Tyram świątek-piątek, nadgodziny itd. za oczywiście marne grosze. W mojej przezajebistej korporacji istnieje niepisana zasada, że masz zapierdzielać, nic się nie odzywać, nic nie chcieć, nie wychodzić przed szereg, nie być ani zbytnio towarzyskim ani za mało, ubierać się schludnie i generalnie sprawiać wrażenie ułożonego pana docenta… i nie ma opierdalania się. Szkoda, że cały wysiłek, który wkładałem przez ostatni rok w robotę (najlepsze wyniki, uczenie innych, najtrudniejsze sprawy) znowu nie został doceniony i tą marną koordynację dostała koleżanka w krótkiej kiecce! Drażni mnie, bo rzuciłbym to wpiździeć gdyby nie zobowiązania finansowe. No i dupa.
13
50
też załóż krótką kiece, może poskutkuje
ja też pracuję w korporacji więc łączę się w bólu.
śiwetnie Cię rozumiem, ja się już nie staram bo już wiem że to bez sensu, ważne są „plecy”, gdyby nie kredyty to by mnie juz tu nie było, ale co zrobić…
Jesteś frajer, nie masz cojones. Użalaj się dalej.
Rób minimum
No i kurwa kolejny niezadowolony i biadolący zamiast to zmienić…nie mam już siły wam tłumaczyć że jeśli całe życie będziecie czyimiś białymi murzynami i popychadłami i sami sobie na coś takiego pozwalacie to i was nikt nie uszanuje.
korporacyjne pranie mózgu – beze mnie przecież ta firma padnie, jak nie wykonam swoich zadań (kto ustala te śmieszne FTE?) to będzie eskalacja…
rozumiem, aż za dobrze.
lubię swoją pracę, ale WKURWIA mnie do spodu nieszanowanie mojego czasu, życia i pracy, którą wykonuję
mam to samo, gdyby nie ten jebany – superextradarmo kredyt; zgadzam się – rób minimum i pierdol to!
@7 Takie podejście to nie tylko domena korporacji. Ja pracuję u prywaciarza i głupi chuj nie szanuje mojej pracy, mojego czasu i mnie. Na szczęście niedługo kończy mi się umowa i to będzie chyba odpowiednia pora, żeby 'sprzedać mu wała’ na do widzenia.
a mnie korporacja wczoraj kurwa wydymała bo czuję że kretynka z kadr z banku na b chociaż jest kilka znalazła kuleżankę. ja pierdolę nienawidzę szukać pracy
Pan Bóg Cię kiedyś wynagrodzi 😉