Wkurwia mnie sąsiad, który wprowadził się pode mną. Mieszkanie 64 m2 remontuje już 4 miesiące. A co ciekawsze od 4 miesięcy dzień w dzień niemal od rana do wieczora wierci. I nie robi sam, tylko ma ekipę 3 osób która siedzi tam po 10 godzin dziennie. Co można tak długo w takim mieszkanku robić? Kurwa spokoju nie ma, uchronić się przed tym hałasem nie sposób. W przerwach między wierceniem oczywiście stukanie, walenie jakimś młotem i tak dalej. Po prostu masakra. Ja rozumiem że remont musi być słychać, ale myślałem że potrwa z miesiąc, no może dwa miesiące. A tu już 4 miesiące. Mam małe dziecko (2,5 roku) które przez to jego pierdolone wiercenie już ma normalnie nerwice, stało się strachliwe, wystarczy że coś stuknie a już leci do mnie albo do żony bo się boi. Byłem z nim pogadać jak długo ma zamiar jeszcze remontować to powiedział że jeszcze co najmniej 3 miechy! Ludzie czyli razem 7 miesięcy remontu przez 4 chłopa od rana do wieczora przez 7 dni w tygodniu (w niedzielę przychodzi sam bez ekipy). Paranoja. W tyle czasu to mój brat dom postawił. W tyle czasu u mnie w mieście powstało(wybudowano) TESCO i zdąrzyło się otworzyć. Po prostu niepojęte!
Rekordowy chyba remont
2013-01-15 20:5157
62
Nie pierdol! Gdybyś ty zarabiał 1200 na ręke i chciał zrobić remont mieszkania to też by ci tyle zajęło.
Witamy w klocku
Dziecko wywieź na tymczasem do babci, a ogólnie to poszukaj JAK NAJSZYBCIEJ nowego mieszkania. Ten typ sąsiada to rodzaj skurwiela który będzie wiercił ZAWSZE. Remont nigdy się nie skończy. Nigdy. Uwierz, widzialem takich ludzi i mieszkałem obok nich…
uważaj lepiej zeby ci się sufit nie zarwał .
Autor: Dziadki mieszkają za granicą, nie mogę dziecka do nich wywieźć. Z wyprowadzką narazie nawet nie rozważam, mam mieszkanie w zajebistym miejscu, ja i żona rzut beretem do pracy, siłka pod nosem, park, sklepy, praktycznie nie muszę używać samochodu czy komunikacji miejskiej bo mam wszystko co potrzebuję w promieniu 400 metrów. Poza tym na razie ma remont kapitalny po zakupie mieszkania, staram się być mimo wszystko wyrozumiały (choć mnie chuj strzela), zobaczymy jak będzie nam się mieszkało potem. @2 – do tej pory ponad 30 lat spędziłem w klocku, i powiem że jak dotąd nie narzekałem bo jestem wygodnicki a w mieszkanku nie ma za wiele do roboty. Jest praktycznie samoobsługowe, ot, trzeba od czasu do czasu posprzątać i przestrzegać pewnych zasad kultury w życiu społecznym. Domek? Może na emeryturkę jak będę już dziadziem, teraz to nie dla mnie.
Znam takie ekipy. To są „fyrmy” a la dupna działalność gospodarcza: zdezelowany dostawczak, wiertarka, dwa kibelki po farbie i „pyndzel”. No i czterech niedomytych kolesi, którzy opanowali umiejętność posługiwania się tymi cudami techniki. Dziś zostawiają rozwaloną łazienkę, jutro są najebani, więc wcale nie jadą do roboty. Fyrma KOGUCIK … podupił i ucik.
Zaraz ten posrany gościu (co wypowiadał się bodajże na temat darcia ryja przez jakiegoś bachora) napisze Ci, że nie znasz szczęścia rodzinnego, dlatego Cię to wkurwia. A Ty trzymaj się (stoperów) xD !
to jestem lepszy. owszem robilem remont kolo 10 miechow, ale sam. lupanie i wiercenie ustawilem na front robot. grunt to dobry plan. przychodzili sasiedzi, staralem sie streszczac i byc milym. wiercilem od 10:30 do 16:30 maks, choc moglem dluzej. zeby nie denerwowac, dac odpoczac itd. i co? i kurwa jakies chuje potrafia wiercic po 19-20 w sobote, niedziele. nie ma znaczenia. i maja wyjebane. i badz tu kurwa mily i uprzejmy. ale dalem rade, mieszkam juz dwa lata w bloku i…. mysle jak z niego spierdalac.
ad 6…hahahahahaha…normalnie wypisz wymaluj „mój” majster i jego ekipa:)
pewnie sobie piją chłopaki do pracy, przyjemnie jest to i robotę szkoda szybko kończyć
jak dokładnisiem jest,to masz przerabane…
Chyba remont? Czyli nie jesteś pewny, czy remont, czy nie?