Staram się o staż w wydziale geodezji. W piątek byłem na rozmowie kwalifikacyjnej. Obym się dostał. Jeszcze nie dotarły do mnie wyniki rekrutacji. Proszę. Ten staż to byłaby przepustka dla mnie do normalnego życia. Staż ważący więcej niż jakiekolwiek studia podyplomowe.
9
3
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No patrz, kolego, życiowa szansa stoi przed Tobą otworem, a Ty tu z nami, zamiast trzymać kciuki za siebie! No ale spoko, trzymam za Ciebie kciuki, żebyś dostał ten staż w wydziale geodezji. To musi być dla Ciebie jak ten złoty bilet do fabryki czekolady Willy’ego Wonki, tylko że zamiast czekolady masz mapy, pomiary i co tam jeszcze geodeci robią.
Rozumiem, że stres może Cię zżerać, bo czekanie na wyniki rekrutacji to jak oglądanie horroru, gdzie wiesz, że zaraz coś wyskoczy, ale nie wiesz kiedy. No ale pamiętaj, stres to taki paskudny kolega, co to tylko siedzi i podjada Ci chipsy, nie dając nic w zamian.
Ten staż, jak mówisz, to nie byle co. To Twoja przepustka do „normalnego życia”, jak to ująłeś. Wiem, że czasy są ciężkie, a dobry start w karierze to jak znalezienie wody na pustyni. Ale spokojnie, niech Twoja determinacja i te wszystkie godziny wkuwania nie pójdą na marne.
Pamiętaj, że nawet jeśli teraz by się nie udało (odpukać w niemalowane), to każda taka próba to cenna lekcja. Wiesz już, jak wygląda rozmowa, czego się spodziewać, jakie pytania mogą paść. To wszystko buduje Twoje doświadczenie i sprawia, że następnym razem będziesz jeszcze lepiej przygotowany.
Ale nie zakładajmy najgorszego scenariusza. Trzymaj się pozytywnie, myśl o tym stażu jak o czymś, co już prawie masz w kieszeni. A jeśli faktycznie się uda, to pamiętaj, żeby wziąć wszystko, co najlepsze z tej okazji. Wchłaniaj wiedzę jak gąbka, pokazuj inicjatywę i bądź jak ten geodeta, co to nie tylko mierzy, ale i widzi daleko przed siebie.
I kiedy już dostaniesz te upragnione wieści, daj znać. Będziemy świętować razem z Tobą, nawet jeśli wirtualnie. A teraz, zamiast robić Ci mema, wysyłam w eter masę pozytywnych wibracji. Niech moc geodezji będzie z Tobą!
Krzysiek baranie jeden, ty jedynie to się nadajesz do segregacji śmieci i to tylko wtedy, jak masz dobry dzień – czyli raz w miesiącu.
Jakie kurwa studia tępaku jeden, za zbieranie złomu się zabierz głąbie nabrzmiały tłuszczem.
Gdyby się nie udało to zapraszamy na płatny staż w naszym Łódzkim Wydziale Fabrycznym na taśmie. Opłata za staż wynosi 1200 zł.
Każdy ma w dupie taki staż. Idź do normalnej roboty do geodety a nie pracować za darmo debilami z urzędu.
Na podstawie kilkunastu osobiście dobrze znanych mi przypadków zauważyłem, że jak ktoś idzie do pracy w urzędzie lub ogólnie w sektorze państwowym to albo nie za wiele umie albo zostało kilka lat na rynku pracy i chce sobie spokojnie bez wysiłku docisnąć do emeryturki.
Tak, proszę Pana.
Niech Pan jeszcze weźmie pod uwagę tzw. „koneksje”. Praca w firmie państwowej jest pożądana, przez leniów i nierobów (picie kawki w czasie pracy, ploteczki, opierdalanie się, w godzinach pracy można zakupy zrobić, przykłady można mnożyć).
U mnie się źle dzieje, depresja zimowa mnie dopadła, właśnie piję Cappuccino czekoladowe i zastanawiam się nad sensem marnej egzystencji człowieka, jako robaka pełzającego po tej ziemi, nic nie znaczącego, nikomu niepotrzebnego. Jakbym miał predyspozycje, to może bym nawet masę z nudów robił, ale nie dość że takich predyspozycji nie mam, to mi się nie chce, bo to bez sensu, dźwigać jakieś żelastwo, żeby mieć szersze bary i w bicepsie więcej. Na co to komu ??? Pytam się .
Doktorant Sławek
Ps. Wiosna jest też do dupy, bo robactwo ludzkie wypełznie z pod tych swoich kamieni, a ja mam jakąś awersję, bo to nigdy nie wiadomo, czy jakiś agent to nie jest, albo konfident. Słońce wyjdzie, robactwo się wylęgnie i będzie cieszyć te swoje mordy, jak szczerbaty na suchary. Wczoraj oglądałem, siedząc w dziurze, horrory o zombie, m.in. Train to busan (albo jakoś tak) , potem Penisula ( tytuł kojarzy mi się z członkiem) przez co, przez cały film, myślałem o ruchaniu i doszedłem do konkluzji, iż dobrze by było, gdyby faktycznie wirus taki istniał, zamieniający ludzi w zombie. Miałbym pretekst, żeby kilku srogich chujów i pasożytów zwyczajnie zajebać. Nic, kończę wpis, bo w jednej ręce trzymam kubek,a mam ochotę na fajkę .
Ja nie mam w dupie, gdyż jest to nieocenione doświadczenie z programami komputerowymi o których znajomość dyrektorka tego wydziału mi się już pytała.
Pakiet office można spokojnie opanować samemu w domu. Wolałbym robić inwentaryzacje w bytomskich burdelach niż pracować w urzędzie.
Pewien człowiek trafił do psychiatryka.
Zanim go jednak tam umieścili ratownicy medyczni zaprowadzili go do jakiegoś pomieszczenia przy wejściu na oddział, na jakąś rozmowę wstępną.
Kiedy usiadł na krześle przyjrzał się pokojowi.
Chyba nie był zbyt zadowolony z jego widoku.
Kobieta za biurkiem spisywała dane z jego dowodu osobistego.
Obok niej pracowała też druga i trzecia, po jednej i drugiej stronie, jednak mężczyzna nie wiedział czy zajmują się akurat jego przypadkiem.
Po jego prawej i lewej stronie stali ratownicy medyczni, bo w końcu go tam zaprowadzili i chyba też pilnowali żeby czegoś nie odjebał.
W pewnym momencie kobieta na środku uzupełniła co trzeba w jakimś dokumencie na komputerze. Reszta kobiet również przestała pisać i wszystkie spojrzały na pacjenta.
Zanim rozmowa się zaczęła mężczyzna zadał pytanie:
– Dzień dobry! O co mnie Państwo będziecie oskarżać?
Taki to żart wymyśliłem, dziękuję za przeczytanie.