Kurde coś ze mną jest nie tak. Przy jakimkolwiek załatwianiu spraw towarzyszy mi stres (najczęściej chodzi o biurokrację). Przy kontakcie z drugim człowiekiem, zazwyczaj towarzyszy mi stres. W czym problem? Całkiem możliwe, że ze mną jest coś nie tak, ale bez przesady. Boję się wykonywać ruchów, bo myślę, że coś spieprzę, źle powiem. Nie wiem jak to będzie wyglądało w przyszłości, jak ja sobie znajdę pracę? Nie potrafię wyjść do ludzi, chujnia i śrut.
18
35
Ja też mam taki stres, przed każdym wyjściem z domu. Objawia się problemami żołądkowymi…naprawdę…:(
Mam dokładnie to samo. Trudno dostać pracę w takim stanie, ale trzeba walczyć, nie poddawać się. U mnie źródłem problemu jest zaniżona samoocena, kompletny brak wiary w siebie i kompleksy związane z wyglądem. To mija kiedy coś mi się w końcu udaje, ale wraca gdy wpadam w dołek. Staram się coś z tym robić, ale nie jest łatwo pokonać coś z czym się żyje ponad 20 lat.
A ja jako urzędnik mam stres przed obsługa interesantów, a wiesz dlaczego? Bo ludzie są różni, jedni z mordą od drzwi wchodzą a drudzy właśnie tacy jak Ty, cicho wchodzą i sami nie wiedzą jak zapytać. Nie pracujesz jeszcze? Eeee, nie ma czego się bać. Tez kiedyś taka byłam, ale to już za mną, bo jednak człowiek przeszedł jakieś tam etapy „załatwiania” spraw i się po prostu wyrobił. :0)
Lekka fobia społeczna. Znam ten ból, niestety.
fobia społeczna?
Nie martw się.. ja na przykład miałem stres prawie za każdym razem gdy szedłem do szkoły i miałem tam jak to się mówi „pod górkę” w podwójnym tego słowa znaczeniu, bo nie dość że faktycznie trochę pod górkę, to znowu przy tej górce mieszkała taka kobita, co do swojej posesji miała zwykle rozwaloną furtkę na oścież, a przez tą furtkę z podwórza wytaczały się jak matrony stado opasłych gęsi i za każdym razem próbowały mnie nie dopuścić do oświaty, sykały do mnie swoimi dziobami uzbrojonymi w ostre zębiska.. tak taaak drodzy państwo GĘSI MAJĄ ZĘBY, jak młode aligatory i sykają na obcych, a że miałem wtedy jakieś kilka lat, to się czuło respekt i przed gęsiami – ja byłem jeden, a ich było z dychę, albo więcej.. szanse były nierówne 🙁 a potem przez cały dzień w szkole się nie mogłem skupić i miałem słabe stopnie i teraz mam zmarnowane życie.
Kurde, jakbym czytała o sobie. Nie wiem jak z tym walczyć i to jest najgorsze:/ zawsze mam pełno obaw, że ludzie potraktują mnie z góry i że jak coś mi się nie spodoba to po prostu tego nie powiem tylko przemilczę i zgodzę się na takie warunki jakie mi stawiają, wbrew sobie. Ludzie później wiedzą, że mogą mnie „wykorzystać” a ja nie umiem nic z tym zrobić. Oczywiście nie jest tak zawsze, ale takie mają o mnie zdanie, tzw. „dziewczyna od czarnej roboty” Masakra. To jest chyba brak asertywności. Chciałabym wyrażać swoje zdanie a zazwyczaj odpuszczam:/
przede wszystkim trzeba zacząć od zaprzestania masturbacji…
Sposobem na fobie jest przełamywanie ich. Oswajanie się z tematem fobii. Chodź jak najczęściej. Bierz maksymalną ilość takich sytuacji na klatę. Wymyślaj je, prowokuj. Tak na prawdę nie masz nic do stracenia. Ktoś się krzywo spojrzy i co? Korona Ci z głowy spadnie? Jakie to w ogóle ma znaczenie? Prawidłowo – oni (urzędasy) są dla nas. Klient (interesant) ich pan. Tego się trzymajmy. Nie ma znaczenia, że jeśli chodzi o urzędy – tam jest głęboka komuna i jedna wielka patologia. Płacimy na tych nierobów i mamy prawo wymagać. Dodatkowo mamy święte prawo nie wiedzieć, jak wypełniać ich totalnie absurdalne druki. Ich psi obowiązek jest to wytłumaczyć każdemu i pomóc.
Udało mi się wypracować praktyczne, działające podejście do tych (i innych) ludzi. Zawsze trzeba grzecznie i uprzejmie z nimi. Wyobraź sobie, że jesteś hrabia i pewien poziom reprezentujesz. Nie musisz się znać na pierdołach, ale kulturę masz. Więc grzecznie. ALE STANOWCZO! Wymagasz załatwienia sprawy. Domagasz się załatwienia sprawy. Żądasz (ale tego słowa lepiej nie używaj), NALEGASZ na załatwienie sprawy. Słowo „proszę” można powiedzieć tak, żeby brzmiało jak rozkaz. W żadnym wypadku nie chamsko, nie napastliwie, ale wiesz, jesteś hrabią, a jak hrabia mówi z godnością „proszę” – w urzędasie odzywają się geny usługujących jaśnie państwu przodków i potulnie wykonuje 🙂
Pomyśl sobie, że być może urzędas też boi się ludzi. Może opryskliwością czy nadęciem próbuje kompensować swoje kompleksy, może jest jak mały piesek, który musi głośno szczekać kiedy się boi.
W określeniu „pracownik urzędu” kluczowym słowem jest „pracownik”. To nie jest właściciel, szef. Tylko pracownik. Mało tego – nawet kierownik jest pracownikiem, nad sobą ma dyrektorów. Jedynie dyrektor naczelny nie ma szefów, ale i naczelny ma swoje obowiązki, a klient dla naczelnego może być ważniejszy niż dla gamoniowatych pracowników.
Co do samego stresu – nie stresuj się stresem. To normalne – stres powoduje produkcję hormonów stresu, w tym adrenaliny. A te hormony powodują zwiększenie gotowości organizmu do obrony lub ucieczki. Oczywiście w naszej sytuacji ucieczka odpada – koncentrujemy się na obronie. Do obrony mamy swoją rację i swoje sprawy. One mają być załatwione, a odrobina stresu pomoże tylko zabrać się do sprawy bardziej dynamicznie. Wiesz, na niektórych czasem trzeba krzyknąć.
W każdym razie nic nie pomoże tak jak praktyka. Wszystkie nowe sytuacje są bardzo stresujące, ale z czasem człowiek się z nimi oswaja i nabiera pewności. Nie możesz ich tylko unikać – bo unikaniem tylko sobie zaszkodzisz.
Wyleczyłem kiedyś swoją blokującą nieśmiałość, która praktycznie uniemożliwiała mi poznawanie ludzi i jakiekolwiek kontakty. Wyznaczałem sobie absurdalne zadania – żeby zagadać do obcej osoby, odegrać jakąś wymyśloną rolę. Mimo tego, że o mało nie porzygałem się ze strachu i zażenowania – wykonywałem bezwzględnie kolejne zaplanowane punkty. Teraz nie boję się nikogo i niczego. Nikt ze znajomych nie uwierzy, że kiedykolwiek mogłem być nieśmiały.
Ja również nie lubię ludzi.
są różne fobie… na mnie stres działa w ten sposób, że w oka mgnieniu się czerwienię…np gdy znajdę się w centrum uwagi albo ktoś o mnie mówi przy mnie… jest to strasznie irytujące
Też tak mam. Strasznie wtedy się czuje. Ściska mi gardło i mam dziwny głos wtedy. A osoba z którą rozmawiam (urzędnik, sklepikarz etc) patrzą się jakbym miała problemy z gardłem. hehe
@9 jestem po wrażeniem! W życiu bym czegoś takiego nie napisała. Łał! I mnie to chyba pomoże, bo dodałam też swój komentarz:)
a siedx dalej w necie i na gg 🙂 takie pedały co tylko siedzą przy kompie mają takie problemy z codziennością i normalnymi ludźmi 🙂 i pewnie dziewczyny też nie masz tylko gruche trzepiesz,zgadłem co ?
@9 Dobrze gadasz.
Jestem bardzo nieśmiały, przy kimś kogo nie znam czasem ciężko mi słowo wykrztusić… lecz ostatnio spędzam więcej czasu ze znajomymi i też nieznajomymi, i muszę stwierdzić, że pomaga to w nabraniu pewności siebie. Dzięki temu mniej przejmuję się wyjściami z domu itp. Mam nadzieję, że kiedyś też przestanę być nieśmiały i życzę wszystkim by też przestali 🙂 Pozdrawiam.
Na stres njlepsze ćwiczenie Pawłowa. Jemy 0,5 kg fasolki z czosnkiem, zapijamy surowym mlekiem i z taką mieszanką idziemy między ludzi. W krytycznym momencie produkujemy okrutnego pierda i udajemy że to ktoś obok, zachowując kamienną twarz. Najlepsze rezultaty osiąga się w windzie lub na zakrapianej imprezie. Trzeba jednak uważać żeby się przypadkiem nie posrać..