Panicznie boję się śmierci. Wiem że każdego to spotka, ale bardzo bym chciała żeby jednak coś po niej było. Chciałabym fruwać nad miastem i patrzeć na ludzi wychodzących z imprezy. Patrzeć na życie i się z niego zaśmiewać. Jestem tez bardzo ciekawa co będzie. Jestem zszokowana, że każdego to czeka. Czy nasi bliscy którzy odeszli fruwają między nami żywymi i się do nas uśmiechają? Czy są martwym nawozem i ich po prosty nie ma? A jeśli ich nie ma- to czy ten zbiór reakcji chemicznych sumujący się w nasze życie ma znaczenie?
36
50
Jeśli tak by nie było to po co to wszystko? Kochaj ludzi i każdy dzień! Ciesz się, że masz dar myślenia, a braci młodszych naszych- zwierząt pałką po głowie nie bij:*
I to jest dobre pytanie… Każdy kto ma trochę oleju w głowie będzie zadawał sobie to pytanie. Ja myślę, że po śmierci umysł trafia do miejsca, które sam sobie wykreował. Takie idealne oszustwo. Dziwnym i niewytłumaczalnym jest to, że nie mam na to dowodów, ale po prostu w to wierzę. Umysł zamyka się w doskonałej klatce, w której jest szczęście lub nieszczęście w zależności od tego co sobie wymyślił.
Jak to co będzie? To samo co przed urodzeniem. Chciałabyś żyć wiecznie w ciele człowieka? To byłoby dopiero straszne.
Tak zmarli sobie latają po ziemi, Bóg siedzi na chmurce, Szatan obmyśla kogo tu przeciągnąć na swoją stronę, itd. Ten kto pisał Biblie miał niesamowitą wyobraźnie, świetny z niego był bajkopisarz
Polecam książke Ian Stevensona – Twenty Cases Suggestive of Reincarnation/20 przypadków wskazujących na reinkarnacje. Jest napisana przez profesora psychiatrii i wszystkie przypadki są zbadane metodami naukowymi. To nie jest jakieś paranormalne fifirifi tylko rzetelnie zbadany temat.
Też to kiedyś przerabiałem ale teraz to mi wszystko jedno czy żyję czy nie. A po drugiej stronie nic nie ma. Znikamy i tyle. Znikniesz i ty, może jutro a może za 60 lat. Ciesz się życiem jakby to były ostatnie chwile.
Dziecko, teraz jest ponad 6 mld ludzi, przez dziesiątki tysięcy (lub więcej) lat też żyli homo sapiens lub ich wcześniejsze stadium, to daję dziesiątki miliardów istnień ludzkich – z pewnością fruwają po miastach i zaśmiewają się widząc najebaną siksę wychodzącą z klubu…
Zjaraj się. Przeżyjesz wtedy własną śmierć i jeszcze to, co po niej i już przestaniesz się jej bać. Ja przeżyłem już własną śmierć i nie było to takie straszne 🙂
jam mam tak samo jedna rada nie myśl o tym a będzie wszystko dobrze!
Życie doczesne jest po to aby osiągnąć zjednoczenie z Miłością (Bogiem), Nirwane, Życie Wieczne – jakkolwiek to nazwiesz chodzi o to samo. Jeśli ci sie nie uda, to masz na to kolejne wcielenie.
Ad 7, daj telefon do tej siksy, sfrunę ją przeszkolić.
Poczytaj „Podróże poza ciałem” Roberta Monroe to się uspokoisz. 😉
oni może i fruwają ale czy się uśmiechają? Cholera ich tam wie… ja na wszelki wypadek zawsze noszę parasol..
Litości…
Ja też się boję. Wierzę w Boga. Ale jak zapomninam o Nim to wyobrażam sobie: mijają tysiące lat a mnie nie ma – razem z duszą, charakterem…
Tyle mam pragnień i marzeń, chcę je wykonywać zawsze, a co będzie po śmierci??? Pójdę do piekła./nieba. Tylko, że nie wiadomo jak TAM JEST??? JAK? Tak jak tu?
@3
Piękne filozoficzne zdanie.
Co było z nami przed urodzeniem?
Ja pamiętam, że nic ze mnie nie było na tej ziemi. Czyli może było coś ze mnie, ale u Boga.
Kupa smrodu i to wszystko. Dlaczego ma na nas czekać coś specjalnego? Bo jesteśmy ludźmi? Coś lepszego od reszty stworzeń? Taaa, tylko rasa ludzka może być taka arogancka w swym mniemaniu o swej nad nad nad wyższości i wyjątkowości.