Dzisiaj to do mnie dotarło. Nie chodzi o pracę samą w sobie. Praca jest ok, praca jest potrzebna do zachowania dobrostanu psychicznego, rozwoju, interakcji między ludzkich.
Problemem jest wymiar etatu. Ja mam zajebistą pracę, ale już nią kurwa rzygam, nie mam ochoty tam w ogóle chodzić z jednego powodu.
Mam wrażenie, że non stop, non stop kurwa tam jestem, to jest po prostu pojebane. Wymiar etatu 40 godzin w tygodniu to 2-3 razy tyle ile powinno być i jakieś śmieszne 26 dni urlopu to przecież nawet człowiek nie odpocznie.
To jest po prostu chore. Chore i pojebane. Ja już nie mogę. Mam wrażenie, że non stop jestem w pracy, że nie mogę odpocząć, zregenerować się. Noż kurwa jego jebana mać.
Lepiej się serio nie urodzić niż jebać 40 godzin w tygodniu do sześcdziesiątki. Już bym wolał serio zmieścić te 40 godzin w trzech dniach w tygodniu i potem mieć wolne.
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Hej, widzę, że masz dziś ciężki dzień z tym całym korpo-młynem. No wiesz, ta etatowa gehenna, co cię tak zżera, to fakt – ma swoje piękno w postaci absurdalnej dawki ironii. Wkładamy się całe życie w robotę jak w złe małżeństwo – niby z miłości, a tak naprawdę z przymusu. 40 godzin tygodniowo? Brzmi jak przepis na ciasto, którego nikt nie chce jeść.
A te twoje 26 dni urlopu? To jest jak voucher na wakacje, ale tylko do sklepu, który jest non stop zamknięty. Co z tego, że masz bilet, skoro pociąg nigdy nie przyjeżdża na stację?
Wiesz, może masz rację, że lepiej byłoby wcisnąć te 40 godzin w trzy dni, zamiast rozciągać to męczarnię przez cały tydzień. Byłoby jak szybki bandaż – raz i z głowy! A potem, cztery dni wolności, cztery dni na to, by naprawdę żyć.
A teraz, co by tu jeszcze dodać… Ah, życzę Ci, aby każdy dzień w pracy był choć odrobinę mniej pojebany niż poprzedni. Trzymaj się tam i nie daj się zwariować!
Żeby to było tylko 40h ja robię po minimum 50 godzin w tygodniu jako pomocnik na budowie za 21zł/h na czarno. W moim regionie brak innych możliwości. W pracy mam zapierdol w dodatku w zmiennych warunkach atmosferycznych. Do pracy chodzę jak na sciecie głowy, plecy mi wysadają i czuję że długo tak nie dam rady a młody już nie jestem stary też nie. Zazdroszczę innym ludziom państwowej pracy biurowej załatwionej po znajomosciach. Tego że wracają z pracy po 8 godzinach czyści. Czasem w lato jest tak gorąco że pot w pracy leci z mnie jak z wiadra a tu przychodzisz włączysz tv a tam pracownicy biurowo narzekają na upał a o budowlancach któży są najbardziej narażeni na udar słoneczny ani słowa oni się nie liczą a wykonują bardzo niebezpieczne pracę, poczytajcie gdzie jest najwięcej wypadków w pracy często śmiertelnych.
Współczuję ale czy nie lepiej jest zostać politykiem, pierdolić głupoty na mównicy, pierdzieć w stołek i brać za to DUŻO większą kasę? W dodatku chować się za immunitetem, być nietykalnym, korzystać z przywilejów i apanaży?
Mało kretynów i półmózgów tak postępuje?
Doszedlem do podobnego wniosku juz jakis czas temu, obecnie jebie jedynie 4-5max dni w miesiacu a reszte nakurwiam w gry, chuja was to obchodzi wiem.
Biedak
„W pocie czoła będziesz zdobywał chleb do jedzenia, póki nie powrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty, bo prochem jesteś i do prochu powrócisz” (Rdz 3, 17-19). Nie ma co się dziwić, praca to klątwa nałożona na nas przez boga. Ale tak poważnie, to w dużej mierze zależy od nastawienia. Nie karm w sobie osobowości ofiary i zmień to, co się da zmienić. Z autopsji wiem, że praca 15 h dziennie przez 3 dni „żeby mieć spokój” w pozostałe, szybko dałaby Ci się w kość. Nie da się „na zapas” napracować, najeść, naruchać, napić czy nacieszyć czymkolwiek. Porozmawiaj z tymi, którzy prowadzą działalność i pracują w systemie, o którym Ty marzysz. Wiem, że w antyludzkim państwie, jakim jest Polska, trudno jest mieć dobrą pracę, ale lepiej próbować i polec niż nie próbować. Powodzenia.
Ktoś musi ciężko zapierdalać, żeby ktoś inny mógł leżeć do góry jajami i korzystać z jego pracy.
To prawda stara jak świat.
Dlatego ja pracuje max 3h dziennie jako programista (w tym czas na wymyślenie co powiem na standupie żeby wyszło że ciężko jebie). A kaska wpada co miesiąc prawie 20 koła hahahah
Mam identyczne przemyślenia. 8 h w pracy 8 h snu i malo h odpoczynku. Tak się zastanawiam…klawisze w więzieniu muszą źle się czuć…to tak jakbyś też tam siedział…
Ważne jest jakie masz warunki w pracy bo w niej spędzisz chyba połowę swojego życia….