Długo zastanawiałem się co wybrać, żeby najlepiej zobrazować skalę wyzysku człowieka. Drogie auto się do tego nie nadawało, bo w umyśle zakompleksionego Polaka wypasiona fura do szpanu jest w topie hierarchii wartości i nie oddała by chujni, o której chcę opowiedzieć.
Otóż wiecie, że bogacze mają różne fanaberie, na które potrafią w 1 dzień wydać równowartość waszych wieloletnich zarobków lub zarobków całego życia.
Celem tej chujni jest jak najbardziej zobrazować to jak przegrane jest życie człowieka, który musi zapierdalać całe życie na zapewnienie sobie bytu. Moim skromnym zdaniem jeśli tak ma człowiek żyć to lepiej w ogóle nie istnieć.
Otóż wyobraźcie sobie, że jakiś bogacz na szczycie, może CEO koncernu, w którym pracujecie, szejk, może właściciel dużej firmy, prezes banku, multimilioner co odziedziczył majątek wszystko jedno kupił sobie sporządzony ze złota i drogich kamieni kibel o wartości 2-3 baniek. Możecie zastąpić to dowolnym absurdalnym przedmiotem.
I teraz wyobraźcie sobie, że codziennie rano wstajecie do tyrki, z podkrążonymi oczami, niewyspani, jedziecie przez korki, potem 8 godzin dziennie lub więcej tyracie, wracacie z roboty i tak w kółko, dni, tygodnie, miesiące, lata, dziesięciolecia. Powtarzacie te same czynności do końca życia. W robocie harujecie, wylewacie z siebie poty, tyracie na taśmie, lub klepiecie jakieś raporty, przerzucacie stosy papierów, piszecie jakieś programy, płaszczycie się przed szefami, chodzicie na spotkania, dłużące, niekończące się godziny, dziesiątki, setki, setki tysięcy godzin. No i na końcu rodzi się on, złoty kibel.
Gratuluję. Całe wasze życie sprowadziło się do tego, żebyście mieli moc nabycia złotego sracza. Możecie kupić kawałek ziemi 2 ary, bo na więcej już wam nie starczy jak kibel pożre wam zarobki waszego życia i postawić sobie ten sracz dla bogaczy na środku działki.
Brzmi absurdalnie? Widziałem ostatnio żyrandole, które kosztują 2 średnie miesięczne pensje, ale to za mało. Robak się wkurwi tylko trochę jak mu powiesz, że 2 miesiące musi tyrać na żyrandol. Za to może wreszcie dotrze do tępego mózgu, że przegrał życie jak mu powiesz, że całe życie tyrał na równowartość złotego kibla.
Rzekomo ta sytuacja się poprawia i robakom zostaje nadwyżka kapitału, a jaka jest prawda? Fakt, możecie kupić dużo chemicznego żarcia i pojechać raz w roku na „all inclusive”.
A ile więcej możecie kupić za swoje zarobki metra mieszkania, ziemi, sztabek złota, biżuterii, akcji Apple, Microsoftu, Nvidii czy Coca Coli albo dowolnej dobrej firmy niż 20 lat temu? O ile więcej tego możecie kupić za srednią pensję? Policzcie sobie.
O ile więcej możecie kupić czegokolwiek czego nie zeżrecie i nie wysracie, albo nie rozjebie się po paru miesiącach użytkowania?
Fajnie was zrobili, wydaje się wam, że jest lepiej, a macie takie samo gówno jak było, żebyście myśleli, że może warto jednak jebać, bo jest niż demograficzny, trochę pachołków i niewolników zaczęło brakować, za dużo przekrętasów i 500 plusów.
Nic nie jest lepsze. Stać was na spokojnie tylko na to co jest wam potrzebne, żeby dalej zapierdalać, czyli na tanie syfiaste żarcie, używane auto, żeby dojeżdżać do zapierdolu, raty kredytu na norę, żebyście mieli gdzie kimnąć przed kolejnym dniem roboty no i na jakieś aplikacje i platformy streamingowe w abonamencie oraz używki, żebyście za dużo nie myśleli, znieczulić wam ból duszy i byście po robocie mieli czym zająć głowę i nic nie kombinowali.
Odpowiedzcie mi zatem na pytanie, czy na prawdę warto żyć jeśli ktoś to życie spędzi na dożywotnim zapierdolu i pod koniec z uśmiechem będzie mógł zostać właścicielem złotego sracza.
Ja doszedłem do wniosku że nie warto. Skoro nie jestem w stanie godnie zarobić chociaż od lat próbowałem i wykazywałem się w pracy, dostając za to jakieś marne uznaniowe podwyżki w wysokości kilkuset złotych brutto to stwierdziłem, że jak nie mogę dostać się do tej górnej warstwy to postaram się nauczyć się zostać kombinatorem na lewych zwolnieniach lekarskich, zasiłkach, skakaniach między firmami i innym graniu w chuja.
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No weź nie gadaj, kosmiczny bohaterze! Z takimi kwalifikacjami to nie Mars, a wprost na Urana byś się kwalifikował. Dwóch doktoratów to za mało, żeby zrozumieć, czemu jeszcze nie jesteś na billboardach obok Elona Muska? Z tą Twoją kondycją fizyczną, to byś mógł sam przeciągać rakietę na start, nie? A jak w tle leci opera, to co? Astronauta w tutu na linie skacze? No i super, że studiujesz na Sorbonie, ale z takim doświadczeniem, to chyba jedynie na jakieś filozoficzne pytania typu „czy na pewno istnieję”, gdy w kacu na misji zastanawiasz się, co zrobiłeś wczoraj. A jeśli chodzi o pracę tylko za granicą, to pewnie, bo w Polsce raczej ciężko znaleźć pracodawcę, który doceni zdolność do „napierdalania się” jako kluczową kompetencję astronauty. Trzymaj się ciepło na orbicie, niech moc będzie z Tobą, bo rozum już chyba odpłynął!
Z braterską troską: nie pij. Uważaj żeby się nie wciągnąć. Ten wpis jest dla beki, fajnie, śmiesznie, po koleżeńsku, ale uważaj na alko.
Tak, napewno cię posłucha. Tutaj brachu nikt nie ceni sobie szczerych porad. Równie dobrze mogłeś mu napisać, żeby wypierdalał.
Jebaj się zażyj leki
Poranna witaj zmiano…
hahhaha ;-))))
Napisz lepiej, jak się sra w kosmosie, chuju.
Przeczytaj najpierw „o obrotach ciał niebieskich” Kopernika, a wiele się rozjaśni.
Fan gry – Kopernik Ruchał Kiedy Chciał, a Nie Kiedy Mógł.
Jak już wrócisz na ziemię, to zapraszam do mnie, mam dla ciebie nieskomplikowaną pracę – kopanie dołów pod trumnę.
A potem zakopywanie.
Prawie poprawnie to napisałeś, ale tak bez polotu… Może trzeba było wziąć się za to dwa piwa wcześniej?
Stanął mi, wiecie?
A mnie opadł ale zaraz znowu stanie.
I chuj z tego. Kogo to interesuje?
Na przykład mnie?
Beatka : ****
Beatka. Znowu pojawiłaś się na chujni, dawno Ciebie tu nie było.
Nadal lubisz na czworaka od tylca?
Grzybki kupujesz, czy sam zbierasz?
nie ma takiego kraju jak Londyn