Przychodzę na wykład z fizy, a tam co? Całki, pochodne i inne chuje muje i dzikie węże. PRZYSPIESZONY kurs szanowna pani doktor powiada. BARDZO DZIĘKUJĘ za taki „przyspieszony kurs”, niech sobie go wsadzi głęboko do życi, bo z tym jej KURSEM nic więcej się zrobić nie da. O chuj im chodzi?! Co ja mam umieć całki na dzień dobry?! Co za bzdura! NIE OGARNIAM :////
14
43
No niestety, trzeba zapierdalać. Nie ma lekko. Całki i pochodne same w sobie trudne nie są, natomiast pojebane funkcje sa trudne. Nie poddawaj się i przyzwyczaj się do takiego podejścia na studiach do Ciebie i nauki. Niestety taka specyfika tej działki.
haha tak to jest na studiach
to nie szkoła 
No ja na studiach miałem na 1 semestrze całki na fizie, a na matmie były dopiero na 2 semestrze. Idiotyzm
aaaa nie pier**** w pierwszym momencie całki i pochodne mogą wydawać się kosmosem, ale potem rozwiązujesz je w 30sec. Gorszą rzeczą są wykresy funkcji czy równania różniczkowe. Ja też wyszłam z liceum i od razu nas rzucili na głęboką wode.. ale jakoś wszyscy przeżyli. Przykro mi, ale studia polegają na tym (a zwłaszcza matematyczno-przyrodnicze) ze człowiek-student musi poswiecic troche czasu na przerobienie materiału we własnym zakresie.. Niestety tu nikt na Ciebie nie czeka i nie prosi, żebyś się w końcu nauczył.. standardowa gadka na studiach to „studia nie sa obowiazkowe, jak sie nie podoba zawsze moze Pan/Pani zrezygnować” :)radze zapamiętać, ZWŁASZCZA na 1 roku. Potem już jakoś leci i nie tak łatwo kogoś udupić
rzyć, w rzyci. Taka tam uwaga co do pisowni…
Po chuj ci studia?
Fiiiver!
idź do pani psycholog i powiedz że masz dyskalkulię
bo tutaj jest jak jest po prostu i ja dobrze o tym wiem…
bo się kurwa uczę teraz z fizy , pisząc jednocześnie tą odpowiedź