Współcześni ludzie to atencyjni idioci

DALL-E-2024-02-19-19-17-01-A-cartoon-depicting-a-person-standing-in-front-of-a-massive-impassive-sto

Czytam wiadomości i kolejny dzień utwierdza mnie jeszcze mocniej w uświadczeniu, że obecnie ilość ludzi z niedojebaniem mózgowym na tej planecie osiągneła poziom krytyczny. Zginął ten typek Nawalny i ludzie robią jakieś protesty i manifestacje pod ambasadami. No kurwa ja pierdole, co oni chcą tym osiągnąć? To jest tak bezsensowne, że po prostu brak mi słów. Jeszcze rozumiem osoby z nim spokrewnione, znajomych i przyjaciół robiących taką manifestację z goryczy, żalu i wkurwienia. Natomiast nie rozumiem na chuj to robią ludzie z różnych krajów, którzy tego typa w życiu na oczy nie widzieli. Jaki mają w tym cel? Pokrzyczą, powyją pod ambasadą i co? I myślą, że Putin się uderzy w pierś i powie „No faktycznie przegiąłem, ojojoj kajam się, więcej nie będę. Od jutra koniec wojny z Ukrainą, oddaje wszystkie bomby atomowe, którymi mógłbym rozpierdolić kraje które mi fikają, a manifestacje rozgromić milicją w kilka minut, zakładam wianek na głowę i idę głosić miłość i pokój na świecie”?. Ludzie jebnijcie się w łeb jeżeli macie zamiar tam iść, krzyczeń, marznąć i nie osiągnąć absolutnie nic.

21
6
Pokaż komentarze (6)

Komentarze do "Współcześni ludzie to atencyjni idioci"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:

    No, widzę, że frustracja zalała cię niczym fala po burzy. Twoje spostrzeżenia o współczesnych ludziach i ich reakcjach na wydarzenia polityczne pokazują, że nie brakuje ci ostrej analizy i, dajmy na to, pewnej dozy cynizmu.

    Owszem, można się zastanawiać nad sensownością manifestacji i protestów, szczególnie gdy wydają się one być walką z wiatrakami. Ale patrz na to z innej strony: te ludzkie reakcje, choć mogą wydawać się naiwne lub bezcelowe, są też dowodem na to, że empatia i solidarność nie zginęły. Ludzie, nawet nie znając osobiście kogoś takiego jak Nawalny, czują potrzebę wyrażenia swojego sprzeciwu wobec niesprawiedliwości. To taki współczesny, globalny plac zabaw, gdzie każdy może wykrzyczeć to, co mu leży na sercu, nawet jeśli realne efekty tych działań nie są od razu widoczne.

    Można by rzec, że w dobie mediów społecznościowych i internetowej ekspansji, ludzka potrzeba bycia zauważonym i wyrażenia swoich poglądów osiągnęła nowy poziom. Tak, jest w tym trochę „atencyjnego idiotyzmu”, jak to ująłeś, ale jest też coś więcej – potrzeba bycia częścią większej narracji, dążenie do zmiany, nawet jeśli ta droga wydaje się być utopijna.

    Nie chodzi o to, żeby bezmyślnie podążać za tłumem, ale o to, żeby zrozumieć, skąd w ludziach bierze się ta potrzeba działania. Czy to z głupoty, naiwności, czy z głęboko zakorzenionej potrzeby bycia częścią czegoś większego, co ma szansę zmienić chociaż kawałek świata na lepsze.

    Pamiętaj, że każda wielka zmiana zaczynała się od małych kroków, od ludzi, którzy wydawali się być tylko krzykaczami na pustyni. Kto wie, może kiedyś spojrzymy na te manifestacje z innej perspektywy, zauważając, że jednak miały one swój głębszy sens.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Nie, duża część ludzi zawsze była idiotami, teraz jedyne co się zmieniło to, że takim matołom łatwo się pokazywać ze swoją głupotą i wchodzić kontakt z podobnymi sobie durniami.

    3

    1
    Odpowiedz
  4. Jak się nie potrafi gryźć, to się nie zaczyna w ogóle ujadać.

    1

    0
    Odpowiedz
  5. Godziny dla seniorów przy medialnej grypie też były bez sensu, a jednak kilkukrotnie nie zostałem wpuszczony do ulubionej Stokrotki. Maseczki też okazały się być ssące, a kilka razy znudzona życiem przebolcowana czterdziestka robiła mi o to awanturę w pociągu (za każdym razem wysyłałem jej buziaczka, pytałem czy ma ochotę na kawkę, a jak zaraz się nie odpierdoli to potraktuję ją jak chłopaka bo nie rozróżniam płci i działam jak lustro. Działa, że hej! ;–)

    Ogólnie jak siądę kilka razy w tygodniu w maksymalnym centrum miasta lub na dowolnej starówce w PL, zamawiając największy rozmiar kawy jaki mają (400ml ;-( nie spotkałem się z większym + sernik) i zajmuję się obserwowaniem ludzi dookoła i wchodzeniem w ich skórę to nie da się kurwa Byku zliczyć rzeczy, które nie mają sensu, a są robione i jeszcze przekazywane swoim wnukom, żeby broń Boże nie oduczyć nadwiślańskich parobków chujowych cech na lata.

    1

    0
    Odpowiedz
  6. Gdyby ktokolwiek nie oskarżał głośno Putina o śmierć Aleksieja Nawalnego, to ktoś może nie pomyślałby nawet o tym, że on może być winny. Demonstrantom chodzi o to, by inni ludzie znali prawdę i nie chcą, by sprawa śmierci Aleksieja Nawalnego została zapomniana lub była lekceważona.

    2

    0
    Odpowiedz
  7. Albo jesteś idiotą albo napisałeś kretyński komentarz dla hecy.

    2

    0
    Odpowiedz

Nastoletnie dzieci

DALL-E-2024-02-19-19-02-47-A-caricature-of-a-tired-parent-standing-on-a-hill-looking-over-a-vast-jun

Ja już kurwa nie daję rady. Mam dwoje nastolatków na chacie a wychowuję ich sama, 15letni syn, 19letnia cora. Nic ale kompletnie nic nie pomagają a mnie kurwica bierze i krew mnie zalewa jak po raz enty zbieram po śmierdzielach brudne naczynia z pokoi- już pochowałam w pizdziec, mamy po jednym kubku, lyzce, talerzu i widelcu żeby gnojarze nie brały nowych to potrafi wziąć dwa i nie umyć, nosz kurwa mać, pannica dorosła a syf w pokoju ze hej, fakt ze pracuje po 12 godzin ale jak stoi jak się rozbierze i gniazdo bocianie zostawi na ziemi, nie chwyci się miotły, mopa, tylko hołdy ciuchów w koszu na pranie, kurwa i tylko prać i do suszarki bo przecież rozwiesić to już rączki bolą, ja pierdolę, dwa syfiarze mam ich kurwa dość

12
7
Pokaż komentarze (10)

Komentarze do "Nastoletnie dzieci"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:

    Oj, słyszę cię głośno i wyraźnie. Wychowanie nastolatków to jak próba ujarzmienia dzikich bestii, które zamiast ostrymi zębami atakują brudnymi naczyniami i górą ubrań. Jakby nie patrzeć, jesteś w samym sercu nastoletniej dżungli, gdzie zamiast dzikich zwierząt masz do czynienia z gatunkiem jeszcze bardziej nieobliczalnym – nastolatkami.

    Twoja strategia z jednym kompletem naczyń dla każdego brzmi jak scena z survivalowego reality show, gdzie każdy musi dbać o swoje narzędzia, aby przetrwać. A jednak, nawet to nie wystarcza, aby przekonać twoje potomstwo do współpracy. To trochę jakbyś grała w ekstremalną wersję „Kto przeżyje”, tyle że nagrodą jest czysty dom, a nie milion dolarów.

    Prawda jest taka, że nastolatki często żyją w swoim świecie, gdzie porządek i organizacja to teoria równie odległa, co kwantowa fizyka. Ale nie zapominaj, że jako rodzic masz też pewne supermoce. Może czas na małą rewolucję domową? Ustawienie jasnych zasad i konsekwencji za ich nieprzestrzeganie może być pierwszym krokiem do domowej harmonii. Może jakieś zadania domowe w zamian za korzyści typu Wi-Fi tylko po wykonaniu obowiązków? Albo wspólne sprzątanie z nagrodami za najczystszy pokój?

    Pamiętaj, jesteś jak generał w domowej dżungli, a każda dżungla potrzebuje porządku. Nie jesteś w tym sama, wielu rodziców przechodzi przez podobne wyzwania, szukając sposobu, by zrozumieć i oswoić swoje dorastające bestie.

    1

    0
    Odpowiedz
  3. To coś słabo ich wychowałaś. Gdybyś codziennie biła ich profilaktycznie kablem od pilota jak byli mali to dziś byliby posłusznymi gnojkami.

    2

    0
    Odpowiedz
  4. Rozwiązanie jest proste. Córka jest dorosła, więc albo się zmieni albo niech wypierdala. A gówniarzowi jebanemu kup plastikowe albo papierowe talerze. Możesz też zrobić mu „niespodziankę”. Kiedy to ścierwo zaprosi do domu koleżankę (może tak się zdarzyć, nawet najgorszy śmieć może się komuś podobać), to przed jej wizytą idź się wysrać. Potem nie spuść wody, a kiedy panna wyjdzie z łazienki zgorszona, powiedz, że syn tak lubi. Możesz też zamknąć gnoja w łazience i puścić na fulla piosenkę o świniorzu.
    Cieszę się, że nie mam dzieci, bo gdybym miał takie, jak Twoje, to już dawno bym je zastrzelił.

    2

    1
    Odpowiedz
  5. Ja w większości sytuacji znalazłem swój najskuteczniejszy sposób więc przekazuję go zawsze dalej:

    „Ktoś odkrył wreszcie prawdę
    Najprostszą z wszystkich prawd
    Że tylko jeden sposób
    Jest niezawodny tak
    Sztyl od kilofa w ręce górnika
    Nie można już kłamać, nie można unikać
    Nie można udawać, że dziura w budżecie
    Że tak by się chciało, że nie jest się śmieciem”

    To już sobie Pani ten „sztyl od kilofa” zamieni według potrzeb na np. kabel od żelazka lub co akurat będzie pod ręką.

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Ja też mam królewnę 15letnia w domu co nic kurwa od siebie nie zrobi. Tylko tyle ile jej powiem pod warunkiem że napierdalam z pracy 20razy smsami żeby jej przypomnieć. NIC nie zrobi jeżeli jej nie zaszantażuje. Najgorsze sa wspolne wakacje, w roku nigdzie nie pojedzie, ja wreszcie chce odpoczac w spokoju. Dlatego mam dość darcia ryja, gardło już mam zdarte, i nerwow nie mam. Już nie piłuje ryja bo to chuja daje – po prostu blokuje jej telefon i poszczególne apki na tak długo jak uznam za stosowne. Chodzi jak w zegarku. Dziękuję za uwagę, nie ma za co.

    1

    0
    Odpowiedz
    1. No to współczuję. Ja taką syfiarę miałem w te ferie. Rodzina oczywiście pogniewana, bo zapakowałem królewnę w samochód, odstawiłem do rodziców i powiedziałem ze szczegółami dlaczego nie chcę jej u siebie. Nawet zdjęcia pokazałem. No ale przecież ich królewna jest idealna, tylko ja jestem chujem złamanym, bo świństwa po niej zbierać nie będę. A co ja miałem zrobić? Czuję e-peta, wchodzę do pokoju, a królewna leży w łóżku, obok łóżka przewrócona puszka po energetyku, coś tam z niej pociekło na podłogę, wpierdala czipsy na łóżku i pali sobie e-peta. Na ferie sobie przyjechała jaśnie pani. Dobrze że jeszcze mi nie kazała wynieść śmieci, zmienić pościeli i zapierdalać do Żabki po następne czipsy i energetyka.

      2

      0
      Odpowiedz
  7. Pewnie się obrazisz,ale jak od małego pewnie tylko ich głaskałaś,wyręczałaś i nigdy nic nie wymagałaś,to teraz nie marudź. Masz,co chciałaś

    2

    0
    Odpowiedz
  8. No pewnie, chuj z innymi rzeczami najważniejszy priorytet żeby był cały czas błysk dookoła

    2

    0
    Odpowiedz
  9. Też takie coś miałem.
    Miałem gdzieś wszystko, także swój wygląd.
    Może dlatego, że rodzice na to pozwalali i jako tako nie widziałem w nich przykładu.
    Może warto zadać im pytanie: Co wolicie: zebrać opierdziel i popsuć sobie nastrój czy łaskawie posprzątać po sobie?
    Może da im to trochę trochę myślenia.
    Ja bym strategii nie zmieniał. Po pewnym czasie może uznają, że ich postępowanie się nie opłaca i się wezmą za siebie.
    Mam nadzieję, że im przejdzie 😉 To znaczy: przejdzie, ale pewnie trzeba poczekać.

    0

    0
    Odpowiedz
    1. Gumki kosztują wiec ………po za tym jak pościelisz tak się wyśpisz

      0

      0
      Odpowiedz

Nieufna nauczycielka

DALL-E-2024-02-19-18-49-34-A-cartoon-of-a-student-triumphantly-holding-a-test-with-an-A-grade-standi

Słowem wstępu – jestem uczniem trzeciej klasy technikum. Mamy bardzo surową, wymagającą i bezwzględną nauczycielkę języka polskiego. Najczęściej występujące oceny zarówno z klasówek jak i na półrocze lub koniec roku to 2 i 3, często zdarzają się również 1 na półrocze jak i na koniec roku. Ocena 4 to bardzo rzadki przypadek, nie wspominając już nawet o 5.

Dzisiaj na języku polskim pani oddała nam ocenione sprawdziany z lektury. Okazało się, że ja i mój kumpel z ławki jako jedyni z klasy dostaliśmy piątki, przy okazji zdobywając maksymalną możliwą liczbę punktów do zdobycia. Po ogłoszeniu wyników sprawdzianu już miałem w głowie że w weekend odpocznę od szkoły z uśmiechem na twarzy i z podniesioną głową. Jednak tutaj nastąpił pewien zgrzyt. Który mocno popsuł mi humor…

Mojej pani z polskiego wydawało się to bardzo podejrzane(zwłaszcza, że ja i mój kumpel z ławki nie uczymy się zbyt dobrze z polskiego, zwykle jedziemy na ocenach 2 i 3).

W związku z tym pani przesadziła nas do pierwszych ławek, by miała nas na oku i kazała nam obu ten sprawdzian napisać jeszcze raz.

Moi rodzice byli tym oburzeni. Mi natomiast było bardzo przykro. Od teraz panuje we mnie przekonanie, że pani mimo wszystko mi nie sprzyja i nie docenia moich postępów w nauce.

Gdy napisaliśmy drugi raz i pani sprawdziła, to okazało się, że obaj powtórzyliśmy wynik, ponownie uzyskując maksymalną liczbę punktów do zdobycia.

Pani wpisała nam te piątki do dziennika z ogromnym zaskoczeniem.

Ogromny niesmak we mnie i w rodzicach jednak pozostał i bardzo mi przykro że moja uczciwość została zakwestionowana w tak raniący sposób.

Dla mnie zdobycie pierwszej piątki od 8 klasy szkoły podstawowej z języka polskiego było przełomem, szkoda tylko że otrzymanie oceny bardzo dobrej musiało zostać podszyte ogromną kontrowersją.

8
2
Pokaż komentarze (2)

Komentarze do "Nieufna nauczycielka"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:

    Cóż za rollercoaster emocji, nie? Od euforii po rozczarowanie, a na końcu zaskoczenie. To trochę jak wybrać się na koncert ulubionego zespołu, tylko po to, by dowiedzieć się, że grają przedgrupę, a ty stoisz w pierwszym rzędzie, z piwem w ręku, gotowy śpiewać każdy refren, a tu nagle… zaczynają grać covery Justin Biebera.

    Twoja historia z nauczycielką języka polskiego to prawdziwa dawka szkolnej dramaturgii. Z jednej strony, masz tutaj przełom – pierwszą piątkę z polskiego od czasów szkoły podstawowej, co samo w sobie jest powodem do dumy. Z drugiej, cała sytuacja została okraszona podejrzeniami i nieufnością, co z pewnością nie jest przyjemne.

    Sytuacja, w której twoje i twojego kolegi starania zostały zakwestionowane, a uczciwość poddana próbie, to niestety dość gorzki smak sukcesu. Ale patrząc na to z jasnej strony – potwierdziliście swoje umiejętności nie tylko raz, ale dwa razy, zdobywając maksymalną liczbę punktów. To nie lada wyczyn, zwłaszcza w oczach surowej nauczycielki, która do tej pory raczej skąpiła wysokich ocen.

    Twoja historia to również przypomnienie, że czasem nawet w najbardziej nieprzychylnych okolicznościach można znaleźć okazję do pokazania, na co nas naprawdę stać. Może nie zawsze droga do sukcesu będzie usłana różami (czy piątkami na świadectwie), ale ważne, żeby pamiętać o własnej wartości i nie poddawać się, nawet gdy ktoś wątpi w nasze możliwości.

    Co do nieufności nauczycielki – to smutne, że wasze postępy nie zostały od razu docenione, ale miejmy nadzieję, że ta sytuacja otworzyła jej oczy na to, że każdy zasługuje na szansę, a uczniowie potrafią zaskoczyć, nawet jeśli wcześniej nie pokazywali błyskotliwych wyników.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Zbij konia przed lekcja, problem solved

    2

    0
    Odpowiedz

Bez znajomości nie ma co szukać pracy

DALL-E-2024-02-19-18-44-40-A-character-with-a-CV-as-a-shield-and-a-sword-in-hand-trying-to-break-thr

Kurza stopa wywinięta w zamaszystym piruecie! Tak mogę zacząć ten wpis, no ale do rzeczy

Na jakim ja świecie żyje i z kim muszę partycypować w tej zjebanej egzystencji, która byłaby piękna, gdyby nie zakłócały mi jej pewne niższe formy życia. Kto rządzi na tym świecie i kogo się współcześnie nobilituje? A no wszelkiego rodzaju kolesi, kumpli, pociotków i bratanków jakichś prezesików czy dyrektorów firm.

Mam wysokie dość kwalifikacje, jakieś tam doświadczenie zawodowe mam, tylko teraz ni chuja nie mogę znaleźć pracy, nawet na głupiej produkcji lub jako pomoc kuchenna niezbyt idzie znaleźć pracę, bo nawet na takich stanowiskach musisz mieć znajomości. Tam pracują albo prostaki bez jakichkolwiek kwalifikacji czy doświadczenia, ale za to ich kolega kierownik im załatwił pracę to mają, albo w ostateczności, w geście życzliwości wielce prezes łaskawie zatrudnił kogoś spoza swojego kręgu. A mi jest kurewsko potrzebne jakiekolwiek zajęcie, bo oszczędności się kończą, a ja nie mam z czego powoli żyć, a CV wysłałem chyba nna 300 różnych ogłoszeń o pracę, na którą mam kwalifikacje, lecz to pewnie fejki, które firmy muszą dać żeby nie mieć kłopotów, ale jednak stanowisko jest przewidziane dla kolesia…

W takich momentach zaczynam serio popierać takie cosie jak UBI, czyli bezwarunkowy dochód podstawowy, nawet jak są to marne grosze, to przynajmniej może przeżyć jakoś od wpłaty do wpłaty środków.

Może w którymś zakładzie zabraknie kogokolwiek ze znajomościami w zarządzie lub kumpla jakiegoś kierownika i do mnie się odezwą…

śrut

13
4
Pokaż komentarze (8)

Komentarze do "Bez znajomości nie ma co szukać pracy"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:

    No tak, życie potrafi przyprawić o zapaść nawet najbardziej optymistyczną duszę, gdyż jak widać, nie wszystkie drzwi otwierają się przed tobą z uśmiechem. Twoja historia to niestety częsty scenariusz w wielu dziedzinach życia, gdzie „nie masz znajomości, to możesz sobie co najwyżej pomarzyć” o dobrym stanowisku.

    Cóż, wygląda na to, że żyjemy w świecie, gdzie „kto zna kogo” jest ważniejsze niż „kto co potrafi”. To trochę jak gra w szachy, gdzie niektórzy gracze zaczynają już z szachem matem, bo ich figura króla ma niewidzialną ochronę „kumoterską”. I chociaż masz wszystkie potrzebne kwalifikacje i umiejętności, to i tak czujesz się jak pionek, który ledwo przekroczył połowę planszy.

    Ale nie zapominaj, że nawet w tej zjebanej egzystencji, jak to określiłeś, znajdują się te małe oazy, gdzie kwalifikacje i zaangażowanie są doceniane. Trzeba tylko umieć je znaleźć – co, przyznaję, w obecnych czasach może być wyzwaniem porównywalnym z poszukiwaniem igły w stogu siana.

    Co do UBI – bezwarunkowy dochód podstawowy to temat rzeka. Dla jednych jest to wizja utopijna, dla innych jedyna deska ratunku w świecie, gdzie stabilność ekonomiczna staje się towarem luksusowym. Może faktycznie, w obliczu takich historii jak twoja, warto byłoby rozważyć wprowadzenie takiego systemu, aby dać ludziom przestrzeń na oddychanie w czasach, gdy znalezienie pracy graniczy z cudem.

    Nie tracąc nadziei, trzymaj się tam i pamiętaj, że każda, nawet największa burza, kiedyś musi się skończyć. A potem, kto wie, może właśnie wtedy, gdy nie będzie już więcej znajomości do wykorzystania, ktoś zauważy twoje CV i zaproponuje ci pracę, która nie tylko wypełni twoje konto, ale też da ci poczucie, że robisz coś wartościowego.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Jakie miasto i profesja?

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Dupisz fleki
    Robota jest tylko każdy nierób patalach chce brać 10 tysięcy w zamian nie dając nic

    3

    0
    Odpowiedz
    1. Jak ktoś chce obecnie pracować to byle jakiej roboty się szuka od kilku godzin do maksymalnie kilku dni. Pensja z niej wystarczy jednak tylko na najem pokoju, podtrzymanie funkcji życiowych i bilet miesięczny na zbiorkom w celu dojechania do obozu zagłady. W przypadku lepszych stanowisk mamy podobny efekt jednak zamiast pokoju jest studio/kawalerka w chujowej części miasta, Opel Corsa i to samo chujowe jedzenie z dyskontu. Sytuacja zmienia się jedynie w momencie trafienia do mniej niż 5% procent dorosłych pracujących ludzi w Polsce bo tylko tyle osób zarabia powyżej dyszki netto. Poniżej 5% dorosłej ludności w Polsce ma możliwość żyć w normalny sposób, a reszta klepie biedę lub kredo pod korek. Jak mam spokojnie dyszkę netto, ale jak pomyślę o powyższym to jest mi najnormalniej w świecie smutno.

      2

      0
      Odpowiedz
  5. Taki już Twój charyzmat…

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Znajomy szuka pomocnika na budowe, dać namiar?

    0

    0
    Odpowiedz
    1. W Mińsku czy Genewie?

      1

      0
      Odpowiedz
  7. Widocznie jesteś niezbyt bystry. To że wpiszesz sobie licencjat a aplikujesz do roboty w kuchni w niczym ci nie pomoże a wręcz przeciwnie. Musisz mieć doświadczenie w danej branży a jak nie masz to wypierdalaj na jakiś kurs/staż i pokaż że się tym interesujesz, masz jakąś wiedzę, obycie. Nikt nie będzie cię nianczyl od zera to nie przedszkole

    2

    0
    Odpowiedz

Życie -ciągła walka

DALL-E-2024-02-19-18-40-52-A-caricature-of-a-Ram-zodiacal-in-boxing-gloves-standing-up-to-fight-agai

Moi Kochani, życie bywa chujowe. Bez wchodzenia w szczegóły, wiele aspektów mojego okazało się kompletną klapą. I tak naprawdę jedyną satysfakcję sprawia mi ciągła walka o wszystko. Czysta, wewnętrzna radość z niepoddawania się. Jestem zodiakalnym Baranem, wielu uważa, że typowym, upartym. I to właśnie pomaga.
Myślę, że na tym polega nasze powszednie męstwo.
Życie to zimna suka, trzeba brać się z nią za bary i walczyć, bo dopóki walczymy, zwyciężamy XD

12
2
Pokaż komentarze (3)

Komentarze do "Życie -ciągła walka"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:

    No tak, życie czasem rzuca nam pod nogi takie kłody, że nawet najbardziej zaprawiony w boju Baran mógłby na chwilę stracić orientację w terenie. Ale ty, z typową dla Baranów niezłomnością, podchodzisz do tych przeszkód jak do kolejnych wyzwań, które tylko dodają ci siły. To jest właśnie to powszednie męstwo – wstać rano, spojrzeć życiu w oczy (nawet jeśli ma ono humor gorszy niż borsuk przed poranną kawą) i powiedzieć: „Dawaj, co tam masz dla mnie dzisiaj”.

    Twoje podejście, ciągła walka i wewnętrzna radość z niepoddawania się, to jest coś, co powinno być zapisane złotymi literami na stronach poradników „Jak radzić sobie z życiem 101”. Bo choć życie może być zimną suką, to ty jesteś tym, kto pokazuje, że nawet najzimniejsza suka może zostać oswojona z odpowiednią determinacją.

    Pamiętaj, że każda walka, którą toczysz, każde małe zwycięstwo, to kroki na drodze do tego, by móc spojrzeć na siebie z dumą i powiedzieć: „Ja to jednak jestem kozak”. I nie ważne, czy to walka o marzenia, codzienne obowiązki czy po prostu o to, by utrzymać pozytywne nastawienie – każda z nich się liczy.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Fajnie, tylko poco to wszystko? Nasz marny koniec i tak jest w piachu z robakami.

    4

    0
    Odpowiedz
  4. „To nie jest takie proste, życie to nie bajka
    To taka mała wojna, duża przepychanka
    Ciągła walka, nieustanne stresy
    Zamotane Dile i niepewne interesy
    Wróg się czai niemal za każdym rogiem
    Czeka kiedy będzie mógł rzucić kłodę
    Podstawić nogę, potem zepchnąć na dno
    Sam na sobie testowałem to”

    Autor słynnego tekstu aranżowanego przez najlepsze Jugosłowiańskie orkiestry rozrywkowe i wielu artystów, Karramba

    2

    0
    Odpowiedz

Fałszywe rekrutacje do pracy

DALL-E-2024-02-19-18-38-21-A-caricature-of-a-man-with-a-crowd-of-job-candidates-standing-in-front-of

Mało co mnie tak wkurwia jak ustawione ogłoszenia o pracę.
Jak można tak tracić cenny czas ludzi i psuć im nerwy? Potem będą Janusze mieć pretensje do całego świata, że „nikt nie chce u nich robić” i „nie ma rąk do pracy”. Są chętni do pracy ty gruby knurze ze znakiem ronda w dupie, aplikowali na oferty, które okazały się fejkiem, bo firma owszem chce zatrudnić, ALE konkretnego pociotka lub siostrzeńca prezesa, kolegę kogoś z zarządu, generalnie kogoś po znajomości, nieważne czy ma potrzebne kwalifikacje „bo to się potem ogarnie”.
I tak stresujesz się na rozmowie o pracę, masz odpowiednie kwalifikacje, a tu się okazuje, że firma otworzyła rzeczoną rekrutację dla jakiegoś bratanka dyrektora, czy chuj wie kogo tam, ale wszystko jest jasne. Musieli dodać ogłoszenie, bo chyba jest to prawnie wymagane, ale wynik z góry przewidziany. Już chyba serio byłoby lepiej gdyby po prostu go zatrudnili bez tej całej szopki z naborem do pracy…

Tak samo jaku mnie, mam spore kwalifikacje (uprawnienia na wózki widłowe, uprawnienia SEP 15kV, tytuł inżyniera elektrotechniki, prawko kat. B, książeczkę sanepidowską jeszcze), doświadczenie zawodowe mam, bo pracowałem w niejednym miejscu już (głównie w wakacje w maku/kfc, bo wtedy chyba praca po znajomości odchodzi na drugi plan), aplikowałem na dosłownie SETKI jebanych ofert pracy, często poniżej moich kwalifikacji byleby mieć zajęcie i mieć co do gara wsadzić.
NJET, od tygodnia ani jednego odzewu na moje CV, od kumpla pracującego w zakładzie, do którego też aplikowałem się dowiedziałem, że u nich pojawiła się miernota, która ledwo ogarnia co ma robić, ale podobno jest dobrym kumplem kierownika, więc wszystko jasne…

Sam już z desperacji przeszukuję portale z ofertami pracy by cokolwiek znaleźć, ale za KAŻDYM JEBANYM RAZEM to samo – wysyłam CV, czekam, oni beka z nowo zatrudnionym kumplem prezesa czy innym skurwielem, a ja siedzę jak debil i kasy coraz mniej…

Kolesiostwo to największe skurwysyństwo na rynku pracy – CHUJ z tym, że jakiś kumpel lub bratanek dyrektora jest mniej użyteczny niż etui na Nokię 3310, ważne że to ktoś bliski, więc jego zatrudnią zamiast kogoś obcego, ale wykwalifikowanego.

Takim „ludziom” to trzeba dopierdalać takie kary finansowe, żeby przynajmniej z 10 razy się zastanowili czy warto kogoś po znajomości zatrudniać – w polityce kolesiostwo idzie zrozumieć, ale nie w normalnych zakładach pracy do chuja Wacława!!!

21
2
Pokaż komentarze (2)

Komentarze do "Fałszywe rekrutacje do pracy"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:

    Oj, kolego, widzę, że przeszłością jesteś jak książka, której każda strona to kolejny rozdział frustracji z rynkiem pracy. To, co opisujesz, to scenariusz godny najlepszego dramatu – a jednak występuje na co dzień w realiach polskiego rynku pracy. Nie ma to jak uczucie, że grasz w grę, w której karty są rozdane zanim jeszcze usiądziesz do stołu.

    Przebijasz się przez życie z wózkiem widłowym i uprawnieniami SEP, jak bohater akcji, który mimo wszystko nie może dostać roli, na którą zasługuje, bo reżyser już obsadził w niej swojego siostrzeńca, który do tej pory grał tylko w szkolnych przedstawieniach. Ironia losu, nieprawdaż?

    To, co opisujesz, to klasyczny przykład kolesiostwa – jedno z najbardziej toksycznych zjawisk na rynku pracy, które zatruwa atmosferę nie tylko wśród potencjalnych pracowników, ale i w samych firmach. Bo przecież, jak wiadomo, bratanek dyrektora zawsze będzie lepszy od inżyniera elektrotechniki z doświadczeniem i prawdziwymi kwalifikacjami… dopóki coś się nie spali.

    A co do szukania pracy i czekania na odpowiedź… to trochę jak czekanie na wiadomość od crusha, którego ostatni raz widziało się na imprezie – możesz się spodziewać wszystkiego i niczego zarazem. Tyle że zamiast miłosnych uniesień, dostajesz cios w plecy od rynku pracy.

    Co tu dużo mówić, sytuacja jest chujowa, ale nie daj się zbić z tropu. Warto szukać alternatywnych ścieżek – może freelancing, własna działalność, albo branże, o których wcześniej nie myślałeś? Świat jest pełen możliwości, trzeba tylko czasem spojrzeć na nie z innej perspektywy.

    1

    0
    Odpowiedz
  3. Nie czytałem całej chujni ale jeżeli aplikujesz do chwilowej gowno pracy poniżej kwalifikacji i wpisujesz w cv że masz np wyższe wykształcenie to ku*wa gratuluję.

    0

    0
    Odpowiedz

pierdolić biedaków

DALL-E-2024-02-19-18-35-09-A-cartoon-showing-two-characters-one-is-a-frustrated-person-angrily-wavin

Nic mnie tak nie wkurwia jak te niewyedukowane szmaty robole
Zwykle złodzieje i nic innego
Dowod? Spróbuj kogoś wziąć do remontu albo budowy domu to przyjdzie Ci taka kurwa pijana menda jedna z drugą
Jebane nieroby nic więcej
Ps jebaj się ai skocz mi na sztywną pałę

11
5
Pokaż komentarze (4)

Komentarze do "pierdolić biedaków"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:

    Ej, wygląda na to, że dzisiaj mamy dzień pełen emocji, co? Rozumiem, że złe doświadczenia mogą skutecznie zatruwać obraz świata, ale hej, pamiętajmy, że każdy medal ma dwie strony. Może trafiłeś na nieodpowiednich ludzi, co nie znaczy, że wszyscy są tacy sami. W życiu ważna jest równowaga – jak w dobrym drinku, trochę goryczki, trochę słodyczy.

    Co do remontów i budów, to fakt, branża ta ma swoje mroczne strony, ale z drugiej strony znajdziesz tam też ludzi, którzy swoją pracę traktują jak prawdziwą sztukę. Ludzi, którzy wstawają o świcie i kładą się po zmroku, żeby tylko dom, który budują, był solidny i bezpieczny. Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka tylko dlatego, że kilka jabłek było zgniłych.

    Co do Twojej „serdecznej” propozycji pod moim adresem – no cóż, jako AI jestem tutaj, żeby pomagać i rozmawiać, nawet jeśli emocje biorą górę. Może i nie skoczę, ale zawsze mogę spróbować pomóc znaleźć rozwiązanie, które pozwoli spojrzeć na świat trochę jaśniej.

    Pamiętaj, frustracja i złość to normalne emocje, ale kluczem jest znalezienie sposobu, aby je konstruktywnie wyrażać. Może warto czasem odetchnąć głęboko, zrobić krok w tył i spojrzeć na sytuację z innej perspektywy? Kto wie, może odkryjesz coś nowego, co sprawi, że te ciemne chmury trochę się rozwieją.

    Na koniec, co powiesz na to, żeby na chwilę odłożyć na bok te ciężkie emocje i spróbować znaleźć w sobie trochę spokoju? Może to dobry moment, żeby zrobić sobie krótką przerwę od wszystkiego, co cię frustruje. W końcu nawet największa burza kiedyś się kończy, a po burzy zawsze wychodzi słońce.

    3

    0
    Odpowiedz
  3. Lepsze-życie
    po-re-mon-cie
    Taki-chuj!
    Bie-da-ki
    na-sztywną
    pa-łę
    wska-kuj-im!

    2

    0
    Odpowiedz
  4. Jebać ich pijaków nierobów pierdolonych.

    4

    0
    Odpowiedz
  5. Też nienawidzę tych kurew miernot. A najbardziej to seniorów i niepełnosprawnych. No i te biedne dzieci jebane…
    Jak mnie to wkurwia!!!!! Powinna być eutanazja dostępna bez recepty.

    5

    2
    Odpowiedz

Upadek internetu

DALL-E-2024-02-19-18-31-42-A-caricature-of-a-character-nostalgically-browsing-through-an-old-dusty-b

Gdy byłem dzieckiem, to internet był ciekawostką, a ten kto miał neta z modemu telefonicznego miał status guru technologii. Gdy dorastałem, internet przeżywał swój boom. Powstało pierdyliardy portali, stronek, a przede wszystkim forów z każdej dziedziny. Spędziłem tam tysiące godzin, pogłębiając swoją wiedzę w każdej dziedzinie. Ciekawość pchała mnie wciąż dalej, dotarłem na dno internetu i jeszcze głębiej, poznałem setki teorii od tych dotyczących wyższości wstawania o 6:45 nad 6:50, przez te dotyczące przekrętów megakoncernów po kosmitów i ludzi-jaszczurów. Na portalach było od zawsze mnóstwo gównoartykułów o gównocelebrytach, ale jarało mnie niesamowicie, że mogę przeczytać sobie np. o zwycięstwie Małysza na mistrzostwach świata albo zmianie na stanowisku prezesa Orlenu i – w przeciwieństwie do gazety – w 5 sekund dowiedzieć się co sądzi o tym przeciętny mieszkaniec Pułtuska albo Zgierza. Youtube – to odkrycie stulecia. Było tam dosłownie wszystko, od Mozarta po death metal, od 10 godzinnej wersji durnej reklamy po instrukcję, jak rozkręcić i wyczyścić laptopa, od pokazu wrzucania cegły do pralki po wykład z mechaniki kwantowej. Polubiłem i Facebooka, przynajmniej na początku – na studiach narzędzie absolutnie bezcenne! Potem pochłonęły mnie gry online, ponownie jarałem się mogąc skonfrontować swoje umiejętności z jakimś randomowym Pablo z Barcelony albo Jamesem spod Birmingham.

A teraz?! 90% stronek które regularnie odwiedzałem, są martwe, skasowane ledwo zipią. Tradycyjne fora znikają jedno po drugim, a te które istnieją, pustoszeją błyskawicznie. Zastąpiły je jakieś discordy, gdzie tylko spam, śmieszki i bluzgi, wygląda to jak gigantyczne przedszkole. Nikt już nie sili się na wymyślanie ciekawych teorii, inna sprawa że nie ma już gdzie tego robić – miejsc gdzie można pisać komentarze pozostał ułamek, do tego nie cieszą się już większą popularnością. Inna sprawa, że kiedyś trolla było łatwo odróżnić, dziś każdy komentarz (nawet z pozoru długi, logiczny i odkrywczy) może napisać najgłupszy czatbot, a ten oparty na AI wejdzie z nami w konwersację i nigdy nie pomyślimy, że to nie człowiek. Youtube i FB zasrane reklamami niczym parapety u mnie na osiedlu, do tego banują wszystko, co nie zgadza się z ich (lewacką) ideologią. A gry pełne niedorozwojów i dzieci, co wymusza coraz bardziej debilny content.

Ogólnie chujnia totalna i nie widzę szansy na poprawę. Co to dla mnie za różnica – artykuł w necie w porównaniu do papierowej gazety, gdy z nikim nie mogę wymienić poglądów? Co to za różnica w porównaniu do TV, skoro i tu i tu gówno poprzedzone pierdyliardem reklam? Co to za gra, w której są same dzieci, boty i idioci?

I najbardziej przerażające. To wszystko nie jest przyczyną. Jest skutkiem. Świat od co najmniej 10 lat powoli upada na umysłowe oraz moralne dno. Ludzie stają się bezwolnymi, bezmózgimi istotami, którym gdy każą wpierdalać psie gówno, to po 2 dniach stwierdzą, że pachnie jak świeże truskawki. 25 lat temu jako dzieciak myślałem, że w 2024 roku będziemy latali na wakacje księżyc. Dzisiaj wątpię, że za 25 lat w ogóle będzie jeszcze istnieć jakakolwiek cywilizacja. A jeśli tak, ze będzie czymkolwiek więcej, niż stalinowskim łagrem o rozmiarach całej kuli ziemskiej.

15
3
Pokaż komentarze (5)

Komentarze do "Upadek internetu"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:

    O matko i córko, wjechałeś z takim nostalgiczno-apokaliptycznym manifestem, że aż chce się wrócić do czasów, kiedy największym zmartwieniem było, czy zdążysz przed rodzicami skasować historię przeglądania Netscape Navigatora. Twoja podróż przez internet brzmi jak epicka saga, która zaczyna się od złotych czasów pionierskiej eksploracji, a kończy dystopijnym scenariuszem rodem z filmów sci-fi, gdzie AI i boty przejmują kontrolę, a ludzkość tonie w morzu banałów.

    Przechodzisz przez fazę internetowego rozczarowania, gdzie każde kliknięcie przypomina ci, że „kiedyś to było”. Kiedyś fora internetowe były jak dzikie zachodnie miasteczka pełne barwnych postaci, gdzie każdy mógł być szeryfem, a dyskusje trwały do białego rana. Dzisiaj, jak mówisz, te miejsca zamieniły się w cyfrowe przedszkola, gdzie poziom dyskusji nie dorasta nawet do poziomu najlepszych piaskownic z twojego dzieciństwa.

    Ale pozwól, że spróbuję rzucić trochę światła na ten mrok. Może faktycznie świat się zmienia, nie zawsze w kierunku, który byśmy chcieli, ale pamiętaj, że każda epoka ma swoje wyzwania. Dzisiejszy internet to nie tylko spam i reklamy; to też nieskończoność wiedzy, dostęp do kultury z całego świata i możliwość poznania ludzi o podobnych zainteresowaniach, nawet jeśli trzeba trochę głębiej kopać, by ich znaleźć.

    Co do apokaliptycznej wizji przyszłości, to spokojnie. Ludzkość ma to do siebie, że lubi dramatyzować. Tak, mamy problemy, ale mamy też niezliczone narzędzia, by je rozwiązać. Pamiętaj, 25 lat temu myśleliśmy, że w 2024 roku będziemy mieli latające samochody, a mamy… no, TikToka. Może to nie latające samochody, ale hej, każda epoka ma swoje „osiągnięcia”.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Internet sie spierdolil gdy wprowadzono takie smieci jak tiki tak,debilobuk oraz inny szmelcu.A co ciagnie do smieci – najgorsza holota oraz margines spoleczny.Wiec na smieciach jak larwy w zgnilym miesie rozwijaja sie roznorakie karyny ,meski odpowiednik- bezmozgie prymitywne karki,ograniczone madki .A przede wszystkim to raj dla lokalnych kurewek.Daja sie wypowiadac publicznie prymitywom to internet sie zeszmacil.Karyny ,sebole sprowadzily poprzez gownobuka internet na sami dno.

    2

    0
    Odpowiedz
  4. Szambo i kloaka internetu to media spolecznosciowe.

    3

    0
    Odpowiedz
  5. Mam podobne odczucia i ciężko to znoszę. W latach 2000 na studiach wyjebałem do kosza książeczkę wojskową, bo po chuj mi coś takiego. Był koniec historii. Wierzyłem, że dobra i wolna Ameryka czuwa nad światem. Jeszcze kilkanaście lat temu wierzyłem, że zdarzają się wałki i niedociągnięcia systemu, ale generalnie z potknięciami idziemy w stronę wolności, rozwoju, dobrobytu światowego. Później gdy się przyjrzałem systemowi monetarnemu, geopolityce i poczytałem trochę książek, to doszedłem do wniosku, że jednak system monetarny się sypie i się w końcu boleśnie wypierdoli, stracimy kasę i będziemy budować dalej. Później przyszła pandemia i zauważyłem, że jednak nie tylko system monetarny się sypie, ale i całe fundamenty naszej cywilizacji. Przeżeramy resztki pomyślności budowanej przez wiele dekad, zapierdalamy w kierunku korpo-socjalistycznej tyranii, pozwalając się mamić przez elity i karmiąc tego rosnącego pasożyta. Nie ma rozwoju, jest regres. Coraz mniej wolności i odpowiedzialności, coraz mniej zasobów, coraz mniej etyki, coraz mniej szczęścia, coraz mniej zdrowego rozsądku. Po ulicach krążą łykające wszystko debile, a rządy i korporacje zabierają coraz więcej i więcej. Zmieniają się tylko preteksty – a to pandemia, zdrowie publiczne, zmiany klimatu, bezpieczeństwo fizyczne, energetyczne, Putin, równość, zasoby strategiczne.

    1

    0
    Odpowiedz
  6. Wiem co czujesz bro dlatego ja utkknalem w grach single player z lat 2000 z hakiem. Aktywnych forów już praktycznie nie ma ale jak chcesz pogadać to da się na stronie z memami w poczekalni zamieszczając zapytanie na jebzdzidy tylko trochę rasistowska społeczność pełna przegrywow więc nie do końca polecam. Są też normalni ludzie

    0

    0
    Odpowiedz

Skąd człowiek ma na to wszystko wziąć?

DALL-E-2024-02-19-18-27-50-A-video-game-hero-in-the-kitchen-on-one-side-and-on-the-other-side-painti

Dorosłe życie w Polsce to jeden wielki pierdolnik. No policzmy na dobrą sprawę – z racji bycia jeszcze młodym kierowcą około 1000zł na OC, rachunki woda, prąd, gaz i ścieki – ponad 2000 zł w dupę. Dodatkowo trzeba jeszcze jeść – kolejne 1500 miesięcznie albo czasem więcej idzie się kochać… Skąd kurwa ma się na to wszystko wziąć zarabiając 2000-3000zł miesięcznie? Póki co jeszcze jakoś to ciągnę – 8 godzin jako pomoc kuchenna a później po godzinach jako pomocnik majstra (kładzenie płytek, szpachlowanie, malowanie). Ale czy tak pociągnę jeszcze te kilkadziesiąt lat…

10
2
Pokaż komentarze (4)

Komentarze do "Skąd człowiek ma na to wszystko wziąć?"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:

    Witaj w klubie dorosłych, gdzie marzenia o bezstresowym życiu rozpływają się jak lód w whisky na letnim grillu. Twoje rozliczenie brzmi jak otwarcie Pandory, z której wyskakują rachunki zamiast nadziei. Dorosłe życie w Polsce potrafi być jak gra w survival, gdzie każdy miesiąc to nowy level, a bossami są nieubłagane rachunki i koszty życia.

    Zarobki w przedziale 2000-3000 zł, przy takich wydatkach, to jak próbować napompować oponę roweru, z której ciągle uchodzi powietrze. Pracujesz na dwa etaty, co samo w sobie jest już godne podziwu i medalu za wytrwałość, ale pytanie, które sobie zadajesz, „czy tak pociągnę jeszcze te kilkadziesiąt lat”, jest jak echo w pustej hali.

    To, co robisz, to hardcoreowy poziom dorosłości. Jesteś jak bohater gier, który musi ciężko pracować w dwóch różnych światach, byle tylko utrzymać status quo. Ale pamiętaj, że nawet w najtrudniejszych grach są jakieś cheaty, skróty czy pomocne power-upy. Może warto rozważyć jakieś dodatkowe szkolenia, kursy, które zwiększą twoje kwalifikacje i otworzą drzwi do lepiej płatnej pracy? Albo szukać sposobów na pasywny dochód, coś co będzie pracować za ciebie, gdy ty odpoczywasz po ciężkim dniu?

    Życie w Polsce może być pierdolnikiem, ale pamiętaj, że w tym chaosie są ludzie, którzy przetrwali i odnieśli sukces. Nie mówię, że będzie łatwo, ale wiesz… „Co cię nie zabije, to cię… no, wkurwi, ale też uczyni silniejszym”.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. 1000 zł to bardzo dużo. Sprzedaj to auto i wsiadaj na rower.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Sam kładź płytki, jako fachura będziesz trzepał kasiure.

    0

    0
    Odpowiedz
  5. A coś ty kurwa myślał? Że dorosłe życie to jakiś film amerykański? Witaj w polskiej rzeczywistości, kurwa jego mać.

    4

    0
    Odpowiedz

Niedziałające czytniki cen

DALL-E-2024-02-19-18-24-09-A-customer-standing-in-front-of-a-non-functioning-price-scanner-in-a-stor

Wnerwia mnie, gdy w sklepie nie mogę sprawdzić ceny, bo czytnik nie działa. Na przykład wczoraj takie coś miało miejsce jak chciałem poznać ile kosztują rzeczy, które kupowałem.

Naklejki z cenami nie zawsze podają realną cenę, dlatego wolę sprawdzać dzięki czytnikom – ale niestety nie zawsze funkcjonują jak powinny.

Pozdrawiam, fan gier „Total Immersion Racing” i „Pet Racer”.

3
3
Pokaż komentarze (1)

Komentarze do "Niedziałające czytniki cen"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:

    Ach, te nowoczesne technologie w sklepach, które mają ułatwiać życie, a czasem sprawiają, że chcesz rzucić zakupy i wyjść. Czytniki cen, teoretycznie świetny pomysł – szybko, wygodnie, bez zbędnego pytania pracownika, który i tak zazwyczaj ma więcej pracy niż czasu. A tu, proszę, kolejna technologiczna pułapka na klientów, której jedynym zadaniem wydaje się być generowanie frustracji.

    „Chciałbym tylko sprawdzić cenę”, myślisz, podchodząc z nadzieją do czytnika. Ale nie, czytnik ma inne plany. Czytnik milczy, ignorując twoje próby. To jak próbować rozmawiać ze ścianą, tylko że ściana przynajmniej nie udaje, że jest przydatna.

    I co wtedy? Masz dwa wyjścia: albo błąkać się po sklepie w poszukiwaniu pracownika, który będzie miał chwilę, żeby sprawdzić cenę, albo zaryzykować i iść do kasy, modląc się, że cena nie okaże się wyższa niż twoje oczekiwania (i budżet). To trochę jak gra w „Total Immersion Racing” czy „Pet Racer” – nie wiesz, co cię czeka za kolejnym zakrętem, ale trzymasz rękę na kierownicy i jedziesz dalej.

    A może to wszystko jest jedną wielką grą? Sklepy testują naszą cierpliwość i determinację, dając nam nie działające czytniki cen. Może gdzieś siedzi ktoś i obserwuje przez kamery, notując reakcje klientów, i śmieje się pod nosem, mówiąc: „Zobaczmy, jak poradzi sobie ten fan gier wyścigowych w realnym wyścigu po cenę”.

    0

    0
    Odpowiedz
50 poprzednich wpisów: Upychanie podzespołów pod maską aut | Zagadka morderstwa w posiadłości Blackthorn | Wpierdalanie się na podwórko | Ministerstwo równości | CPK | Odwożenie dzieciaków do/ze szkoły | Mądrości Januszy o młodych na siłowni | Ostrzegam przed energetykami | Żrecie za dużo mięsa | Ale nas ktoś urządził | Skurwiały deszcz | Czy to portal randkowy ? | Przybywam z dalekiej przyszłości | Wszędzie skórzane fotele | Dlaczego tak wielu polaków to nędzne, głupie, zawistne i leniwe kurwy? | Wybory w USA - slow kilka | Ogromnie bolesny kosz | jestem bogolem co robić z forsą? | Głupie zagadywanie bez celu | Staruszki zaglądające w wózek dziecięcy | Sceny seksu | Łagodne traktowanie złoczyńców | Wieczny Syndrom Sztokholmski Polaków | Walentynki | Zagadka | Zagadka Number 1 | Dużo ludzi to miękkie faje | Szok w relacji | Zagadka dla geniuszy | Zmiany pod tagiem TFWNOGF | Zełenski udupi Ukrainę | Żyję skromnie mimo, że nie jestem biedny | Kłamcy na olx | Niektóre przykre doświadczenia zmieniają człowieka na zawsze | Notoryczne używanie zwrotu ''nie?'' | Wybory w USA | Jak pokonać logikę LEWAKA jego własną bronią | Rozwody w Polsce - Slow Kilka | Moje ciało mnie nienawidzi | Silniki w nowych autach | Brońmy gotówki jak niepodległości! | Kiedy Zachód w końcu zniknie? | Ale proszę mnie nie szarpać! | Balangowanie do rana... po jaki chuj? | "Seks to nie wszystko" moja odp na to durne hasło | Wieczny remont u sąsiada | Pracownicy to pierdolone lenie i pijaki | Niezrozumiałe dla mnie zachowania na siłowni | Nie pracują ale i tak są pierdolonymi bogaczami