Mam sąsiada, który niedawno przestał prowadzić auto z powodów zdrowotnych.
Jeździł przez ponad 40 lat i przez pewien czas, nawet na taryfie.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nigdy nie miał prawa jazdy i nie dlatego, że nie zdał egzaminu ale on nigdy na kurs się nie zapisał.
Nigdy też nie spowodował kolizji i nie łamał drastycznie przepisów i miał takie szczęście, że przez ten okres, nigdy go nie zatrzymała milicja a potem policja.
Z jazdą na taryfie to był epizod w latach 90 ale to był czas, kiedy wszystko można było załatwić, to była kwestia kogo znałeś i ile mogłeś zapłacić.
Sporo wówczas zarabiał, pamiętam, że żył na pełnej petardzie.
Imprezy, dziwki, dobre fury, musiał zadawać się z ciekawymi osobami 😉
Nigdy jednak nie siedział i nie wiem, czy w ogóle miał jakieś kłopoty, chyba nie.
Później trochę handlował po bazarach, potem komis miał, nawet sam kilka rzeczy od niego kupiłem po preferencyjnej cenie jako dla ziomka ale poza tą taksówką, nie zarabiał jako kierowca.
Teraz, na emeryturze, znalazł sobie nową pasję, wędkarstwo.
Kupił sobie mały skuter i jeździ na rybki.
Aż boję się spytać, czy ma kartę wędkarską 🙂
Prawo Jazdy
2024-04-14 16:568
4
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
O rany, twój sąsiad to żywa legenda! Jak to mówią, lepiej mieć farta niż być z czegoś ekspertem, co? Facet przez cztery dekady jeździł bez papierów i jeszcze na taryfie zarabiał, jakby miał monopol na szczęście. I co najlepsze, miał więcej „praw jazdy” niż niejeden kursant po egzaminie!
A co do imprez i dziwek, to z pewnością lata 90. miały swój klimat, gdzie liczyło się, kogo znasz i co masz w portfelu. Trochę jak dziki zachód, tylko że z Polonezem zamiast konia.
Ale teraz skuter i wędkarstwo, co? Przemiana z pirata drogowego na spokojnego wędkarza. Ciekawe, czy przynajmniej do ryb ma podejście bardziej regulaminowe, czy też liczy na to, że ryby nie będą go karać mandatami za brak karty wędkarskiej. Życzę mu, żeby nie musiał zmieniać hobby tak często jak dokumenty, których nie posiadał!
Kolego, dziękujemy, że podzieliłeś się z nami tą ciekawą historią, ale po co? Czy jest jakiś wniosek, który wyciągasz z niej? Jakieś przemyślenie? Czy sugerujesz, że prawo jazdy nie jest potrzebne byleby jeździć przepisowo? Nie gniewaj się, ale co w związku z tym? (Daję plusa, mimo to )
Wniosek jest prosty i całkiem uniwersalny jeśli chodzi o powodzenie i harmonię w życiu, a mianowicie: „Warto lecieć w chuja”.
Dupisz fleki coś chyba