Znudziło mi się już studiowanie i przejadło, a to dopiero 3 rok tego zapierdalania. Co mnie, kurwa, podkusiło, żeby brać dwa kierunki na raz. I jeszcze przez tego cholernego dra K. mam 40h zajęć w tygodniu. To jakbym na etat robił!
Do tego mam jebaną depresję, psychotropy biorę, a przez to nic, tylko zaległości i wieczna zjebka od wszystkich dookoła. Bo to o czymś człowiek zapomni, a to jakiejś pierdoły nie zrobi. Ostatnio ojciec do mnie dzwoni, żeby mnie opieprzyć, że młodemu z nauką nie pomogłem, a on ma maturę w tym roku. A co ja do kurwy nędzy jestem? Niańka? Nauczyciel? I nikt nawet nie zapyta, do cholery, czy wszystko w porządku. Rób człowieku coś dla ludzi, to tego nie zauważą. A spróbuj raz nie zrobić, to zaraz będziesz ten najgorszy. Mam tego, kurwa, po dziurki w nosie.
Do tego jeszcze rozstałem się z dziewczyną. Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, ale chyba nie było innego wyjścia, bo się oboje męczyliśmy. Oczywiście mój zajebisty plan kończenia związków z tzw. klasą wziął w łeb i wszystko się pojebało. Pół dnia rozkmin i dołowania, a dlaczego, a po co? Aż sam się zacząłem zastanawiać i teraz siedzę i myślę o tym gównie.
Nawet się najebać nie mogę bo na psychotropach jadę. Śrut
Studia, deprecha, kobieta
2011-07-08 23:4319
35
To jest prawdziwa chujnia.
Pierdol to zostań ninją… Wóda to lek na wszystko…
Heh, ostro.
To jest chujnia i śrut!
Ale uszy do góry, jutro będzie lepiej!
miej wyjebane a bezie Ci dane