Witam szanownych chujowiczów i chujowiczki (chociaż te drugie mnie wkurwiają, bo lecą, jak wszystkie niewiasty, na prymitywnych piwożłopów z własną, nieetycznie rozkręconą firmą, 190 wzrostu, brzuchem piwnym i po cyklu na metanabolu). Przechodząc już do sedna, chciałbym podzielić się tutaj swoimi odczuciami odnośnie przeciętnego życia większości ludzi, oraz swoimi obawami, że mnie też to czeka. Jakiś czas temu zrozumiałem, że nie chcę poświęcać swojego życia pracy. Większość ludzi po skończeniu edukacji spędza resztę życia w pracy na etacie. Ja po prostu nie chcę tak żyć. Chcę wolności. Chodzenie codziennie 8 godzin do roboty, reszta dnia spędzona ze świadomością, że jutro też do roboty i byle do weekendu. Wcale nie mam stresującej pracy. Obowiązków niewiele, traktowanie dobre, kierownik równy gość, który we wszystkim idzie na rękę. Niestety, gdy wyobrażam sobie siebie szczęśliwego to nie jest to obraz mnie siedzącego w moim biurze, gadającego z pracownikami, odbijającego się kartą na portierni. Widzę natomiast siebie leżącego na polance pod drzewem, pływającego w jeziorze, wsiadającego na rower z moją dziewczyną, żeby jechać przez wiejskie dróżki, wsiadającego w pierwszy lepszy pociąg i jadącego włóczyć się po kraju, na koncerty ulubionych zespołów, na festiwale, które lubię, idącego po szlaku górskim, siedzącego w ogrodzie przy własnym domu na wiosce, pijącego kawę i czytającego książkę, przenosząc się do świata własnej wyobraźni, lub tworzącego coś co pozwoliłoby mi się realizować. Obecna praca nie umożliwia mi tego, a talenty umierają. Nie urodziłem się z predyspozycjami na wybitnego sportowca, naukowca, inżyniera, ale zostałem wytypowany na artystę. Już w dzieciństwie spędzałem godziny na rysunku, co szło mi wcale nieźle, grałem latami na instrumencie i miałem wyraźne predyspozycje do manualnych czynności. Może brak realizacji tego powoduje brak pełnej satysfakcji z życia. Jedynym beneficjentem mojej obecnej pracy jest moja firma i przełożeni. Ja nie czuję, żebym w jakikolwiek sposób się tam realizował i rozwijał. Nie tworzę właściwie nic, jedyny efekt mojej pracy to redukcja strat finansowych przez firmę. Czy takie życie, spędzone w całości na rzecz jakiejś firmy ma sens? Nie kręci mnie nawet za bardzo zakładanie własnej działalności, bo to jest poświęcanie czasu, nawet czasem jeszcze więcej niż na etacie. Jeśli życie jest w całości poświęcone z przymusu na coś co cię totalnie nie obchodzi to jest to smutne życie. Robię więc wszystko co mogę, żeby oszczędzać, kupuję aktywa, rypię na nadgodziny i myślę o inwestycjach na przyszłość. Może przesadziłbym, pisząc, że wegetuję i wszystko odkładam, bo nie chcę też tak żyć, ponieważ nie wiadomo nigdy czy się jutro obudzimy. Ale zrobię co się da, żeby nie skończyć jak większość ludzi. Niedoczekanie moje. Nawet jeśli nie uda mi się dorobić i przejść na życie rentiera to zwolnie się z roboty i zostanę bezdomnym, ale dla wolnego ducha lepsze to, niż rypanie na etacie. Pamiętam, że parę osób pisało na chujni już o takich możliwościach, uprawy ziemi, wyjechania do innego kraju do głuszy. Możecie to bardziej rozwinąć, ja chętnie poczytam o możliwych opcjach, dziękuję. Jeszcze ode mnie przesłanie. Pamiętajcie, że biada temu, kto pójdzie w ten pragmatyczny świat popkultury i karier, a zabije w sobie całkowicie fantazję.
Poświęcanie życia pracy
2018-05-30 20:4894
6
Wal konia, pij whiskey i ruchaj, kradnij krokodyle, szczaj do zlewu w pracy w pomieszczeniu socjalnym, wkładaj zapałki kolegom z pracy w szafki z ubraniami i podpierdalaj im papierosy, mleko z lodówki i kawę. I nie zapominaj o cukrze. Jak postawią jakieś jogurty czy serki to też bierz. Napoje, cukierki. Ale sam nic nie noś do roboty. Niech cię dokarmiają. Ja tak robię, i stać mnie na wszystko.
Ghana – państwo unitarne o powierzchni 239,5 tys. km kw. , demokracja konstytucyjna, republika prezydencka. Głową państwa i szefem rządu jest prezydent wybierany w wyborach powszechnych na 4 lata. Władzę ustawodawczą sprawuje jednoizbowy parlament o 4-letniej kadencji. Na czele władzy sądowniczej stoi Chief Justice i Supreme Court. Działa także Narodowa Izba Wodzów. Nazwa kraju w języku Asante oznacza „Król – Wojownik”. Pochodzi od przedkolonialnego, średniowiecznego Imperium Ghany. W światowym rankingu demokracji Ghana zajęła 52 miejsce, plasując się tuż nad Polską, która zajmuje 53 miejsce.
Wal konia, masuj drąga i ruchaj gumowe lale, kradnij krokodyle, jeździj bez biletu, wkładaj ważne kwity do niszczarki jak nikt nie patrzy, podpierdalaj długopisy, zszywacze i taśmy klejące. I nie zapominaj o papierze do ksero i srajtaśmie. Jak postawią jakiś zapach czy odświeżacz w kiblu to też bierz. Niech cię sponsorują. Ja tak robię i stać mnie na mielonkę i Jabłonowo mocne.
„lecą, jak wszystkie niewiasty, na prymitywnych piwożłopów z własną, nieetycznie rozkręconą firmą” – bo liczą się zasoby, które samiec może wpakować w bachora, żeby samica przekazała swoje geny. To, że jacyś stulejarze zostali przez danego Janusza biznesu wydymani, nic kobiety nie obchodzi. Im i tak nigdy by nie dała. Ale gdybyś zarabiał 17 tysi i jeździł mesiem, to byłoby to dla ciebie oczywiste jako gwiazdy na nocnym nieboskłonie…
Ja, Meś biorę taką niewiastę na Mesia, na alkohol, na elegancki ubiór. Panna jak tylko widzi mnie w pięknym stroju z kasą wylewającą się z portfela od razu ma mokro. Nic, że chuja z tego dostanie, ważne, że leci na potencjalną kasę. Ja, dla niepoznaki droczę się jeszcze kilka dni zanim ją zapakuję we wszystkie możliwe otwory a potem znienacka każę jej wypierdalać. Tak po prostu za łeb i za drzwi. Mina niewiasty – bezcenna. Jestem Meś… Pan wszechświata…
Wal chuja
Kupuj bitkojny, wkrotce cena dojdzie do miliona.
No jakie cebulaże minusują ;D
Zejebiste gość! Popieram!
Kolego ,te gadki o wyjazdach ,uprawach i życiu w dziczy to były trolle i bełkot oderwanych od rzeczywistości jegomościów.
Ostatnio tutaj 8/10 to jakieś wyjątkowe debile. Chciałbym zobaczyć takiego wała co codziennie wkleja ten sam debilny wpis. Nie żeby mu wyjebać tylko zobaczyć jak wygląda taki kretyn, tak z ciekawości…
http://www.chujnia.pl/wszedzie-smieci/
Mam 23 lata i codziennie chodzę do pracy której nienawidzę. Czuję jak życie przepływa mi przez palce. To czas stracony. Na weekend w prawdzie coś robię ale to są krótkie momenty a później znowu ta stagnacja… Wiem że wielu z Was też tak ma. Pozdrawiam Was
Też tak miałam i czułam dokładnie to samo, ale na szczęście udało mi się zmienić pracę na taką, która nie wykańcza mnie psychicznie tak jak poprzednia. Jak zwolniłam się z pracy, która mnie dołowała to odżyłam. Tobie też tego życzę. Powodzenia.
Od 20 lat, robię na swoim (dziennikarz/grafik), jestem niezależny. Bywa chłodno i głodno. Tak, bywa. Ale za to jestem KURWA wolny. Gdybym poszedł na układy, to bym miał wypasioną willę i Mesia. Ale nie idę, bo CHCĘ BYĆ WOLNY. Nie mogą mnie straszyć zwolnieniem, zabraniem premii, czy delegacją do Pcimia. A dlatego, że jestem wolny, to wyrobiłem sobie opinię. Wiedzą, że na żadne szmaciarstwo gimbazowo-słoikowe NIE PÓJDĘ. Nie obsmaruję niewinnego człowieka, nie napiszę bzdur wyssanych z niemytego palucha rodem z Pacanowa, nie dam nieuczciwej recenzji. Wiem, gdybym poszedł, to może Żona byłaby dalej ze mną. Odeszła po 15 latach ale wiem, że nie zasłużyła nawet na te 15 lat. Teraz, szmaciarz po zawodówce, wyjątkowy cham i bydle ją obrabia jak chce a ona ani kwiknie, bo NARESZCIE MA KASIORĘ. Tyle, że dzieci od niej uciekły z powrotem do mnie. Moja obecna kobita, nie chce małżeństwa, nie chce kasy (sama ją zarabia), nie chce luksusów. Chce tylko mnie……. MAM FART, bo jestem niezależny…….
Brzmi jak niezależny przegryw. Ostry z ciebie intelektualista jak robol ci żonę odbił. I nie pierdol, porostu nie umiesz się sprzedać i tyle 🙂 Można mieć duzo $ i mieć zasady.
Nie chcesz ale musisz. Rozumiem. Też tak mam. Odpisz mi.
Mam bardzo podobne odczucia.. Myślę jak tu się wyrwać z tego polskiego matrixa, zeby nie skończyć jako stary kawaler do śmierci z rodzicami, na etacie u jakiegoś Janusza. Może powiesz jakie aktywa kupujesz i gdzie? Ile można uzyskać z tego % w skali roku? Chciałbym odłożyć gdzieś trochę cebulionow na czarną godzinę, tak żeby nie zjadła ich inflacja. Jeśli możesz to rozwin ten temat. Pozdro 🙂
Chcesz odłożyć ceniliśmy, co by ich inflacja nie zjadła? To kupuj fizyczne złoto.
Więc po pierwsze primo kupuję bitkojny. Jak ktoś tu już napisał cena dojdzie do miliona a ja wiem, że dojdzie do trzech milionów. Po drugie primo kupuję butelki po piwie. Cena skupu butelek zawsze idzie w górę zgodnie z inflacją, więc zabezpiecza moje nadwyżki finansowe. No i w końcu po trzecie primo skupuję dewocjonalia, bibeloty. Ich cena idzie w górę do astronomicznych wręcz rozmiarów. Ostatnio kupiłem miedziane kielichy z XIX wieku i sprzedałem je z trzykrotną przebitką. Pamiątkowe onuce w czasów II wojny poszły na aukcji za 8 tysięcy euro a pocisk artyleryjski, który kupiłem od pewnego dziadka udało mi się sprzedać za 3 tysiące dolarów. Szkoda, że eksplodował zaraz po transakcji… Największy jednak zysk przynosi mi handel lodem. zawsze wieczorem mrożę lód w zamrażarce by na rano gotowym był. Potem, do południa rozwożę go rowerem do pobliskich pubów i zbieram kaskę. To jest dopiero interes. Prośba, nie rozpowiadajcie o tym bo jak za dużo ludzi weźmie się za handel lodem to interes upadnie. Pozdrawiam.
Sprzedam siłownik wywrotu do Multicara M25
Kupię siłownik wywrotu do Multicara M27
A co to takiego ten wywrot ?
Wielu ludzi tak na prawdę do tego tęskni. Do tej wolności. Ale wstydzą się przyznać, żeby nie wyjść na wykolejeńców.
Ja mam 23 lata, pracuje po 8 h dziennie, weekendy wolne. Ale jak tylko wspomne ze jestem nieszczesliwa bo oczekiwalam od zycia czegos innego to spotykam sie z sama krytyka. Ciagle slysze ze w kopalni nie pracuje, ze na co narzekam. Moze krzywde mlodym ludziom robia tez te wszystkie artykuly o podroznikach co rzucili wszystko i wyjechali. Moze tez za duzo podroznikow na instagramie wiadących idealne zycie.. A my musimy prosic kogos o urlop w tym i tym terminie.. jakie to zycie nudne jaaaaaaaaaaaaaa
tak szanowny Komentatorze. T o co piszesz, to szczera prawda. Nasza egzystencja na tym padole jest bez znaczenia. Patrząc na to wszystko z perspektywy uniwersum czy wieczności, czy naszego układu słonecznego czy też Drogi Mlecznej, mając poza tym świadomośc, że to wszystko pewnego dnia, np. 10 miliardów lat po naszej śmierci eksploduje i rozpadnie się na miliardy, biliony, triliony elementów, jak przynajmniej twierdzi wielu wybitnych astronomów i astrofizyków, to nie znaczymy nie tylko kupę gówna, ale nawet jedną trilionową część pyłka kurzu. Miejcie tę świadomość każdego poranka, również takiego poranka, kiedy budzicie się po upojnej, zajebistej nocy szczęśliwi i calkowicie erotycznie i seksualnie zaspokojeni u boku największej seksbomby Krakowa czy Warszawy.
A sie robolami przejmujesz! Oni mają swój system wartości: jedyny i niepodważalny!!!
Pierdolisz jak potłuczony, jesteś zwykłym leserem. Niemiec nigdy by tak nie powiedział, dla niego solidna praca to świętość, jest tak zdyscyplinowany, że w 7 godzin zrobi to co polak w 12 i do tego za większą kasę. Po pracy ma czas i pieniądze na korzystanie z życia, a nie pisze takiego typowo słowiańskiego pierdolamento, byle jak i byle do 1. Czarnuchy albo Romowie w ogóle nic nie robią i są absolutnie wolni duchem cały dzień efekty tego widzi każdy.
jestes nieudacznikiem, nie dlatego ze chcesz tego czego chcesz, ale dlatego ze o tym pierdolisz zamiast sobie to zapewnic, skonczysz na etacie, a ogrodek to na zdjeciach mozesz ogladac
Ja tak mam…. jestem młody, nie muszę pracować a jednak pół roku bez roboty , bez ludzi i nie muszę jechać w dzicz bo sam staje się dziki….
Mam dokładnie takie samo podejście. Na szczęście moi dziadkowie byli bardzo pracowici, zostawili po sobie duży dom ze sporym ogrodem, sadem i działką rolną do zagospodarowania, zaledwie 10 km od miasta wojewódzkiego, więc ja nie będę musiał całego życia spędzać na zapierdalaniu – bo i tak będę żył wygodniej niż 90% ludzi. W tej chwili skupiam się na oszczędzaniu na tym na czym mi nie zależy (np. potrzeby mieszkaniowe w miejscu pracy – 300 km od tego domu do którego planuję wrócić – stąd wynajmuję tylko mały pokoik za śmieszne pieniądze jak na stolicę, który wyposażyłem za 600 zł) żeby mieć na to na czym mi zależy (aktywa które uwolnią mnie od potrzeby wykonywania pracy zarobowej, pasje). Mimo że zarabiam jak na Polskę bardzo dobrze (ponad 2 średnie krajowe) z realnymi perspektywami na sporo więcej w niedługim czasie to wydaję tylko 1600-1700 zł miesięcznie żyjąc w Warszawie. Co ciekawe coraz większe zarobki (jeszcze 4 lata temu nie mialem nawet połowy z tego co teraz) nie przekładają się na zwiększone wydatki na życie ogółem. Także każda podwyżka powiększa „górkę” w 100% albo minimalnie 80% (jeśli chcę od czasu do czasu zaszaleć żeby nie zwariować). Jako że nie mam wielkich potrzeb (nie potrzeba mi wypasionego auta, nie kręci mnie włóczenie się po klubach itd.) ani koniecznośći (nie potrzebuję kupować mieszkania), stosunkowo łatwo mi zostać młodym rentierem. Ustaliłem już sobie granicę – czterdziestka. U mnie oznacza to jeszcze 9,5 roku do wolności. Potem będę sobie żył jak Cejrowski w kilku krajach świata w ciągu roku, co jak ze zdumieniem odkryłem, nie wymaga ogromnych pieniędzy – jest mnóstwo pięknych krajów z krajobrazami jak z bajek gdzie garść dolarów pozwala na królewskie życie. Problemem jest tylko czas którego nikt ze stałą pracą, zobowiązaniami i wysokimi kosztami życia nie ma. Jedyne czego żałuję, to to że nie wpadłem na to wcześniej, bo pewnie mógłbym sobie pozwolić na takie plany w perspektywie najbliższych 4-5 lat. Trudno, i tak nie jest jeszcze tak pózno. Pozdrawiam.
Ja osiągnąłem to, czego pragniesz, mieszkam we włoskim lesie, nawet żonę jeszcze mam i powiem ci jak wyrzucisz na śmietnik potrzeby materialne, co nie jest nie do zrobienia w ciepłym kraju (własny ogródek warzywny, sąd, wszystko ekologiczne z natury, woda prąd, zero rachunków, zero podatków formalności) to zaczyna się jazda z własnym umysłem. Ciężko się nie zapuścić, trzymać codzienna dyscyplinę. I niestety kobieta się buntuje, bo kobiety podobnie jak odłożone pieniądze nudzą się gdy nawet trwa stan doskonałej sielanki. I nadmieniam, ze mowię tu o kobietach które rozwój duchowy i zdrowe życie miały niemal wypisane na czole… I chujnia. Bo nie możesz się zatrzymać, musisz przejawiać ciagle dynamikę w działaniu, jak te łyse chamy z marketów w Polsce, wczoraj miał lewa gorzelnie, potem serwis komórek, a dzis sprowadza złom z rajchu, albo jeszcze inwestuje w bitcoin, bo gdzieś zobaczył reklamę pod pornostrona. Widzę to wszędzie dookoła siebie, w rożnych krajach, choć oczywiście w cebulandii jest to wyjątkowo jaskrawe i żenujące. Jesteś ciekawy, jak to jest, odszukaj księstwo wichrowych mórz lub kanał absolutarianin
Praca ogranicza wolność ale też pozwala ją uzyskać. Wszystkie wojny toczą się zawsze o tę wolność. Jedni po prostu chcą by na nich pracowali inni, by kosztem ich wolności zyskać swoją wolność. Dzisiaj możliwością uzyskania niemal pełnej wolności jest związek z bogatym/-ą osobą albo mądre inwestowanie w pasywny dochód. To drugie wymaga niestety lat pracy. Jest też kwetia odpowiedniego podejścia do sprawy – zdefiniowania, co najbardziej Ci tę wolność ogranicza. Najczęściej są nią dobra materialne. Wystarczy je limitować, a zyskasz nieco swobody.
Trzeba być idiota bez znajomosci realiów na świecie, żeby wiązać swoją przyszłość z bolanda. Menel pod włoskim lidlem wyciąga 5€ na godzinę, a w sezonie i 10€. Sam widziałem. Wyjechałem 3lata temu na riwiere dei fiori, kupiłem za grosze skrawek oliwnego pola, zbudowałem chatę z drewna. Życie w polandeszu jawi mi się teraz jako chory majak senny. Czasem nie chce mi się wierzyć, ze to wszystko działo się naprawdę. Odszukaj mój kanał na yt absolutarianin, ogarniesz z tego więcej.
Przez pol roku wloczylem sie stopem po Europie mialem ze soba wielki plecak, namiot, spiwor i kilka rzeczy potrzebnych do przezycia. Bylo to moim marzeniem ale czulem strach przed wyruszeniem na ta wyprawe. Musze przyznac ze to bylo najlepsze co mnie w zyciu spotkalo. Bylem na prawde szczesliwy kazdy dzien byl cudowny, dlugi i pelen przygod, ciagle cos sie dzialo. Poznalem mase ludzi i Polakow za granica i innych wariatow z roznych stron swiata. Ten smak wolnosci… wolnosci calkowitej, moglem zostac w kazdym miejscu na jak dlugo chcialem jesli mi sie cos nie podobalo jechalem dalej. To piekne uczucie ze masz dom ze soba i mozesz go postawic w kazdym miejscu, w gorach, nad jeziorem, na plazy czy w parku w wielkim miescie. Mimo ze nie nastawialem budzika to samoczynnie budzilem sie rano i rozkoszowalem sie kolejnym pieknym dniem. Ogolnie mialem odlozone sporo hajsu bo pracuje w Niemczech ale malowalem tez obrazy na ulicach i sprzedawalem je. Mozna zarabiac na street performance (grac na instrumencie, spiewac, rapowac, tanczyc albo przebrac sie za spidermana x) ale nie w kazdym kraju jest to legalne. Moi znajomi puszczali banki mydlane i zarabiali po 60 euro dziennie!
Pisalem tez dziennik z podrozy i wrzucalem to na bloga. Okolo 500 osob czytalo moje posty co dawalo mi sile do spisywania nastepnych przygod.
Jesli marzycie o wolnosci to w droge! Podazajcie za marzeniami! 😉
Pozdrawiam
Stary, poza małymi szczegółami czuję się jakbym czytał tekst o mnie. Chciałbym w przyszłości dzielić się i zarabiać na moich pracach artystycznych, aczkolwiek może być to trudne do zrealizowania. Chciałem iść do szkoły – jako, że jeszcze się uczę – związanej ze sztuką, bo tam najpewniej jest większa możliwość rozwoju w tym kierunku/poznania odpowiednich ludzi, którzy będą mogli ciebie naprowadzić. A jeżeli chodzi o ten „raj”, gdzie możesz mieć wylane na cywilizację zachodnią, to polecam obejrzeć coś na temat Filipin o ile zadowala ciebie coś w tym kierunku. Zresztą ostatnio dosyć modny temat.
A jeszcze co do tej firmy to znam agenta, którego żona dba o działalność, a on liczy hajs i tylko kupuje samochody i IPhony xD
super. znam kilku takich typów. Dziewczyna niedługo odejdzie bo będzie chciała stabilizacji. No problem, znajdziesz inną, a potem następną, a póżniej to już nie będziesz miał nic do zaoferowania, stary, biedny, niski i niezbyt zdolny.