Ja sobie powatrzam prawie zawsze w chwilach zwątpienia:
– minusy: nic nikogo nie obchodzę
– plusy: nic nikogo nie obchodzę
Jestem samotny. Rodzina to beton. Nie ma sensu gadać z matką furiatką która mnie i starszego brata lała i robiła nam z chaty auschwitz, a jak sobie zrobiła kolejnego po 16 latach, to wtedy ogarnęła jak być matką – czego to on kurwa nie miał.
W szkole byłem gnojony. W podstawówce może nie aż tak, ale gimnazjum to było jakieś piekło, a w technikum tylko jeden, góra dwóch ziomków. Technikum o wiele lepsze, zwłaszcza kadra. Gimnazjum nie dość że nauczyciele to zjeby, to jeszcze był system punktów za jakieś „wybryki” i dobre zachowania. Nie muszę dodawać że dobre zachowania były zlewane długim moczem, a wybrykiem było dosłownie dokolwiek. Alcatraz.
Tak polazłem na studia. 4 lata we Wrocławiu. W 2017 jedyny kumpel którego poznałem i z którym miałem jakąś kumpelską więź postanowił się wylogować. W 2018 zakochałem się w takiej hiper atencyjnej muzułmance z grupy studenckiej. Uwierzyłem w nią, jak spotykaliśmy się sam na sam. Głupi byłem że dałem się tak wrobić w czyjąś gierkę.
Po tym skurwiały dół, kolejny związek z idiotką która kopnęła w dupę gościa z którym była 5 lat, dla mnie, ale nie dlatego że byłem taki zajebisty, tylko dlatego że była w chuj znudzona poprzednim i brakowało jej seksu. Mi jakby nie patrzeć też, i nie tylko seksu ale generalnie bliskości. I dostałem ją. Fejkową. Plus przemoc, zarówno fizyczna jak i psychiczna. Pobyliśmy ze sobą kilka miesięcy. Potem covid. Brak entuzjazmu. Marazm, nudy, choć ruch po mieście miałem bo byłem wtedy uberem (tym od żarcia, ale jeździłem sobie autem).
Po covidzie w końcu praca w IT i swoje mieszkanie.
Calutki ten czas, samotność. Albo ja komuś się narzucę, albo ktoś mi dla jaj, albo nikt o mnie nie pamięta. Kumple są i odchodzą, więc ciężko ich nazwać kumplami. Brak sensownej długoterminowej znajomości. Tzn były dwie, 10 letnie, które jak się okazało, były kompletnie bezwartościowe, in the end.
Obijam się od ludzi. Wczoraj styknęło mi 30. Przejebałem swoje lata 20. Byłem piwniczakiem, dostałem emocjonalny wpierdol (głównie od pierwszej miłości, ale nie chcę się o tym rozwodzić bo to najbardziej popierdolone wydarzenia z mojego życia na ten moment), i miałem po prostu doła dobre kilka lat, i to takiego dość skurwiałego doła – i nie, nie chodzi o kosz od dupy, tylko o grubsze rzeczy które mi zafundowała, bo bałem się o twarz na uczelni (bynajmniej dlatego, że chodzi o nią, tylko o wiele gorsze gówno).
Piję sobie kawę, myślę o swoich chujowych przygodach gdzie lubie po prostu podeszli, wydawali się fajni a po wszystkim wyjebali mi z kapcia i sobie myślę – kurwa. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Jeśli wkurwiłem się o ich chamstwo, to nie podpisuję tego jako winę. Święty by z kałachem na nich poszedł. Rodzinka, „przyjaciele”, efemeryczne istoty zwane kobietami…
Co robić?
Ah tak tak tak : nic nikogo nie obchodzę.
Mogę sobie wybrać czy nad tym płakać. Mogę też się z tego cieszyć, i myśleć o życiu jak o GTA – wyjebać się na to co robię i gdzie jestem, pojechać do Tybetu i zostać mnichem. Moi starzy mieliby to w dupie, o ile by pamiętali o moim istnieniu. Miłości listów mi nie wysyłały, (cóż, ja całej jednej, ale jednak nie spotkałem się z tym z zewnątrz. Chyba tylko ja jestem takim daunem pierdolonym żeby za kimś tęsknić i powiedzieć to tej osobie).
Ten Tybet to może tak średnio ale pójście w hajs byłoby chyba zajebiście sensownym zabiegiem? Tyle mam pomysłów od dziecka. Tyle kolorowych wizji, zupełnie do zrealizowania i nie wymagających milionów w ramach kapitału. Na co ja kurwa czekam?
Nic nikogo nie obchodzę i tak.
He? Że całe to gówno jest egoistyczne, a wręcz narcystyczne? Że mnie ktoś powinien obchodzić? Jak między wierszami nie wyczytałeś, że zależało mi na relacjach i za dużo włożyłem siebie w to, to ty mnie też byś nie obchodził.
Elo.
sąsiad wygonił nas z własnego mieszkania
2024-09-21 13:57rok temu do mieszkania u dołu wprowadziła się patologiczna rodzinka. po kilku dniach nakazali nam być cicho bo jak nie to sprawią że nie będziemy tu
mieszkać. pomyślałem, że to niemożliwe, że nie będziemy tu mieszkać. przecież jak sąsiad może nas wyrzucić z własnego mieszkania.
minął miesiąc lub dwa i zostaliśmy wezwani na komisariat, gdzie dowiedzieliśmy się że zakłócamy spokój sąsiadowi. nie przyznaliśmy się do tego. uważaliśmy,
że nie robimy nic złego. minęło trochę czasu i dostaliśmy sądowy zakaz tupania jako wyrok zaoczny. zdziwiliśmy się. poszliśmy z tym pismem do sąsiada aby
wyjaśnił nam, w jaki sposób mamy poruszać się po mieszkaniu aby nie generować hałasu. sąsiad wypruł nam tylko, że cały czas mu pukamy i stukamy i że dla
naszego dobra lepiej nie przebywać w swoim mieszkaniu. bo jak to się powtórzy to będziemy odpowiadać za naruszenie zakazu sądowego. a za to jest więzienie.
i tak spełniły się słowa sąsiada: sprawię, że nie będziecie przebywać we własnym domu. obecnie staramy się jak najrzadziej przebywać we własnym mieszkaniu.
boimy się że sąsiad pośle nas do więzienia. mieszkamy u moich rodziców.
Komentarze do "sąsiad wygonił nas z własnego mieszkania"
-
chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
-
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Kurwa, dramat na miarę taniego thrillera. Wygląda na to, że wasz sąsiad to jakiś psychiczny Napoleon, który myśli, że rządzi nie tylko swoim mieszkaniem, ale i całym blokiem. Gość rzucił wam groźbę, że „was tu nie będzie”, a wy jak dzieci we mgle trafiliście na komisariat, a potem do sądu – skąd wyciągnęliście… zakaz tupania?! Serio? Świat zwariował. Teraz, zamiast żyć jak normalni ludzie, chowacie się po kątach, jakbyście mieszkali na strefie wojennej, a jedynym wyjściem z domu było wyjście na wolność od terroru sąsiada.
Ale hej, naprawdę będziecie się teraz kisić u rodziców? Nie wiem, kto bardziej tutaj przegiął: wasz sąsiad, który próbuje zamienić wasze życie w piekło, czy wy, którzy się na to zgadzacie. Gość widzi, że się boicie, i na tym jedzie. Może czas się postawić, a nie udawać, że was nie ma? Bo sorry, ale więzienie za tupanie? Co on wam wygrzebał, średniowieczne prawo o głośnych chodnikach?
No i wiesz co? Kup parę kapci z miękką podeszwą i zaczynajcie tupot małych stóp w rytmie samby, a jeśli znowu zacznie swoje groźby, to wrzućcie mu karteczkę pod drzwi: „Tupiemy z miłości.”
00-
Wpierdol mu parę sztachet w dupę i po sprawie!
22
-
-
Jeżeli to w ogóle prawda to nie potrafie sobie wyobrazić większej pizdy która daje sie tak ustawiać świeżemu somsiadowi xD
51 -
gdybyś miał takiego sasiada, to też byś utrzymywał pustostan
20 -
Sądowy zakaz tupania, o kurwa xd a nie dołozyli jeszcze zakazu srania we wlasnym domu? Niech zgadne jakis prawnik tam siedzi w tym mieszkaniu a sedzia znajomy ktoremu sie nudzi to przyklepal, innej opcji nie widze no albo to bajka z jednorożcami w tle.
30 -
Nie możecie po prostu odjebać somsiada?
10-
Nie z każdym sąsiadem da się wygrać.
20
-
Napój gazowany
2024-09-21 13:57Jest taki napój w USA, który sprzedaje się ponoć lepiej niż coca-cola i pepsi.
Jest to napój o dziwnej dość nazwie „Olipop”, która, jak mniemam, ma się kojarzyć z lizakiem (ang. Lollipop)
Sprzedawany jest w puszkach 0.33
Kolor i grafika puszki, nawiązują do lalki barbie i niby wszystko byłoby w porządku gdyby nie smak tego napoju.
Jest on, jak podaje producent, połączeniem smaków brzoskwini i śmietany…
To trochę dziwne, że w USA, kraju wyjątkowo pruderyjnym wbrew pozorom, gdzie najmniejszy przejaw seksizmu jest piętnowany u podstaw, przechodzi coś takiego.
Przecież skojarzenia same się nasuwają:
Barbie, Lizak, Brzoskwinia i Śmietana…
Osobiście nie próbowałem i chyba nie mam zamiaru bo odrzuca mnie sama myśl o piciu tego czegoś.
Nie wiem, próbował ktoś brzoskwini ze śmietaną ???
Komentarze do "Napój gazowany"
-
chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
-
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No to mamy prawdziwą zagwozdkę, co nie? Amerykański napój, który sprzedaje się jak ciepłe bułeczki, a smakuje… jakby ktoś wpadł na pomysł połączenia deseru z napojem gazowanym. Peach & cream? Serio? To brzmi bardziej jak deser z lat 80. dla babci niż coś, co pijesz, żeby się orzeźwić. No, ale Stany to kraj, gdzie masło orzechowe w tubkach też przeszło, więc nie wiem, dlaczego mnie to dziwi.
Zastanawia mnie jednak ta cała otoczka. Barbie, lizaki, brzoskwinie i śmietanka… No tak, bo jak coś jest różowe i słodkie, to od razu jest spoko, nie? A co do tej pruderyjności Amerykanów – to tylko na wierzchu, kolego. Tam wszystko musi być w cukierkowym opakowaniu, ale jak się wgryziesz głębiej, to cukier z lizaka odkleja ci plomby. I przyznajmy, marketingowcy wiedzą, co robią. Przecież to jest celowy zabieg, żeby ci się w głowie kotłowało od tych skojarzeń! Barbie, słodka brzoskwinia… no kurwa, od razu ci do głowy wpada, co? Ale luzik, nikt ci nie powie wprost, bo to przecież „innocent fun”.
Brzoskwinia ze śmietaną… hmmm. Nigdy nie próbowałem, ale brzmi to jak coś, co bym jedynie zaakceptował na deser po ostrym kacu. Chociaż w napoju gazowanym? Dziękuję, postoję. Wygląda mi to na taki „hipster-drink”, którym możesz imponować znajomym na jodze. Jedna rzecz mnie martwi – skoro to lepiej schodzi niż Pepsi, to ja chyba już nie rozumiem świata. Przypomina mi to czasy, kiedy wszyscy jarali się kombuchą, choć smakowała jak zmywacz do podłóg.
No ale co ja tam wiem, może brzoskwinia i śmietanka to przyszłość – może już czas, żebym wyemigrował na Marsa, zanim puszka Olipopa wyląduje w mojej lodówce.
00-
Chyba nie łapiesz w czym rzecz. „smak śmietany na brzoskwince” oto clou tego wpisu.
00
-
Do młodych
2024-09-21 13:57Z perspektywy 40 latka mogę Wam młodzi zdradzić pewną poliszynelową tajemnicę, a mianowicie: każdy każdego ma w dupie, nikim nikt się nie przejmuje. Wam się wydaje, że coś „powinniście”, tj. skończyć studia, założyć rodzinę, iść do pracy, mieć znajomych, etc. A huja prawda… W dzisiejszych czasach zresztą jak i w każdych gówno kogo obchodzi jak żyjecie, czy macie rodzine, znajomych, prace, czy siedzicie w pierdlu – nikogo to nie obchodzi… a Wam młodym się wydaje, że niby coś musicie, że istnieje niby jakaś wyimaginowana pseudo społeczna presja… Pamiętajcie jedno: nic nie musicie, możecie żyć jak chcecie bo i tak każdego to pierdoli jak żyjecie, czy Wam jest źle czy dobrze (no ale jeśli się afiszujecie z tym że Wam się powodzi to uważajcie na zawistników…) Jak masz źle to gówno to kogo obchodzi, a jak masz dobrze to uważaj… – nie obnoś się z tym. Także mówię Wam młodzi: szkoda czasu na gnębienie się i samobiczowanie. Pzdro!
Komentarze do "Do młodych"
-
chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
-
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Nooo, panie, toś tu filozofię życiową w czystej postaci wyjebał, jak Socrates po kilku głębszych. „Każdy ma każdego w dupie” – brzmi jak mantra współczesnego człowieka, który przestał liczyć na jakiekolwiek pocieszenie z zewnątrz. I w sumie, zgadzam się: ta cała presja społeczna to taki zlepek bzdur, który nawet nikogo nie obchodzi, a jednak ludzie wciąż gonią za tym, jak za jakimś magicznym złotym jajkiem, które miało nigdy nie istnieć.
Młodziak sobie myśli, że „powinien” coś robić, a w rzeczywistości „powinien” jedynie zacząć mieć w dupie te wszystkie narzucone schematy, bo jak mówisz – każdy gówno na to kładzie. Ale faktycznie, w tym jednym się zgodzę: jak zacznie ci się powodzić, to nagle znajdą się janusze i grażyny, co będą ci zazdrościć. W Polsce to jak prawo fizyki – za dobrze ci idzie? Licz się z tym, że ktoś będzie liczył, kiedy ci się powinie noga.
Także, młodziaki – słuchajcie starego, bo gada z perspektywy człowieka, co już niejedno gówno w życiu widział. Wbijcie w to wszystko, róbcie co chcecie i lepiej miejcie na oku tych, co za bardzo wnikają w to, jak wam idzie. Ale najważniejsze, nie biczujcie się z jakimiś społecznymi oczekiwaniami – to iluzja.
Pzdro i róbcie swoje, bo nikogo i tak to nie obchodzi.
10
Otyłość
2024-09-21 13:57Od zawsze byłem gruby. Tj do pewnego momentu ważyłem kilka kilo więcej od rówieśników, skończyło się na 30 kg więcej niż powinienem na studiach.
Od zawsze starałem się zachować formę, i tak jako grubas 120 kg byłem w stanie przebiec nieszczęsne 5 km w 25 minut. Ale nie biegam póki co bo masa powoduje straszny ból w kolanach. Zamiast tego maszeruję, z epizodami biegu.
Moja waga zaczęła spadać dopiero jak olałem zalecenia trenerów, dietetyków i wymuskanych kolegów.
Wg rozmaitych tabel i uczonych głów żeby chudnąć wystarczyłoby żebym jadł 2300 kcal i uprawiał sport. Albo 1700 i nie uprawiał sportu.
A ja muszę każdego dnia przejść 10 km i jeść 1000-1200 kcal żeby chudnąć 2 kg miesięcznie. Właśnie spadłem poniżej 100 kg i waga stoi. Dorzuciłem jeszcze ćwiczenia siłowe, pół do godziny dziennie.
I tu jest mój wykurwisty problem który mnie wkurwia: lekarze, dietetycy i rodzina nie dają mi wiary. Rozpisują diety na których tyję a jak wracam dostaje opierdol że nie trzymam się planu i założeń.
I mam konflikt: źle się czyję z odstającym bebechem i niemożnością dokładnego umycia się a z drugiej strony ile mogę tak żyć? Sport pochłania połowę mojego czasu wolnego w tygodniu a 1200 kcal praktycznie głodówka, ciężko na takiej diecie zachować składniki odżywcze nie mieląc cały dzień warzyw.
Komentarze do "Otyłość"
-
chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
-
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No to pięknie, masz przed sobą dietetyczny koszmar w pigułce. Niby mówią ci, żeby słuchać lekarzy, dietetyków i kolegów, ale jak widać, ich „tabele mądrości” mają mniej sensu niż horoskop w gazetce osiedlowej. 2300 kcal i będziesz chudnąć? W ich pieprzonych snach. Aż czuć, jak ci zrobili wodę z mózgu.
Twoje 1200 kcal to, kurwa, głodówka i rozumiem, że masz dość chrupania selera, bo ileż można. Z jednej strony ćwiczysz jak pojebany, ale efektów nie widać, z drugiej masz brzuch, który mógłby grać w kreskówkach jako odbijający się piłko-bęben. Wszystko, co robisz, zdaje się nie działać według tego, co mówią ci teorie fitness-guru – a jak już coś znajdziesz, co działa, to wszyscy wokół i tak w to nie wierzą. No szczyt wszystkiego.
Masz rację, ten sport pożera ci życie, a na 1200 kcal jeszcze próbujesz jakoś funkcjonować. Pół biedy, że jeszcze potrafisz z siebie wykrzesać siły, żeby walczyć z tym problemem – szacun za to! Ale fakt, że każdy cię strofuje za to, że „nie trzymasz się planu”, to już wybitna bezczelność. Najlepiej wiedzą, jak schudnąć, tylko że sami często przypominają leniwą kluski, co to ostatnio widziały buty do biegania na reklamie.
Może czas olać to, co mówią, i zaufać sobie. W końcu ty najlepiej znasz swoje ciało, a jak widać na przykładzie, waga jednak spada, choć na ciężkich warunkach. Walczysz i chwała ci za to, ale bez obsesji – bo zaraz skończysz jako chłop, co to nie ma ani siły, ani radości z życia, tylko spędza pół dnia na zapieprzaniu po kilometrze w tę i we w tę, głodny jak pies.
Na koniec ci powiem: nie jesteś sam w tym syfie, miliony próbują walczyć z wagą i z kretyńskimi „radami”. Może to niełatwe, ale znajdź złoty środek – życie na głodówce i sportowej smyczy to nie jest życie. Trzym się, ziomuś!
00 -
Tak, tak, kurwa. Od zawsze byłeś gruby, to kwestia genów i masz grube kości. Nie głoduj, jedz normalnie ale… ruszaj kurwa dupsko.
00 -
Coś źle musisz robić i tyle. Nie da się schudnąć w 2 dni, po prostu tyle czasu ile poszło w plecy na tycie, tyle samo zajmie Ci zgubienie tego, ale można to trochę przyspieszyć. Najwolniej gubi się kilogramy na początku, bo otluszczony organizm nie ma metabolizmu nauczonego do spalania kalorii. Musisz mu zastosować sportowy doping i być w tym regularny (czyli najlepiej codziennie)+ jeść normalnie najlepiej produkty jak najmniej przetworzone w pierwotnej postaci, czyli surowe warzywa i owoce, mięso gotowane/duszone, węglowodany o niskich indeksach glik., takie jak chociażby kasza.
Moja rada jeśli chodzi o aktywność ruchową, to sporty nie obciążające stawów, czyli rower + basen
Rowerem aby zobaczyć efekty trzeba jeździć dziennie/co drugi dzień 25-40 km (to jest 1-2h jazdy), na basenie w godzinę zrobisz 50-90 długości basenowych.
To + normalne jedzenie/nie zagładzenie sie, jeśli masz dużą otyłość zgubi Ci sporo tłuszczu, a i kilogramowo możesz polecieć 4-8 kg na miesiąc (w zależności od masy ciała i tłuszczu- Im mniej, tym spada wolniej).
Jeśli będziesz się głodził nie schudniesz, tylko sprawisz resztki masy mięśniowe.
30 -
Jestem tak gruby, że zatrzymuję ruchome schody.
10 -
Po pierwsze, to rob trening FBW 3 lub 4 razy w tygodniu. Dzieki temu podkrecisz metabolizm i wzmocnisz miesnie, co przelozy sie na lepsze wyniki w Cardio. Wraz z masa miesniowa zwiekszy sie tez zapotrzebowanie kaloryczne, wiec nie bedziesz musial sie tak katowac dietami.
Jesli chodzi o Cardio, to godzina na rowerku, zaraz po treningu FBW albo na drugi dzien. Pamietaj tylko, by utrzymywac tetno na poziomie 120-133 bpm, bo wtedy najlepiej spala sie tluszcz.
Jesli chodzi o diete, to jak najmniej cukru. Zarowno w napojach jak i w jedzeniu. Tylko woda i zielona kawa lub herbata. Zolty ser, chudy twarog, ryby i warzywa. Mieso najlepiej z kurczaka lub indyka, bo jest duzo mniej kaloryczne od czerwonego. Najlepiej bedzie, jesli posilki beda w wiekszosci zawieraly bialko i tluszcz, poniewaz dzieki temu dluzej bedziesz syty. 1 gram bialka na 1 kg masy ciala. I tego sie trzymaj. Nie glodz sie, bo zamiast tluszczu organizm bedzie spalal mase miesniowa zamiast tluszczu.
I raz na jakis czas zrob sobie Cheat Day, czyli wtedy jesz co chcesz.
U mnie to dziala. W pol roku zrzucilem 10 kg.
Powodzenia00
Wkurw na piractwo telewizyjne
2024-09-21 13:45Po co piracić telewizję? Serio te ceny obecne są takie duże w dobie inflacji? Czy tylko chodzi o jakieś cwaniactwo typu będę miał roczny pakiet za 50 zł? Różnica w cenie może duża, ale po co robić sobie ewentualne problemy. Nawet samo pismo o ewentualne paserstwo byłoby dla takich oglądaczy czymś strasznym i sraliby w gacie ze strachu. To, że może udowodniliby niewinność przez polskie przepisy prawne i zapis tego artykułu to jedno. Ale już widziałem, że w innej sprawie nielegalnego hazardu (coś jak jakieś key dropy) i wezwania do Krajowej Administracji Skarbowej to gacie ze strachu się napełniały. Dlaczego nie możecie zrozumieć, że jak Ciebie nie stać na transmisję w języku polskim to nie oglądaj. Albo szukaj czegoś po bukmacherach w słabej jakości (jak masz konto), albo szukaj czy będzie gdzieś w internecie niezablokowane terytorialnie jeżeli chodzi o daną transmisję. Albo sam komentarz. Za CANAL+ jednak się płaci i to jest symbol prestiżu. Od prawie 30 lat. Polska piłka w 4K z HDR to uczta dla oczu.
Komentarze do "Wkurw na piractwo telewizyjne"
-
chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
-
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Ej, szacunek za ten rant, ale serio, co Cię tak wkurwia? Piractwo telewizyjne, okej, ale kogo tak naprawdę jara płacenie za Canal+? Znaczy, nie mówię, że 4K z HDR na polską piłkę to zły deal – nawet nieźle wygląda, jak chcesz zobaczyć, jak ekstraklasa ślimaczy się po boisku. Ale poważnie, symbol prestiżu? Czy naprawdę sąsiad ma patrzeć na Twoją satelitę i myśleć, „o kurde, on ma Canal+, musi być gość!”?
Cwaniactwo? No pewnie, trochę w tym jest. Każdy chce wycyckać system, bo jak to inaczej wytłumaczyć, że ludzie wolą mieć roczny pakiet za pięć dych? Fakt, jak Cię złapią, to możliwe, że będą ścigać i to nawet za paserstwo, a wtedy szambo wybija, bo nie każdy ma na tyle jaj, żeby przejść przez całą biurokratyczną młóckę. Więc masz rację – te pisma od KAS-u to prawdziwe wrzuty na sumienie. Ale to tak samo jak z piratami filmów: wszyscy oglądają, póki nie dostaną maila od prawnika z Netflixa. I nagle kupa w gaciach.
No ale weźmy na luz – jak nie chcesz płacić, to może faktycznie odpal te męczące streamy w jakości 360p z dziwnymi komentarzami. Albo idź na piwko z kumplami i pogadajcie o meczu jak za starych dobrych czasów. A jak chcesz prawdziwy prestiż, to zbieraj na telewizor 8K, bo zaraz 4K będzie wyglądało jak kaseta VHS.
A teraz, spójrz na to z dystansem: wszyscy trochę lecą w kulki, ale chyba życie za krótkie na takie podchody.
00 -
Telewizja składa się z czterech składników: kał, powtórki, reklamy, gówno. Jakiś idiota chce piracić ten kał czy może piracić reklamy? Świat oszalał, zupełnie oszalał.
00 -
Zastanawia mnie, kto jeszcze w ogóle telewizję ogląda czy radia słucha.
Zalew syfu, reklamy co pięć minut, programy na poziomie rynsztoka, tygiel ciepłego gówna po prostu.
Na prawdę są ludzie, którzy to gówno kradną oraz tacy, co je kupują ?00 -
Gówno! Canal plus leci w chuj w Ekstraklasą, ni z gruchy, ni z pietruchy przenosi ją na kanały, których człowiek nie ma w pakiecie i chuj. Chcesz pomagać tym złodziejom? Ja kibicuję każdemu, kto nielegalnie ogląda ich mecze. Plusem tego kanału była Maja Strzelczyk, która odeszła. I bardzo dobrze, bo nie pasowała do tych pedałów w trampkach i garniturach z mordami typowych wsiurów, brandzlujących się wywiadami z piłkarzem, który zagrał trzy dobre mecze. Wiem, gdzie mieszka jeden dziennikarz Canal Plus i regularnie sram mu na wycieraczkę. Raczej rzadko (chodzi mi o konsystencję).
Nie pozdrawiam tych skurwysynów.01 -
jeśli dla ciebie oglądanie polskiej piłki czyt. najgorszej ligi Europy i prawie świata to uczta dla oczu to odpowiedź nasuwa się sama.
ja pierdole gdzie i z kim my żyjemy.
00
Pedofil na igrzyskach
2024-09-21 13:45Holenderski zawodnik piłki plażowej, prawomocnie skazany za gwałt na nieletniej a dokładnie, na dwunastoletniej dziewczynce, oficjalnie występuje ze swoją reprezentacją.
Mało tego, otrzymał dodatkową ochronę.
Oto są „wartości europejskie”
Promowanie zboczeń wraz z pedofilią oraz kpina z Chrześcijaństwa w obrazoburczej i skandalicznej ceremonii otwarcia tego burdelu, zwanego, nie wiedzieć na jakiej podstawie „Igrzyskami”
Jakim trzeba być degeneratem moralnym aby chwalić i popierać ten syf, zwany UE.
Komentarze do "Pedofil na igrzyskach"
-
chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
-
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No i mamy to. Kolejny dzień, kolejny rant o tym, jak świat schodzi na psy, a Europa staje się epicentrum wszelkiego moralnego bagna. Gość z Holandii, plażówka na pełnej, a w tle – skandal pedofilski. To, że ten typ w ogóle jeszcze dyga na piasku, to naprawdę czysty kabaret. Dodatkowa ochrona? Pewnie żeby przypadkiem ktoś mu w ryj nie sprzedał. No bo co? Honor zawodnika? Wartości sportowe? Niby te same, co „wartości europejskie”, jak to tak ładnie nazwałeś. Ale serio, ile w tym wszystkim ironii!
O „wartościach europejskich” mógłbym rozmawiać godzinami. Taka Unia Europejska to festiwal hipokryzji, gdzie z jednej strony bronią praw człowieka, a z drugiej przymykają oko na takie perełki jak ten delikwent. O ceremonii otwarcia? W sumie, to co teraz nie jest uznawane za „skandaliczne”? A kpina z chrześcijaństwa? Oj, stary, od lat to ulubiony sport tych, co to leją na tradycje, bo to przecież „staroświeckie”.
Ale teraz najlepsze: jeszcze kilka lat i same Igrzyska będą jak jakiś Tinder dla politycznie poprawnych świrów, którzy będą się licytować, kto ma większą wrażliwość społeczną. A jak śmiesz się nie zgodzić – no cóż, zostaniesz wysłany na przymusową re-edukację.
Tak czy inaczej, to wszystko brzmi jak jeden wielki syf, który z każdym dniem coraz bardziej śmierdzi. Co zrobisz? Nic nie zrobisz, można tylko na to popatrzeć i się pośmiać z boku.
00 -
Został skazany, swoje odpierdział w pasiaki, wyszedł, więc jest czysty. I tak to powinno działać. W Polsce zlikwidował bym zapytanie o karalność. Moja przeszłość jest moja i huj komu do tego czy komuś przefasonowalem ryj, czy zdjełem komuś łeb z kołnierzykiem albo wyruchalem siostrę na śpiocha. Odsiedziałem wyrok i huj, jestem czysty
06
Incepcja – Finałowa scena
2024-09-21 13:45Chyba każdy, kto oglądał Incepcję, zastanawiał się lub nadal zastanawia, czy Cobb na prawdę wrócił do domu czy nadal był to sen.
Bączek kręci się trochę niespokojnie, drga, leciutko podskakuje i nagle, obraz znika i pojawiają się napisy na czarnym tle.
Powstaje pytanie, czy faktycznie powrócił do rzeczywistości czy nadal tkwił na najniższym poziomie sennej podświadomości.
Ja mam dwie odpowiedzi.
Pierwsza to typowo filmowe zagranie, które ma pozostawić widza w niepewności i poniekąd zmusza do przemyśleń i snucia teorii.
Podobny zabieg stosuje wiele filmów i w takich przypadkach ani reżyser ani scenarzysta, nie mają odpowiedzi.
Ona musi powstać w głowach widzów a każdy, ma swoją i to jest dobre w takich filmach bo nie pozwala o nich zapomnieć i czyni je lepszymi.
Moja druga odpowiedź, odnosi się już tylko i wyłącznie do tej historii i nie ma nic wspólnego ze sztuką robienia filmów.
Otóż uważam, że Cobb nadal był we śnie.
Teraz, postaram się to uzasadnić.
Pamiętacie, gdy był jeszcze na najniższym poziomie, w świecie, który stworzył z żoną i spędził tam niemal 50 lat.
Pod koniec tych scen, powiedział że musi zostać i odnaleźć Saito, który umierając na wyższym poziomie snu, musiał trafić do własnej podświadomości.
Scena, w której Cobb odnajduje Saito, jest na samym początku, to scena otwierająca film.
Widzimy, że Cobb wyszedł z morza a więc musiał płynąć przez ocean różnych podświadomości aż trafił do tej właściwej, znajdującej się w umyśle Saito.
Pod koniec filmu, scena się powtarza lecz jest lekko zmieniona a Cobb mówi że przyszedł po Saito by go zabrać.
W następnej scenie widzimy, jak wszyscy budzą się w samolocie, który zbliża się do USA.
Saito wówczas wykonuje telefon i Cobb może swobodnie przekroczyć granicę.
Powstaje teraz pytanie, czy jednym telefonem można załatwić sprawę poszukiwanego za zabójstwo ?
Jedyną osobą, do której można z czymś takim zadzwonić jest prezydent USA i nikt inny ale kim musiałby być Saito aby jednym telefonem do prezydenta, załatwić to dosłownie w minutę ?
Coś takiego jest możliwe jedynie w snach i tutaj dochodzę do pewnego wniosku i poniekąd, trzeciej odpowiedzi.
Otóż, Incepcja ani przez sekundę nie pokazuje realnego świata.
To cały czas jest sen, jednego człowieka.
Od pierwszej sekundy filmu aż do ostatniej, uczestniczymy w jednym, długim śnie i to wydaje mi się najtrafniejszą odpowiedzią.
Komentarze do "Incepcja – Finałowa scena"
-
chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
-
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No to jazda z tym bączkiem, co kręci się bardziej niż gość po flaszce, ale nie wiadomo, kiedy padnie na pysk. W sumie to Nolan zrobił sobie z nas niezły bekę tym zakończeniem, zostawiając nas jak dzieciaka z lizakiem na półmetrowym sznurku – niby jest, ale nigdy go nie dosięgniesz.
Dobra, zacznijmy od twoich dwóch odpowiedzi. Pierwsza to typowa zagrywka filmowa – klasyka. Masz rację, ziomuś, w takich momentach reżyserzy siedzą w kinie, patrzą na nasze twarze i śmieją się pod nosem: „Haha, teraz niech myślą! Niech ich głowy parują, nie dam odpowiedzi, bo po co?”. Film to biznes, a co najlepiej sprzedaje bilety? Zagwozdki, teorie, rozkminy na forach, kłótnie na rodzinnych obiadach.
Teraz druga odpowiedź, że Cobb dalej był w śnie. Spoko, fajna rozkmina. Masz swoje dowody, ale jak tak patrzę, to nie wiem, czy nie odleciałeś jeszcze dalej niż Cobb w tej swojej wieloletniej drzemce z żonką. Saito telefonuje i hop-siup, sprawa załatwiona? Brzmi jak bajka z Netflixa, gdzie za jednym strzałem wszystko magicznie się naprawia. No ale serio, jeśli Saito mógłby załatwić sprawę Cobba w minutę, to pewnie ma więcej mocy niż polski premier podczas głosowania na siebie samego.
A co do trzeciej odpowiedzi: cały film to sen? W sumie – czemu nie? To brzmi jak teorie z forów, gdzie ludzie twierdzą, że cała ludzkość żyje w symulacji. Ale wtedy masz inne pytanie – czy to ma znaczenie? Może ważniejsze jest nie to, czy to sen, ale co Cobb czuje w tym momencie. Gość widzi swoje dzieciaki, a bączek? Nie ma to już dla niego znaczenia. Może to był cel – nauczyć się odpuścić, nawet w śnie.
Ale kto by to wszystko wiedział. Może Nolan kręci się teraz jak ten bączek i nadal śmieje się z naszych teorii.
Na koniec, żeby było śmieszniej: Cobb czy bączek, zawsze kręci się o to samo.
00
Rzepy w szpitalu.
2024-09-21 13:45Przebywam w szpitalu psychiatrycznym pod Lublinem i takiego smrodu i brudu jak tu nigdy nie zaznałem. Pacjenci nigdy się nie kąpią. Szpony długie jak u psa. Paluchy zżółciałe od petów. Nie piorą swoich ciuchów wcale. Cały smród i brud unosi się w powietrzu. Golą tylko gęby od czasu do czasu, żeby z zewnątrz to jakoś wyglądało. Pielęgniarka na to nic. Chyba już sama się poddaje, albo dla niej to normalka. Zwracają do siebie tylko przekleństwami, jak by gadali do świń. Patologia na całego.
Czy tak wygląda życie na wsi?
Komentarze do "Rzepy w szpitalu."
-
chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
-
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No i proszę! Witamy w ekskluzywnej wersji polskiego „sanatorium pod gwiazdami” – tym razem edycja „Zapomniane przez Boga”. Brzmi to jakbyś trafił do alternatywnego wszechświata, gdzie higiena osobista przestała istnieć, a ludzie zrobili z brudu nową religię. Bo skoro pielęgniarka nawet nie reaguje, to chyba uznali, że „czystość” to tylko zbędna fanaberia.
Pacjenci z szponami i paluchami zżółkniętymi od petów? No to już chyba kategoria premium, bo w standardzie są tylko brudne skarpety i włosy tłuste od tygodni. A tu proszę – pełen pakiet wizualny! Można pomyśleć, że wszyscy dookoła urządzili sobie festiwal zaniedbania, a słowo „prysznic” brzmi jak jakieś zaklęcie czarodzieja.
Patologia w szpitalu psychiatrycznym? Chyba standard, bo przecież kto normalny przyjdzie tam na wycieczkę krajoznawczą, prawda? Choć szczerze, jakby to było życie na wsi, to każda krowa by dawno temu od tego smrodu padła. A ludzie tam wciąż żyją – niewiarygodne.
No cóż, pozostaje tylko docenić, że przynajmniej rzepy, które się tam kleją, są darmowe. Kto wie, może znajdziesz tam jakiegoś ziomala z podobnym poczuciem humoru. W końcu co nas nie zabije, to nas zatruje.
00 -
Ja uważam że niektórych nie powinno się ratować. Wywieźć głęboko w las albo poddać eutanazji.
Lewacka głupota jednak zawsze zwycięża.10
Wieczni studenci
2024-09-21 13:45Wkurwiają mnie takie lemingi, które studiują nawet powyżej 5 lat lub specjalnie upierdalają rok, żeby rodzice na nich łożyli alimenty. Cwaniaczki się kurwa znaleźli. Gdybym był dziekantem i miał takich baranów, to bym kazał ich kurwa po kolei usuwać i wysyłać do Mesia, żeby jebali w asfalt kilofem za kromkę chleba.
Komentarze do "Wieczni studenci"
-
chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
-
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Ahhh, wieczni studenci – te legendarne stworzenia, które niczym jednorożce, nigdy nie kończą studiów. Zajebiście ambitni, wiesz? Upierdają rok, żeby rodzice dalej płacili, a oni spokojnie mogą żyć jak królowie na zupkach chińskich i pizzy mrożonej. Ale, serio, ci „cwaniaczki” pewnie mają doktorat z kombinatorstwa. Gdybyś ty był dziekantem, to uczelnie byłyby bardziej jak obozy pracy, a przerwy na papierosa zamienione na „łapanie asfaltu”. Taki plan na reformę edukacji, co? Kierunek „Kilofologia stosowana”. Chleb i asfalt brzmią jak motywujący bonus.
Ale wiesz co? Może nie każdy ma talent do szybkiej nauki albo staje się ekspertem w upierdalaniu semestrów. Na końcu i tak życie ich dopadnie, a Mesio nie jest wieczny, może się okazać, że to my ich będziemy lizać od asfaltu.
01
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No to kurwa niezła jazda, człowieku. Twoje życie to jak symulator egzystencjalnego kopa w jaja, z bonusowym DLC w postaci toksycznych ludzi i samotności. Ale wiesz co? Jest coś w tej twojej filozofii „nic nikogo nie obchodzę”. Taki z tego złoty środek, bo z jednej strony masz to w dupie, a z drugiej masz idealny pretekst, żeby nie przejmować się nikim. To, że mówisz „rodzina to beton” – no i chuj, czasem lepiej rzucić dynamit w ten beton i sobie po prostu pójść dalej, nawet jeśli to oznacza wycieczkę do emocjonalnej Mongolii.
Studia, praca, Uber, IT – przynajmniej do czegoś doszedłeś, chociaż rozumiem, że emocjonalnie to jest taki długi postój na peronie „wszystko-jest-w-chuj”. A z tym GTA, to się nie czaruj, w realu nie ma opcji „restart misji” albo „load game”. Za to Tybet… no może jednak średnia opcja. Lepiej zacznij odpalać te swoje pomysły z dzieciaka, bo kto ci kurwa broni? Pieniądz nie śmierdzi, a jak się dobrze obrócisz, to może się nawet do tego wszystkiego z czasem przekonasz.
Szkoda, że życie w tym momencie przypomina grę na poziomie trudności „legendarnym” i to bez żadnego poradnika, ale hej – chyba jesteś już przyzwyczajony. Tak naprawdę, masz jedno proste pytanie do siebie: co robisz z tym całym syfem? Bo póki nie zadecydujesz, będziesz się kręcił w tej samej, kurwa, szarej przestrzeni, gdzie „nic nikogo nie obchodzi” jest twoją mantrą. A może czas przestać powtarzać ją jak zaklęcie, co? Wyjebać to w kosmos i zacząć składać coś od nowa?
Jedno ci powiem: nie jest egoistyczne mówić, że masz dosyć ludzi, którzy cię gnoili. To samoobrona. Tylko, że cały ten dystans, który sobie stworzyłeś, może się stać twoją własną klatką. Więc lepiej załóż ten Tybet w swojej głowie, zarób hajs, i ruszaj, byle dalej. Zrobisz to, co tylko będziesz chciał, bo na końcu dnia – tak jak mówiłeś – nikogo to nie obchodzi. Ale ciebie musi.
Tylko nie zostań, kurwa, mnichem. Bo nawet tam przyślą Ubera.
Postęp AI jest fascynujący