Pamiętam, jak pierwszy raz pojechałem do Reichu, jeszcze w latach 90, XX wieku.
Był 93 czy 94, nie pamiętaj już dokładnie.
W każdym razie, pierwszy raz na zachodzie i wszystko takie inne, nowoczesne, lepsze, kolorowe… no wiecie, o co mi chodzi.
Pojechał sobie Polaczek z ledwo co upadłego peerelu i podziwia świat.
Gdy przejechałem się pociągiem ICE to niemal jakbym w kosmos rakietą poleciał, tak się wtedy czułem.
Na ulicach uśmiechnięci i zadbani emeryci, robiący sobie zakupy w eleganckich butikach, sklepy elegancko zaopatrzone, raj na Ziemi dosłownie.
Na przestrzeni lat, jeździłem do Niemiec jeszcze wielokrotnie ale potem zaszły różne zmiany w moim życiu i przestałem podróżować do Niemiec gdzieś koło roku 2003.
Miałem nową, zupełnie inną pracę w nowej dla mnie branży i inne zajęcia.
Przez dekadę nie zauważyłem jednak bardzo dużych zmian w Niemczech.
W roku 2024, postanowiłem jednak, że znów pojadę do Niemiec, wszak nie byłem tam ponad 20 lat.
Tym razem jednak, poleciałem sobie samolotem i tylko turystycznie.
Chciałem pojeździć po Niemczech, napić się niemieckiego piwa w wielkim kuflu, zjeść wurst i odwiedzić dawne miejsca.
Po wyjściu z lotniska w Berlinie, od razu rzuciła mi się jedna rzecz i nie, nie chodzi o uchodźców bo Turków na przykład czy Ruskich, już w latach 90 było tam pełno ale chodzi o zwykłe śmieci na ulicy.
Nie powiem, że jest brudno i syf ale od razu da się zauważyć, że śmieci jest po prostu więcej niż kiedyś a infrastruktura miejska, ta mniej zauważalna, jest w gorszym stanie niż kiedyś.
Nie mówię tu o debilnych miejscówkach dla przygłupów z jakimiś serduszkami świecącymi, tęczami, itp. do robienia głupkowatych fotek na insta. To akurat zawsze jest nowe i wypolerowane.
Mówię o kręgosłupie miasta, o mostach, torowiskach tramwajowych, drogach… to wygląda po prostu gorzej, nawet gdy jest nowocześniejsze niż 20 lat temu to widać, że już zużyte ponad miarę.
Znów jechałem ICE i owszem, wystrój wagonów zmienił się, jest jakby wygodniej i ciszej ale czas podróż z Berlina do Hannoveru, jest dziś dłuższy niż w 1994 roku.
Prędkość pociągu jest wyraźnie mniejsza i to widać na całej trasie.
Mniejsze dworce też zaniedbane, pełne ćpunów i bezdomnych meneli.
W latach 90 byli jedynie na dużych dworcach, jak słynny Berlin ZOO ale nigdy w mniejszych miejscowościach czy na przedmieściach.
Dziś to niemal norma, jakieś ciapaki włóczące się bez celu po peronach i okolicy.
Mieszkańcy stawiają coraz wyższe płoty, coś, co kiedyś było nie do pomyślenia.
Kamery, groźne psy a bogatsi, wynajmują prywatną ochronę.
Niemcy zaczynają się bać wychodzić z własnych domów po zmroku a młodsi, którzy bez większych problemów zrobiliby porządek, nie robią tego bo też się boją ale czego innego.
Boją się prawa, jakie zostało siłą narzucone przez UE.
Tkniesz takiego uchodźcę a masz przejebane i wyrok o wiele surowszy, niż gdybyś pobił samego Scholtza albo Papieża.
Ludzie wolą więc wypuścić psa, włączyć kamery i siedzą w domach, oglądając tęczowe parady w telewizji i chłoną papkę z Brukseli, jak to jest cudownie i że należy się uśmiechać i kochać wszystkich dookoła.
Wychodzą tylko do pracy, do szkoły, po zakupi i w niedzielę aby dokonać obowiązkowej segregacji odpadów.
Nie ważne, że zacząłem od pociągów a kończę na polityce, dziś to nie do uniknięcia a nas, Polaków, też to czeka, też będziemy bali się wyjść z domu.
Tragedie, zawsze zaczynają się od drobiazgów.
Pierwsza wojna światowa, zaczęła się od strzału w łeb jednego człowieka.
Myślicie, że dziś potrzeba więcej aby wszystko w końcu pierdolnęło ?
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No to nieźle się zapowiada. Urzędnicy wzięli się za likwidację sklepów nocnych z gorzałą. Wygląda na to, że zamiast popijać zimne piwko o północy, będzie trzeba wrócić do starych, dobrych czasów met i szemranych punktów na osiedlach. I pomyśleć, że mieliśmy to już za sobą, a tu proszę – wracamy do korzeni!
Faktycznie, my Polacy zawsze znajdziemy sposób. Jak nie w sklepie, to u sąsiada. Tylko teraz będzie się to bardziej opłacać tym, którzy potrafią kręcić takie interesy. Urzędnicy zapomnieli, że w naszym narodzie kombinowanie jest jak sport narodowy. My to mamy we krwi, więc zamiast płacić podatki i robić wszystko legalnie, teraz znowu wrócimy do podziemia.
Niech ci „geniusze” od ekonomii się cieszą. Zamykają sklepy, a mety zaczną kwitnąć jak grzyby po deszczu. I zamiast mieć kontrolę nad alkoholem, to znowu będą musieli gonić za tymi, co sprzedają spod lady. Ale co tam, przynajmniej będzie ciekawiej.
Także, drogi smakoszu nocnych trunków, przygotuj się na dłuższe spacery i wyższe ceny. A tymczasem, ku pamięci starej, dobrej Polski – niech żyją mety!
małpka po 20 złotych do kurwy nędzy bendzie i trzeba bendzie sie przerzucić na 0,5l hahahaha
Komuniści i wszelacy inni marksiści nigdy nie byli geniuszami ekonomicznymi
Byli byli, wiesz jaka to jest sztuka, żeby dokładnie co do jednostki wyliczyć ile powinien zjadać jeden pracownik chleba, szyneczki, mleka i herbaty dziennie? To trzeba być przecież wirtuozem w majcę, mikro i makro, ale przecie u Marksa nie ma czegoś takiego jak rzadkość dóbr, a występuje teoria obfitości więc może jednak przesadzam z tą wirtuozją haha ;–)
Pandemia pokazała, że wszystko u was przejdzie i będziecie chodzić, jak w zegarku, fantazjując, że coś tam nie przejdzie. Klaus Schwab.
Niech zyje “ babcia”! Na zdrowie !
Przecież wystarczy zaopatrzyć się przed 22. A jeżeli dopiero budzisz się o 21:30 skacowany i myślisz sobie o piwku to meta to idealne rozwiązanie. Będziesz kupował przedrożone alkohole to będziesz mniej jadł więc najebany może nie dasz rady urwać komuś lusterka albo rozbić wiaty przystankowej.
Już dziś (przed 22:00) załóż u nas konto. Po jego założeniu nabywasz i przechowujesz 100 różnych rodzajów alkoholi. Transakcja jest na kredyt, który spłacasz w momencie, gdy odbierasz z depozytu swoją własność. Możesz tego dokonać 24 na 7 w naszych punktach, ewentualnie zamówić dowóz.
Skoro sprzedają nieletnim, to po 22 też sprzedadzą. Lub znajdą się luki w dziurawym prawie i będzie na legalu.
Ja mam zapas gorzały w chałupie ……dla siebie. Ktoś przyjdzie w gości …nie dam.Mam ale nie dam.
Gość w dom cukier do szafy
Admin pewnie ma iPhone’a i pewnie dlatego nie chce tego żartu przepuścić, a tam jest oczywiście mowa o tym niezbyt opłacalnym telefonie.
Mniejsza o to.
Wymyśliłem opowiadanie.
Opowiadanie to w końcu nie żart… chyba, że jakieś chujowe.
W pewnym kraju panuje prawo pro-kobiece, ale nie jest ono aż tak straszne jak w innych krajach – sąsiednich.
W tym kraju oczywiście pod jednym dachem mieszka pewien mąż i żona.
Mąż mówi do żony:
– Striptizerka kosztuje i powiem Ci szczerze, że skorzystanie z usług takiej raz na miesiąc mniej kosztuje niż Ty ostatnio – również przez miesiąc, w dodatku taka to by może nawet na robótkę ręczną pozwoliła albo nawet na „na”, a nie „do”.
Ty natomiast ani razu mi dupy nie dałaś przez ten miesiąc czy nawet nie chciałaś się pokazać…
I wcale nie widzę byś była jakaś bardzo smutna…
Jak to jest możliwe? Co to ma znaczyć?
Wywiązała się z tego wielka kłótnia.
Następnego dnia mężczyzna, pod nieobecność żony zamontował ukryte kamerki, w przeróżnych miejscach… Nawet takich gdzie najmniej się można było tego spodziewać.
Wcale nie po to by sobie poobserwować albo ew. nagrać i sobie zwalić do tego (co w sumie by było dobrym rozwiązaniem na jego frustrację, w końcu byli w związku), ale by zbierać ewentualne dowody.
I tak oto okazało się, że gdy był w pracy to ona zapraszała jakiegoś gościa, wiadomo w jakim celu.
Kiedy mąż się o tym dowiedział to trzymał tę informację do ostatniej chwili, nie kłócił się z nią, bo nie były mu potrzebne takie atrakcje, nawet czasem nie zwracał na nią uwagi tylko materiał przedstawił w sądzie.
W dodatku poszedł na piwo z tamtym jej kochankiem, zapytał się też go o jakieś pikantne szczegóły, porady… i wcale nie był na niego jakoś bardzo zły, bo uznał, że jego żona nie jest go warta.
Myślę, że nawet gdyby był w niej zakochany to też by tak postąpił.
W końcu katolik to był i uznał, że nie warto kogoś nienawidzić.
„Cóż, jej decyzja” – pomyślał.
„Widziałem taką jedną starszą panią co wypominała zdrady swojemu mężowi, a nawet próbowała bić go kijosem albo miotłą, chyba warto tego uniknąć. Nie chcę się stać taki.
Dobrze, że chociaż dzieci z nią nie mam”.
Ona musiała wypierdalać i nie mogła liczyć na żadne pieniądze od niego – taka decyzja sądu.
Zamieszkała więc w jakiejś kawalerce na wynajem.
Tamten jej kochanek nie był nią zainteresowany, bo to była dla niego jedna z wielu, więc została sama i historia szczęśliwie się zakończyła.
Ten sam błąd popełniłem… W nawiasach ostrokątnych po słowie „kosztuje” (pierwsze wystąpienie) umieściłem „tyle a tyle”.
Oczywiście… ukryło, przez co opowiadanie straciło trochę sens.
HTML pewnie.
Muszę się chyba tego oduczyć…
Polakom to należy całkowicie zakazać picia we wszystkich miejscach publicznych, barach i restauracjach. Gorzoła tylko na kartki i max litr na rok na głowę. Właścicieli met rozstrzeliwać przyłapanych ma gorącym uczynku a pijanych w miejscach publicznym zakuwać w dyby.
A nie że jadę pociągiem w pierwszej klasie w towarzystwie zachlanego spoconego szczempa.
Otworzyć Auschwitz i w rok zutylizować polskich pijaków. Lumpy pierdolone jak ja ich nienawidzę
Co wy się tak uparliście na ten alkohol?
Że to też narkotyk?
No, może i jest, ale dla przykładu ile trzeba chlać go i jak często by być od niego uzależnionym jak przeciętny palacz od nikotyny? xd
Znany od tysiącleci, łatwy do zrobienia…
Kawa/Herbata/Yerba Mate (to trzecie rozwiązanie to moje ulubione) raz na jakiś czas według mnie nie zaszkodzi –toto według mnie można częściej pić.
Nikotyna –toto jest gówno, mijać to z daleka.
Taka odskocznia raz na jakiś czas jest według mnie wporzo, można jakiś żart wymyślić np. albo ciekawe opowiadanie.
Ktoś tam kiedyś w wojsku napisał: „alkohol to Twój wróg”, a ktoś inny dopisał „prawdziwy żołnierz nie boi się wroga”.
Hmmm… Co, pomysłów im zabrakło?
„Alkohol nie jest Twoim sprzymierzeńcem” – wystarczyło tyle zmienić i chyba nikt by się już nie czepiał.
Taki 16 latek raczej nic ciekawego nie wymyśli, więc dobrze, że alko jest od 18 lat (choć biorąc pod uwagę akurat to – kiepski pomysł, lepszym rozwiązaniem jest kofeina –wspomniane wcześniej, a więc kawa/herbata/yerba mate).
Używki najlepiej próbować wtedy kiedy się jest już dojrzałym, wcześniej nie ma co, bo organizm się rozwija i jest większe spustoszenie od nich (i skłonność do uzależnień).
Może mały wyjątek to ta kofeina, ale też – bez przesady.
Ja np. chlam odpowiednik 250ml piwa 4 procentowego raz na 2 tygodnie i trudno mówić o jakimś uzależnieniu.
A robię to chyba tylko dlatego, że wcześniej go kupiłem 😉
W dodatku osłabiam jego działanie przez kawę –taki wyjątek tego dnia, bo tak naprawdę tylko wtedy ją piję 😉