza apostoła w Krakowie
Skupienia odbywają się w I niedzielę miesiąca i rozpoczynają Mszą Świętą o godz. 9.00. Serdecznie zapraszamy do udziału w tych spotkaniach siostry zakonne z Krakowa i archidiecezji krakowskiej.
Posługa liturgiczna w roku 2017/2018:
01.10.2017 – Siostry Duchaczki (Eucharystia i konferencja: o. Marek Wójtowicz SJ)
05.11.2017 – Siostry Albertynki (Eucharystia i konferencja: o. Wiesław Wiśniewski SSS)
03.12.2017 – Siostry Córki Bożej Miłości
07.01.2018 – Siostry Felicjanki
04.02.2018 – Siostry Miłosierdzia (Szarytki)
04.03.2018 – Siostry Serafitki
06.05.2018 – Siostry Służebniczki Starowiejskie
03.06.2018 – Siostry Duchaczki
O nas
Zgromadzenie Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego de Saxia
Naśladujemy Jezusa w Jego MIŁOSIERNEJ MIŁOŚCI. Służąc Jezusowi w chorych i ubogich, w opuszczonych i potrzebujących pomocy dzieciach realizujemy w swym życiu słowa Jezusa
Dowiedz się więcej
Linki
Przedszkole Lublin
Przedszkole Kraków
Dom o. Gwidona w Pacanowie
Dom samotnej matki
Siostry w Hiszpanii
Siostry w Hiszpanii
Towarzystwo Ducha Świętego
A ja się cieszę i wcale do dzieciństwa nie tęsknię. Jak byłem dzieckiem to mój ojciec się nade mną znęcał, wyżywał się za swoje chujowe życie, napotykałem czasami ludzi którzy chujowo mnie potraktowali mimo że nic im nie zrobiłem i byłem dla nich miły i grzeczny bo wiedzieli że gówniarzowi im to ujdzie bo i tak gówno im zrobi. Wiele osób mogło mi coś kazać i się mną wysługiwać, nie tylko rodzice czy dalsza rodzina, ale księża, nauczyciele (dziś słucham się tylko dwóch osób w firmie i nie za darmo, a za coś ekstra dostaję za to zawsze ekstra kasę), musiałem łazić za dziękuję na jakieś zapierdalanie u księży na plebanii przy kopaniu rowów, wynoszeniu gruzów, ładowaniu piachu, przy jakichś jebanych wieńcach albo przy różnych gównach po zajęciach w szkole bo tak sobie umyślała nauczycielka. Na studiach wielu profesorom nieźle odpierdalało i mogli się do nas odnosić jak do szmaciarzy a i tak musieliśmy pokornie się uśmiechać. Zawsze też cierpiałem na brak kasy, a jak jakąś grubszą dostałem to i tak nie mogłem wydać na to co chciałem. Na komunii to mi nawet ojciec zapierdolił połowę o tak bo mu się należy. Jak wziął 50 zł od dziadka na przechowanie to potem nie oddał bo „kupił mi kurtkę”. Jak widziałem u kolegi 20 zł w portfelu to robiłem oczy jak 5 zł bo taka to była dla mnie wielka kasa. Nigdy nie byłem na meczu piłkarskim na centralnym poziomie mimo że bardzo mnie to interesowało bo przy 10 zł kieszonkowego na nic nie było mnie stać. Coca cola czy wizyta w McDonaldzie były dla mnie synonimem luksusu. Nigdy nie byłem na wakacjach nigdzie bo zawsze zapierdalałem w polu. Góry w Zakopanem, morze – nie widziałem. Mój brat widział morze – pojechał w ramach jakiejś wycieczki, ojciec mu dał tam kurwa 10 zł na 2 tygodnie pobytu hahaha. Zagranicę pojechałem dopiero jako student wyłącznie po to by zapierdalać przy ogórkach, serach, rozładowywaniu tirów. Jak wróciłem ze szkoły to prosto do obory posprzątać, a przed kolacją wydoić krowę. Nawet w sobotę byłem z rana zdzierany z łóżka żebym przypadkiem za bardzo się nie wyspał, do jakiejś domowej gówno-roboty na pół dnia wymyślonej przez rodziców na poczekaniu. Przeganiano mnie też zawsze do kościoła wbrew mojej woli, i to nie w niedziele tylko, ale na jakieś jebane majówki, roraty, rekolekcje, pielgrzymki, kurwa jak ja tego nienawidziłem. A teraz jestem dorosły i robię co chcę i stać mnie na wszystko co mi się podoba, pracę wygodną przy komputerze, zarabiam tyle że wydaję tylko 1/4 wypłaty a za 10 lat już nawet pracodawcy będą mogli pocałować mnie w dupę. Ludzie wokół mnie szanują bo teraz jestem kimś i mogę się przydać, ojciec nie fika, a czas wolny spędzam tylko tak jak mi się podoba. Wreszcie mogę sobie wyjść i wyjechać gdzie chcę, kupić sobie książki albo komiksy jakie chcę i w czasie wolnym je przeczytać bo nikt mnie nie może już oderwać do jakiejś gówno-roboty. W życiu bym się nie zamienił na to co było przed wydorośleniem. Teraz mam nieporównywalnie lepiej.
Dokładny opis moich myśli, gdy rozważam na temat współczesnej młodzieży. Aż mnie strzela, jak pomyślę, że takie abominalne rury mogą kiedyś być politykami albo moimi współpracownikami. Chujnia na chujni.
Fajny wpis,czlowiek wraca do wspomnien.Nie bylo tych pieprzonych komorek.Zeby sie umowic trzeba bylo list napisac,kiedys omylkowo wrzucilem ksiedzu na tace taki list do dziewczyny z pikanteriami.Ale bylo kazanie za tydzien,wszystkie babki czerwone jak kisiel.W 91 poszedlem do liceum do miasta oddalonego o 60km,wiec coz internat i pociag pozostawal.W sobote na dyskotece umowilem sie z jedna panna na przyszly piatek na dworcu pkp miala czekac jak wroce z internatu.Oczywiscie zapomnialem,dojezdzam pociagiem patrze ona panika 2 zl w kieszeni.Wiecie co zrobilem..wziolem ja do baru na dworcu,oranzade i dwie szklanki..to byly czasy.Przeraza mnie to dorastajace teraz pokolenie,a jakie bedzie nastepne.