Parę godzin temu schodziłem do piwniczki po starej drabinie i zarwały się pode mną 3 szczeble. Spadłem i uderzyłem głową o glebę. Mam rozcięcie na głowie i chyba lekkie wstrząśnienie mózgu. Krew przestała lecieć i nie pojadę na szycie. Chujnia polega na tym, że mógłbym tam leżeć kilka dni i nikt by mi nie pomógł, bo mieszkam sam na wsi, a w dodatku z dala od sąsiadów. Siedziałem sobie w łazience z ręcznikiem, łbem i łapami we krwi. Gapiłem przez godzinę na słońce przez okno.. Byłbym zapomniał, bo jeszcze musiałem wyrwać mały kawałek drzazgi z tej rany. Nie użalam się tylko opisuje moją chujnie. Pozdro wam
PS Może do jutra nie zdechnę na zakażenie..
10
6
Zaprawdę, współczuje ci jak chuj.
Ps. Do jutra nie zdechniesz.
Nagrody Darwina!
Po co się wjebywać w niedziele do piwnicy?
Co kury głodne? Po siano poszedłeś?
„Kto w niedziele nie pracuje budżet Kutas swój rujnuje”
Woda utleniona na odkażenie.
Albo płyn do dezynfekcji hłe hłe hłe.
A w sumie?
Kuźwa czy mogłem sobie kupować przez całą pandemię wodę utlenioną? XD
Lub denaturat fioletowy do odkażania , gdyż powiadam ci , że woda utleniona chujowa jest i nadaje się tylko do oczyszczania ran, a nie do ich odkażania.
Zazdroszczę swobodnego obserwowania słońca (o ile było u ciebie ciepło).
Kiedyś sporty ekstremalne bez kasku, dziś zakładam na łeb, gdy jeżdżę późnym wieczorem i w nocy, bo też znaleźliby mnie w środku miasta w kałuży krwi dopiero rano. Chujnia