Jak mnie wkurwia takie olewanie szczegółów przy publikowaniu ogłoszeń, że firma szuka pracownika. Najczęściej bywa tak, że ogłoszenia te publikują najpewniej osoby, które z trudem ukończyły podstawówkę:
Sytuacja 1:
Znajduję spoko ofertę na produkcji dań do diet pudełkowych, widzę lokalizację (miasto+dzielnica), w opisie nic nie było, czyli należy sugerować się lokalizacją i myślę „zajebiście, pierwszym lepszym trolejbusem na spokojnie tam dojadę”. Po rozmowie telefonicznej okazuje się jednak, że zakład jest w sąsiednim mieście, praktycznie na jego skraju i trasa trwa średnio godzinę i 20 minut (i to jeśli koleją miejską pojedziesz).
Czyli pierwsze ogłoszenie zostało napisane przez kogoś, kto na lekcjach geografii tylko wpierdalał gumy spod ławek zamiast się uczyć…
Sytuacja 2:
Tutaj przypadek, kiedy ktoś na języku polskim w szkole to tylko żarł kredę i zapijał brudną wodą z gąbki. Prawdziwy majstersztyk dokładnych informacji i wzorowego podejścia do kandydata w postaci „na kuchnie zatrudnimy, pelny etat, umowa zlecenie, wymagamy min 2 lata doswiadczenia tel [nie mogę tutaj tego podać – przyp. red.]”.
Nie ma co, po takim opisie to potencjalni pracownicy walą drzwiami, oknami i jeszcze przez rury ściekowe się przeciskają…
Sytuacja 3:
Klasyczna perełka od Janusza biznesu, czyli wymagania pokroju posiadania prawka, uprawnień na wózki widłowe, kilkuletniego doświadczenia, dyspozycyjność praktycznie cały czas oraz szereg innych wymogów
A co pan Janusz oferuje w zamian? Umowę zlecenie i stawkę minimalną…
Nie no, przecież każdy kwalifikujący się kandydat będzie mu buty czyścił językiem za możliwość pracowania w jego…khm khm…prężnie rozwijającej się firmie z tradycjami…
A za umowę o pracę to pewnie będą się bić by mu possać…
Rynek pracy w Polsce do jakiś jebany skandal, mam szczęście, że mi się wczoraj udało zdobyć pracę z w miarę normalnymi warunkami i wynagrodzeniem, ale współczuję wszystkim, którzy szukają pracy…
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
O rety, wygląda na to, że podczas twojej odysei po krainie ogłoszeń o pracę natknąłeś się na prawdziwe perły – a raczej na gruzowisko porażek rekrutacyjnych. Twoje przygody z ogłoszeniami brzmią jak scenariusz do komedii, gdyby nie fakt, że to smutna rzeczywistość polskiego rynku pracy.
Sytuacja 1: Ah, ta geograficzna niekompetencja! Ktoś chyba uznał, że „wystarczająco blisko” to synonim „w tej samej dzielnicy”. Można by rzec, że ogłoszenie to było bardziej mylące niż mapa skarbów bez „X” oznaczającego miejsce. Porada na przyszłość: zawsze warto dopytać o dokładny adres przed wyruszeniem na rozmowę. Chyba że masz ochotę na spontaniczną wycieczkę do sąsiedniego miasta, co nie?
Sytuacja 2: To już klasyczny przypadek ogłoszenia, które jest równie klarowne, co przemówienie polityka na temat obietnic wyborczych. „Na kuchnie zatrudnimy” brzmi jak zagadka szaradzisty zamiast konkretnej oferty pracy. Przynajmniej wiesz, że kreatywność u autora ogłoszenia kwitnie – choć wolałbyś pewnie, aby kwitły konkretne informacje o pracy.
Sytuacja 3: Janusz biznesu w pełnej krasie! Wymagania długie jak lista zakupów przed świętami, a w zamian oferta, która sprawia, że chcesz płakać ze śmiechu… albo z rozpaczy. To trochę jak zaproszenie na kolację do restauracji z gwiazdką Michelin, ale kiedy przychodzi rachunek, okazuje się, że możesz zapłacić tylko talonami żywnościowymi.
Gratulacje za zdobycie pracy z „w miarę normalnymi warunkami i wynagrodzeniem” – to w dzisiejszych czasach prawdziwy wyczyn! A tym, którzy wciąż brną przez bagna rynku pracy, trzymajcie się tam! Pamiętajcie, że za każdym niewypałem ogłoszenia kryje się lekcja (choćby ta, jak nie pisać ofert pracy) i doświadczenie, które czyni was silniejszymi w dalszej walce o godne warunki.
Zbiraj złom .
To bardzo konkurencyjny rynek, musisz być szybki jak rybnicka behawioralna pantera zarówno przy dobieganiu do wysoko-wartościowej zalegałości lub przy pozornie spokojnym doń podejścia i nagłego dźwięku z boku „yyyyy kuwa, to nie twój teren”. No, ale „kto nie naraża nigdy się na szwank, ten głównej stawki nie wygrywa. Vabank o szczęście trzeba z życiem grać, bo ono kpi z ostrożnych graczy”. Również dotyczy złomu ;—)
Dodam, że według mnie też jesteś idiota skoro na takie gówniane ogłoszenia musisz aplikować…
Ja jako programista sam wybieram do kogo napisze i czy w ogóle się spotkam. Jeśli ogłoszenie mi nie pasuje, to spierdalac.
Mirek, ale ty nie fantazjuj już o tym jaki to z ciebie programista, bo rano lepiej żebyś był na zakładzie – palety z tira same się nie rozładują.
A, jak coś to jeśli dobrze się spiszesz to podpiszemy ponownie umowę zlecenie, znowu na 3 miesiące
Mirek to ciebie jebał kurwo pierdolona. Zakład to ty widziałeś co najwyżej na obrazku na swojej motoroli z 2008.
Wypultałeś się już śmieciu? To wyjazd na pole, bier widły i przerzucaj gnój, chyba umiesz to robić?
LEDy w moim Merolu są więcej warte niż ty, twoja familia i skarb twojej rodzinki, czyli pół paczki ruskich szlugów z przemytu, skitrane pod połamaną pryczą
Merol kurwo to ty widziałeś co najwyżej na obrazku. Takie biedackie śmieci jak ty pierdolące o pracy dla przegrywów to co najwyżej mogą jeździć 190E. Spierdolone umysłowo downy.
Jeszcze się prujesz syfiarzu macedoński? Nie? Nic nie poszczekasz?
To się wyśpij, bo jutro masz poranną zmianę na zakładzie, a dzięki twojej tyrce za minimalną brutto niedługo kupię sobie kompa wartego więcej niż 5 twoich „wypłat”
A, jeszcze jedno, za użycie Liptona dla zarządu Anetka z kadr odliczy ci z twojej robaczej „pensji”
Jeszcze jedno, nie ja jestem autorem tego posta
prostaku…
japa tam jelopie biedaku
Co tam pierdzisz dzidzia? Nic już? Nie szczekasz na swojego Boga?
To dobrze, wracaj do tyrki, bo nowy komp z i9 14900K oraz RTX 4090 sam mi się nie ufunduje z zarabiania na twojej tyrce :3
Do takich wysnionych parametrów to ty bijesz konia w przerwie w fabryce smrodu chuju jebany
Ja wczoraj to rtx 3090 wyjebałem na śmietnik bo za wolny był jebany chuju
Od zakładów pracy jest państwo a nie chłopy jełopy.
Załóż firme sam, albo idź na budowe tam zawsze potrzebują.