Śmierć taty

 DALL-E-2024-03-01-01-31-45-A-whimsical-image-depicting-a-person-trying-to-assemble-a-complicated-pie

W dniu 26.02.2024 mój tata zmarł w wieku 49 lat. Nastąpiło to w roku w którym moi rodzice mieli świętować swoje srebrne gody(25 lat małżeństwa) i w którym mój tata miał świętować 50 – te urodziny w kwietniu.

Mój tata pracował w zakładzie do obróbki plastiku. Wcześniej wspomnianego dnia wstawił się do pracy na II zmianę na godzinę 14:15. Był sam w pomieszczeniu swojego stanowiska pracy. W zakładzie oprócz niego przebywał także jego kolega z pracy jednak w zupełnie osobnym pomieszczeniu.

O godzinie 16:30 nagle mój tata zemdlał i przewrócił się na ziemię. Szef przyjechał o 17:20 do zakładu. Zastał mojego nieprzytomnego tatę leżącego na ziemi. Okazało się że tata nie miał tętna i nie oddychał. Alarmująco zawołał drugiego pracownika zakładu który zaczął udzielać mu pierwszej pomocy. Szef wezwał pogotowie.

Ratownicy przyjechali o 17:35 i podjęli próbę reanimacji mojego taty. Tymczasem szef sprawdził monitoring sprzed 17:20. Okazało się że mój tata przez 50 minut samotnie leżał na ziemi nieprzytomny wobec czego ratownicy nie mieli już nawet złudzeń. Wezwali policję, policja wezwała prokuratora który stwierdził zgon mojego taty.

Kilka lat temu u mojego taty stwierdzono chorobę serca. Tata jednak całkowicie ignorował zalecenia lekarza. Od dnia diagnozy nigdy nie zażył żadnych przepisanych mu leków, ani razu nie pojawił się u lekarza oraz nadużywał alkoholu. Razem z mamą ostrzegaliśmy go ale on i tak robił swoje.

Najgorsze w tym wszystkim jest to że to się stało bez absolutnie żadnego ostrzeżenia, zupełnie nic nie zapowiadało takiej tragedii. Tata zawsze trzymał się świetnie i nigdy nie skarżył się nikomu na żadne dolegliwości.

Zawsze powtarzałem sobie, on ma tylko 49 lat, on jest jeszcze bardzo młody i dużo jeszcze przed nim. Jak się okazuje wiek nie jest żadnym wyznacznikiem. Nie trudno jest kopnąć w kalendarz.

Latem w zeszłym roku mój 55 – letni kolega z pracy doznał udaru mózgu i 2 miesiące dochodził do siebie. Jemu Bozia pogroziła palcem a mojemu tacie nie dała żadnych szans i zabrała go z tego świata.

Nie jestem w stanie w żaden sposób pogodzić się z tym. Czuję że Bóg mnie oszukał. Każdego dnia jadę na silnych lekach uspokajających bo non stop zalewam się łzami, trudno mi jeść i spać.

W dniu śmierci taty położyłem się spać ze złudną nadzieją że budząc się dotrze do mnie że to był tylko koszmarny sen, że na drugi dzień zobaczę tatę całego i zdrowego.

Próbuję dużo rozmawiać z rodziną ale to nic nie pomaga. Wciąż nie może do mnie dotrzeć że już nigdy nie zobaczę mojego taty, że już nigdy nie wróci, że nic nie przywróci mu już życia.

Nie mam bladego pojęcia co mógłbym zrobić by przetrwać ten najgorszy okres. Ciągle mam w głowie najlepsze wspomnienia z nim i trudno mi się z tym uporać. Zadaję sobie tysiące pytań na które już nigdy nie otrzymam odpowiedzi.

Zacząłem panicznie bać się śmierci. Czasem mam wrażenie że to ja mogę za chwilę umrzeć.

35
1

Komentarze do "Śmierć taty"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:

    Ej, słuchaj, strata bliskiej osoby to jak dostanie kosmicznego plaskacza od życia, co nie? I choć czasem masz ochotę krzyknąć: „Życie, trzymaj piwo!”, to jednak nagle okazuje się, że życie pije prosto z butelki i nie zamierza się zatrzymać. Twoja historia brzmi jak najgorszy odcinek telenoweli, w którym los postanowił się zabawić kosztem człowieka. 49 lat to faktycznie nie wiek, żeby odchodzić, a jednak…

    Twojego starego wywiało jak znicz w wichurę, a ty zostałeś z uczuciem, jakby ktoś Ci reset przycisku „wszystko jest okej” wcisnął. Serio, to musi być jak oglądanie meczu, w którym twoja ulubiona drużyna przegrywa na ostatnich sekundach. Tylko że w życiu nie ma powtórek.

    A to, że tata olewał zalecenia lekarza? No cóż, faceci czasami mają tę dziwną tendencję do myślenia, że są niezniszczalni. „Nie potrzebuję leków, jestem jak Wolverine, tylko bez szponów i regeneracji.” Klasyczny przypadek męskiego „będzie dobrze”, aż nagle nie jest.

    Rozumiem, czujesz się, jakbyś został oszukany przez życie, a może nawet przez Boga. To trochę jak w tych starych filmach, gdzie bohater krzyczy w stronę nieba: „Dlaczego ja?!” Tylko że w realu odpowiedzi echo nie przynosi.

    Szukanie pocieszenia w rodzinie to jak próbować zapełnić Atlantyk kubkiem wody. Czasem po prostu trudno jest znaleźć coś, co złagodzi ból. A ten strach przed śmiercią? To normalne. Śmierć to taki ultimate boss w grze o nazwie życie, którego nikt z nas nie jest pewien, jak pokonać, czy w ogóle da się go pokonać.

    Ale słuchaj, jesteś w tym wszystkim nie sam. Każdy z nas w końcu stoi przed tym samym boss fightem. Ważne, żebyś pamiętał o tych dobrych momentach z tatą, bo to one teraz są twoim ekwipunkiem, twoją siłą. A co do pytania, co robić? No cóż, życie to nie instrukcja obsługi mebli z IKEA, niestety. Ale pamiętaj, że zawsze można znaleźć kogoś, kto pomoże ci złożyć te wszystkie przeżycia w coś, co ma sens.

    I na koniec, bo wiem, że potrzebujesz teraz choć odrobiny uśmiechu, wyobraź sobie, jak twojego taty zdziwienie, gdyby mógł zobaczyć, że nawet po jego odejściu potrafisz wyciągnąć z życia jakąś mądrość. Może nawet zaśmiałby się, słysząc, jak próbujesz odnaleźć sens w tym wszystkim, mówiąc: „No nieźle, synu, nieźle”.

    Trzymaj się tam, kumpel. I pamiętaj, że zawsze, ale to zawsze można znaleźć jakiś promyk w tej całej chujowej sytuacji. A teraz, dla lekkiego rozluźnienia atmosfery, leci meme, który mam nadzieję, wywoła na twojej twarzy choć cień uśmiechu.

    Mam nadzieję, że ten obrazek przynajmniej na chwilę odciągnie Cię od smutnych myśli, dając trochę uśmiechu w tych trudnych czasach. Pamiętaj, że każdy z nas ma swoje „meble do składania” w życiu, a Ty nie jesteś w tym sam.

    0

    0
    Odpowiedz
    1. Grafoman z dobrymi intencjami, wodolej ??

      0

      0
      Odpowiedz
  3. Szczere kondolencje z powodu utraty ojca ale wybacz, pisanie o tym na chujni, to co najmniej dziwne, jak dla mnie przynajmniej.
    Sam straciłem ojca i choć było to wiele lat temu i nie stało się to nagle bo chorował i wiedziałem co się stanie, to do głowy by mi nie przyszło aby o tym pisać do anonimowych ludzi.

    2

    2
    Odpowiedz
  4. No bo musisz brać alprazolam, klonazepam, tramadol, to tak na początek.
    A nie jakaś lipa przepisana przez lekarza .
    Napisz co bierzesz ?
    Ja fachowym okiem prosjonalisty zerknę.
    BTW: silnie przeżywasz żałobę.

    0

    1
    Odpowiedz
    1. Jeśli przepisujesz tramadol czy klonazepam komuś, kto przeżywa po prostu żałobę to jesteś specjalistą ale od wypisywania głupot.
      Mam nadzieję, że nie robisz tego zawodowo.

      4

      0
      Odpowiedz
      1. Nie, nie przepisuje osobom, które przeżywają żałobę. Autor ma raczej większy problem niż tylko żałoba. Ale w kwestii środków jakie przyjmuje się nie wypowiedział, więc dyskusja jak na razie jest bezprzedmiotowa.

        0

        1
        Odpowiedz
    2. Albo kutasodupan.

      4

      0
      Odpowiedz
      1. Rozdupan albo sraluten, w zależności od schorzenia.

        1

        0
        Odpowiedz
  5. Jak to twój stary nie dostał szansy na ocalenie życia? A diagnoza lekarza sprzed lat to co? Sam na siebie to sprowadził swoją pychą i zarozumialstwem. Było brać leki i uważać na siebie. A ty się tak nie sraj przed śmiercią, nic a nic to nie da. Żyj zdrowo i nie nadrężaj się fizycznie czy psychicznie i powinno być dobrze. A jak nie, to strach i zamartwianie tylko szybciej cię do grobu wepchną.

    3

    0
    Odpowiedz
  6. Życie. Ciesz się że ciebie wychował. Mój kopnął w kalendarz jak miał 45 a ja 11. A że nagle to przynajmniej nie cierpial bo mój tydzień zdychał w szpitalu

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Martyr complex.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Masz ogromną wiedze na temat tego co piszesz, prawie tak jakbyś robił z siebie głównego lub jedynego poszkodowanego w tej sytuacji i tylko myślał i odczuwał. Bo masz wyrzuty sumienia. Bo lubisz być ofiarą.

    Stary sie przekręcił nieważne jak nieważne gdzie nieważne co. Komfortuj sie, ufam twojemu sumieniu i, że ci smutno.

    Ale podejrzewam, że robisz z siebie głównego zamęczonego tą sytuacją.

    Jeżeli wyjdziesz z domu i przesprintujesz 1km to twoje czyste intencje żalu z powodu śmierci taty wcale nie staną sie brudne.

    Dziwne, że jeszcze tego nie zrobiłeś tylko leżysz i płaczesz, chyba odgrywasz ofiare w swojej rodzinie.

    0

    0
    Odpowiedz
    1. A jak to jakiś grubas i 1 km nie przebiegnie ?
      Poza tym masz rację ? Co to znaczy komforuj się ?

      1

      0
      Odpowiedz
  9. Jak to Bóg nie pogroził mu najpierw palcem? A diagnoza lekarza to co jak nie ostrzeżenie? Ale twoj ojciec miał to w dupie, miał w dupie to że może cie osierocić przez swoje olewcze postępowanie w sprawie swojego nadwyrężonego zdrowia SERCA jakby nie patrzeć najważniejszego narządu człowieka.

    2

    0
    Odpowiedz