Ostatnimi czasy non stop ze wszystkich mediów napływają informacje, jakoby brakowało w kraju inżynierów i absolwentów kierunków ścisłych, technicznych.
Fakt – fachowców jest mało, bo ci mądrzy, znający język, wyjeżdżają z tego pieprzonego kraju.
Jednakże, na samych studiach, kandydaci są od pierwszych chwil zniechęcani do zawodu, odstraszani. Bycie fachowcem nie polega na wyuczeniu się na pamięć zbędnych przedmiotów i ich zdanie – a na tym polegają studia.
Zamiast poświęcać czas spędzony na uczelni na naukę, studenci wynoszą z niej makulaturę, którą potem muszą przewertować w domu. Wiąże się to ze stratą czasu, ponieważ nie mogę równolegle pracować czy rozwijać zainteresowań, talentów, które w rzeczywistości odegrają decydującą role w przyszłej pracy.
Matura to bzdura, a studia to chuj.
Studia
2011-11-23 23:4188
110
Właśnie dziś pomyślałem o tym samym. Mam tyle do nauki na uczelni, że wolnego czasu kurwa nie mam! A chciałbym się zapisać na siłownie, albo cokolwiek innego kreatywnego zrobić. Wkurwia już mnie to rycie wzorów, definicji, sposobów, które gówo dają na kole, które potem sprawdza jakiś imbecyl, wielmożny pan doktor. Chujnia.
Trzeba być ostatnim debilem, aby świadomie iść na studia, a potem piszczeć jak baba w tyłek podszczypywana, że są trudne i nikomu nie potrzebne.
Jak się nie ma jaj, albo mózgu, żeby z nauką nadążyć, to wypierdalać do łopaty, na dźwigowego czy innego operatora – 5-6 tysi na rękę i brak życiowych dylematów. Proste.
Chuja prawda, ze inżynierów brakuje! Jestem mgr. inż elektroniki i telekomunikacji, byłem na 20 rozmowach kwalifikacyjnych (Ericsson, TPSA, Alcatel-Lucent, IBM, Nokia Siemens Networks i wiele innych) i na każde dobre stanowisko jest 20-tu takich jak ja.
Pieć lat gówna, magiczne literki mgr inż. i będziesz nadzorował (jak mój mąż)machających łopatą absolwetów dwóch kierunków humanistycznych albo dupoliżących absolwentów jednego kierunku ścisłego na uniwersytecie (jak ja). Studia są jakie są, ale po czasie będziesz wspominać jak wojsko.