Samotnia

Zamieszkałem w samotni, coś jak dom Szreka na bagnach, tyle że bardziej cywilizowane. Pierwsze dwa lata było fajnie bo odtruwałem się z poprzedniej rzeczywistości, ale ostatnio zauważyłem że zacząłem świrować. Nie to żebym miał jakieś schizy czy inne odpały, po prostu powoli staję się aspołeczny. Idę do pracy i stwierdzam, że jestem mocno selektywny w doborze ludzi których toleruję. Zaczęli mnie wkurwiać ludzie hałaśliwi. Są tacy co zaczynają dzień od włączania jakiegoś zasranego radia w którym grają przez cały dzień tylko 3 te same piosenki do porzygania. Są też tacy co w tym pieprzonym zamęcie drą ryja tak jak by obawiali się że nie zostaną wysłuchani. Kiedy wracam do Samotni, otacza mnie cisza, jest mi dobrze i tylko brakuje mi fajnej kobiety.

103
99