Gdy trzeba podjąć jakieś działanie, ogarnia mnie paniczny strach.
Nie wiem co mam wtedy zrobić, po prostu mnie to przytłacza.
Nawet, żeby napisać ten wpis długo zbierałem się w sobie, bo kto by chciał czytać o takich problemach..
Nie wiem z czego to wynika, ale gdy muszę coś zrobić sam, bez konsultacji z kimkolwiek, to doznaję paraliżu i wycofuję się z tego co miałem zrobić.
Często marnuję szanse na lepsze życie, bo trafia się jakaś okazja niezłej pracy, czy poznania interesującej osoby, a ja zamiast wykorzystać to i coś zmienić w swoim życiu, to boję się, że nie dam rady.
Wmawiam sobie, że to nie dla mnie, że są lepsi, sprytniejsi, bardziej interesujący ludzie ode mnie.
Przykro mi jest najbardziej z tego powodu, iż zawodzę rodzinę, która cały czas pokłada we mnie nadzieje.
Mówią mi, że sobie poradzę, wszystko się ułoży.
Jakoś mi trudno w to uwierzyć po tylu porażkach jakich doznałem.
Jest powiedzenie, że kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, ale ze strachem, który towarzyszy mi przy jakiejś najmniejszej próbie ryzyka, to ja nawet o tym nie myślę, że może być jakikolwiek „szampan”, czyli cokolwiek dobrego w moim życiu.
Z każdym dniem tracę nadzieje na lepszy byt.
Mam już momenty, że gdy się budzę rano, zastanawiam się czy warto w ogóle coś zrobić tego dnia, bo i tak przecież sobie nie poradzę przez strach, który mnie ogarnia.
Totalna porażka..
Strach przed podjęciem ryzyka
2018-08-30 10:5438
2
Z każdym strachem trzeba się zmierzyć, żeby go pokonać. Zmuś się przy następnej sposobności do podjęcia szybkiej decyzji, działania, nawet w jakiejś mniej ważnej sprawie. Raz, drugi, być może tysięczny raz i z pewnością Twój problem stanie się mniejszy albo przestanie istnieć. Możesz też pójść do psychologa, byle dobrego, na pewno choć odrobinę pomoże 🙂
Mam tak samo. Zawsze tylko strach i rozmyślanie o wszystkich możliwych najgorszych scenariuszach. Kurwa. Tyle rzeczy mógłbym zrobić i wiele bym chciał zrobić, ale nie daję rady. Jebana blokada. Niestety chyba jedynym sposobem na to jest celowe podejmowanie różnego ryzyka, stawianie siebie w niepewnych sytuacjach, a jest to kurewsko trudne. Strach kontroluje moje życie i nie pozwala mi podejmować decyzji. Jebać strach!
Też tak miałem. Było tak chujowo, że stwierdzilem iż już gorzej być nie może więc chuj gdy znów nie wyjdzie. Tym sposobem zacząłem jednak próbować i o dziwo większość rzeczy których się bałem ( niepotrzebnie) wychodziły bardzo dobrze. Wiadomo że nie wszystkie ale chuj , przynajmniej działam a nie tonę w strachu z ręką w gównie w jednym miejscu. Zacznij próbować innej rady nie ma…
Kradnij krokodyle, pij whiskey, szczaj do zlewu w socjalnym. Mnie stać na wszystko. Ty…, wal konia. Widzę, że tak robita, bo gdzie kobita? Elo stuleje, ja se whiskey chleje, później wchodzę w kobite, jak już jest wypite. Co? Mi zazdrościta, bo konia walita? Nie stać was na whiskey, zbieraj w lesie syski.
Walnij sobie lufę na odwagę 🙂 popracuj nad pewnością siebie, a będzie git.
ułoży ci się
Idź do psychologa albo psychiatry.
Źle Cię wychowali.
pomyśl o wizycie u psychiatry, piszę poważnie, to może być depresja/nerwica.
Ty pizdo.
Skoro i tak się nie uda to co masz do stracenia? Spróbuj. Czasem los jest przewrotny i dla kawału sprawia że się udaje. Daj mu szansę.
Mam kurwa tak samo.
Widocznie masz słabą psychikę, żeby to wszystko udźwignąć, a rozmyślanie o porażce napewno w niczym ci nie pomoże.