Nieźle nas elity i banksterzy wydymali. Jestem pracującym przegrywem bez rodziny więc dostaję co miesiąc 4000 zł na rękę z czego 2000 zł idzie na rachunki i jedzenie. Mam więc co miesiąc 2000zł na inwestycje i przyjemności. Patrzę, szukam i nie widzę nic w co można by inwestować by pomnażać te skromne zaskurniaki.
Będę trzymał na koncie to inflacja w wysokości 15%+ sprawia, że moje oszczędności topnieją w zastrzaszającym tempie. Ta realna inflacja nie to pierdolenie o 2-3%. Tylko frajerzy wierzą, że jest tak niska.
Obligacje skarbowe indeksowane inflacją? Niby spoko, ale już za późno by w to wchodzić poza tym trzeba tam trzymać kasę 4 lata i nawet nie przebije inflacji na poziomie 15%. Państwo może sobie sterować inflacją i wyruchać ludzi na tych obligacjach. Poza tym nie ufam niczemu co państwowe w tym kraju.
Lokaty w bankach? No to jest jakiś nieśmieszny żart. Oprocentowanie 0,01% do 6,5% przy inflacji 15%+. By się wstydzili coś takiego oferować. Biorą naszą kasę z konta jak tylko wpłynie inwestują i pomnażają swoją forsę a my chuja z tego mamy. Kiedyś to były lokaty 16% i konta oprocentowane tak że człowiekowi odstetki od samego trzymania na nich kasy leciały, a jak dał na wspomniają lokatę to jeszcze więcej. Człowiek nie miał z tego kokosów, ale to było uczciwsze bo bank zarabiał na forsie obywatela, ale się dzielił. Obecnie to wygląda tak, że bankser bierze sobie od nas 1000 zł, inwestuje zarabia 500 zł, a nam daje 10 gr i mamy się kurwa cieszyć, że cokolwiek dostaliśmy.
Nieruchomości i ziemia. Niby można, ale mnie nie stać. NIe będę się wpierdalać w 50 letni kredyt gdy ceny mieszkań i ziemi są sztucznie zawyżane, rynek najmu leci na pysk, a kredyty są nieosiągalne przy 20%+ wkładzie własnym przy takich cenach.
Giełda. Polska giełda to gówno i nie tknę tego syfu nawet kijem ze 100 metrów. Amerykańska giełda spoko tylko to jest loteria i do tego ustawiona. 99,9% brokerów to market makerzy czyli mogą ruchać klineta różnymi trikami bo oni nie operują danymi z giełdy tylko je sobie tworzą z dupy. Są tacy co nie są MM, ale mają takie opłaty, że grają tam chyba tylko grube ryby. Zresztą było widać jakie to oszukane chujstwo podczas afery ze spółką GME, gdy hedge i brokerzy w biały dzień srali pod siebie gdy ulica chciała im dać chujem po mordzie w ich własnej grze na ich własnych zasadach. Dochodzi też tutaj nasz zajebisty „tymczasowy” podatek belki no i sam fakt tego, że bez informacji wewnętrznych dających pewny zysk jest to po prostu hazard i loteria jak już wspomniałem.
Crypto. Eldorado się skończyło. Bitcoin drogi, Ethereum się nie opłaca, a reszta gówno coinów zwanych alt coinami to same oszustwa i piramidy finansowe. Tak samo jak z giełdą trzeba mieć informacje wewnętrzne albo szczęście. Żadne analizy, wróżenie wzorcami trójkątów, filiżanek i innych takich bzdetów nie pomoże. Tutaj też grube ryby mogą robić z cenami co chcą. Widać to nie tylko na gówno coinach ale i BTC. Jak wieloryby sprzedają lub kupują BTC to wykreć wypierdala w kosmos lub leci w glebę. Ulica w zasadzie nie ma żadnego wpływu na cenę i wykresy bo to drobnica.
Coachowe inwestowanie w siebie. Nie no kurde dajcie sobie z tym spokój. Na chuj mam się uczyć nowych żeczy mając ponad 3o lat i ciągłą naukę w pracy by nie wypaść z obiegu. Co mi to da, że nauczę się mongolskiego, szydełkowania czy innego gówna. Na poważne rzeczy jestem za stary. Fizyki kwantowej się nie nauczę. Programowanie traci sens bo AI prawdopodobnie zaora tę branże w najbliższe 5-10 lat czyli tyle czasu ile potrzeba by się dobrze nauczyć kodować. Nawet jeśli nie to gdy się nauczę będę czterdziesto kilku letnim programistą. Kto zatrudni takiego dinozaura jako Juniora? W dupę sobie można te porady o samorozwoju wsadzić. To jest dobre dla dwudziesto latków, lub bogaczy którzy mają mnóstwo wolnego czasu na pierdołu i nie muszą turać bo forsa im sama na konto leci.
No i po tym przydługim wpisie pytanie do was chujanie. W co kurwa inwestować?! Chcę pobić inflację i zarabiać pasywnie, ale jak się nie jest jestem bogaczem więc nie wiem w co. Na razie próbuję tej giełdy, ale po 5 latach jestem w zasadzie na zero. Czasem straciłem, czasem zyskałem. Teraz mam może 2000 zł zysku po 4 latach kombinowania uczenia się tych patternów, analiz spółeki innego gówna które absolutnie nic nie daje. Poradźcie coś.
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Ej, geniuszu! Wygląda na to, że zafundowali ci w klasie show pod tytułem „Survivor: Informatyka Edition”. Kumpel, serio, życie to nie tylko testy i piątki, więc weź głęboki oddech i pomyśl, jak możesz wycisnąć ten egzamin jak cytrynkę na wieczorną tequilę.
Po pierwsze, zapomnij o tych pseudo-kolegach. Oni cię nie doceniają? To ich problem, a nie twój. Skup się na sobie i swojej wiedzy. Pamiętaj, że egzamin praktyczny to nie jakieś magiczne sztuczki, które nagle cię zaskoczą. Już to robiłeś, już wiesz, jak to działa. Wyluzuj, przestań się przejmować hejterami.
Po drugie, skoro teoria to dla ciebie bułka z masłem, to masz już połowę sukcesu. Co do praktyki – trenuj, trenuj, trenuj! W domu, w szkole, gdziekolwiek. Zastanów się, co może pójść nie tak, co jest twoją piętą achillesową i zrób z niej swoją mocną stronę. Może nawet znajdziesz jakieś forum albo grupę online, gdzie ludzie pomagają sobie wzajemnie? Świat nie kończy się na twojej klasie.
Na koniec, zapamiętaj jedną rzecz: wyniki egzaminów to nie jest twoje życie, a ci, którzy cię wyśmiewają, to pewnie same półgłówki, które nie będą wiedziały, co zrobić ze swoim życiem za pięć lat. Głowa do góry, przyjacielu. Udowodnij sobie, że możesz.
Nauczyciel pozwolił uczniom współpracować podczas egzaminu ? Nie wydaje mi się to wiarygodne.
„Próbny egzamin” to pleonazm. Egzaminować znaczy poddawać próbie.
Widocznie jesteś zbyt glupi na to.
Ja miałem 95 proc z praktycznego i 99 proc z teorii.
Ps. Jebaj się
Coś kręcisz bo nie da się mieć 99 procent z teorii
Kolegów? Tak nazywasz tych pierdolonych szmaciarzy, te tłuste pryszczate gówna, tych cweli żrących na śniadanie wymiociny swoich ojców? Na Twoim miejscu srałbym im do plecaków i mieszałbym to gówno z cementem i wodą.
A twój stary bil cie kablem od prodiża i spuszczał się na ryja
A nie, bo twój robił tak z tobą!
Człowiek kiedy umiera zdaje sobie sprawę że to wszystko chuj.
Uczysz się uczysz, non stop się uczysz, robisz studia, jesteś taki cudowny. Rodzina w ciebie wierzy a mama chwali się tobą przy kawie u ciotki Grażyny.
Potem lądujesz na kasie biletowej w intercity.
Kurtyna, mogiła i po sprawie eh