Ktoś rozumie, dlaczego zaoczna, wieczorowa edukacja jest płatna a studia dzienne nie?
Dlaczego, bachory bogatych tatuśków, bachory niepracujące, bachory wszystko mające … mogą sobie za friko na studiach dziennych uczyć się…
a bachory samotne, często bez rodzin, bez rodzicó, bachory zmuszone tuż po ukończeniu 18 roku życia iść do pracy w celu opłacenia mieszkanka i przeżycia… za naukę wieczorową / zaoczną muszą kurwa płacić tyle, ile nie są na mocy zarabiać????
No co jest kurwa mać!?
Pod Sąd z tym szkolnictwem!
Właśnie, jestem w trakcie pisania pozwu Sądowego dla jednej, młodej osoby. Dziewczyna chce się uczyć, lecz nie ma na to szans. Pozew dotyczy zasądzenia odszkodowania w kwocie pozwalającej na spokojne wynajęcie lokum, przeżycie 5 lat oraz ukończenie studiów.
Zaocznie jest to niewykonalne, także wieczorowo nie. Osoba ta musi pracować, pracując nie pójdzie na studia dzienne. Pracując bez wykształcenia nie jest na mocy zarobić nawet na te zaoczne.
Papiery wylądują w Sądzie w marcu 2024 bo jest tego sporo. Będzie droga służbowa i masa odwołań, po prostu trzeba przebrnąć przez polskie sądownictwo aby móc się wydostać pod Brukselę i dalej.
Zobaczymy co z tego wyjdzie, o sprawie będę informował gdy tylko ruszy.
To nie żart panie i panowie.
Taka jest prawda. Bogate bachory ćpają, chlają, kurwią się a studia kończą często z mizernymi wynikami lub nie a ludzie biedni – którzy mogliby te studia ukonczyć na wysokim poziomie – dostają od życia na start nakaz zapierdalania, bo ich na naukę nie stać.
Aż sam jestem ciekaw co z tego wyjdzie…
Przesada. Da się studiować dziennie i nie leżeć na sianie.
Studiowałem 5 lat-ani złotowki nie wziąłem od rodziców. Starczało na życie, mieszkanie i studia. We Wrocławiu. Wystarczyło tylko myśleć o tym od końca podstawówki i kasę zarobioną w wakacje odkładać na studia- na start było ok. A później dorywcze prace i stypendium. Skończyłem studia w 10 najlepszych na moim wydziale W10 na PWr.
Czyli trzeba myśleć i działać a nie jęczeć „dej dej dej, bo nie się należy”.
Od podstawówki kasę odkładałeś powiadasz ? Toś ty burżuj jest, że na studia nazbierałeś. Do autora : serio, chce ci się w to bawić . W polskim sądzie ten pozew nie ma szans . Ale jak mówisz że do Brukseli z tym idziesz , tam pewnie ci rację przyznają .
Tak, od siódmej i ósmej klasy. Wtedy były ulotki (całorocznie) i w wakacje zbiory owoców, warzyw (truskawki, ogórki) u rolników w pobliskich wsiach. A przez 4 lata liceum nieco mniej męczące doszły (korepetycje). Da się. Przynajmniej wcześniej się chciało.
Ale wiesz, że jeśli przy takim zapierdolu załapałeś się do „W10 na PWr” to pomyśl co by było gdybyś miał kurwa walizkę dolarów na poddaszu i mógł skupić się w całości tylko na nauce i sztuce budowania relacji z drugim człowiekiem. Pewnie, że można krócej spać, działać i śmiać się z jebanych leszczy, ale takie studiowanie i jednoczesne pracowanie jest według mnie chuja warte. Ani nie zarobisz, ani się maksymalnie nie nauczysz (piszę o dziennych, a nie skierowanych do pracy zawodowej zaocznych). Osobiście planuję więc stworzyć taki raj, że moje dzieci będą mogły sobie wybrać nawet Florencję albo inne Montpellier na studiowanie i nie będą martwiły się, że może im braknąć na czynsz albo inną pizzę z podwójnymi składnikami. Nie rozpieszczać, a zagwarantować spokojną głowę i wyposażyć w takie narzędzia, że później sobie tylko siedzisz z lampką Martini i obserwujesz z bananem na ryju jak pięknie czynią sobie tę ziemię poddaną ;—)
Nigdy nie zastanawiałem się, co by było. Pewnie by była zagraniczna uczelnia techniczna (w Niemczech, może w UK lub USA). Tylko wtedy człowiek wiedział co ma i czego się może spodziewać. Wychodząc z małej pipidówy (miasto 25 tys mieszkańców) i mając to, co sam zabrał ze sobą.
Aha, jasne, dziewczyna lat 18 bez własnego „M” sobie na studia pójdzie, chyba kurwa w kosmosie. Zawodu po ogólniaku nie będzie, jedyne co to może wylądować gdzieś w biurze za przysłowiowe 2500 sześć dziewięćset. Zejdź na ziemię człowieku, 95% pracy w Polsce nie wyskakuje powyżej 3000zł netto, zwłaszcza dla ludzi bardzo młodych.
Popatrz też na koszt najmu, chodźby pokoiku w większym mieście, gdzie są jakieś uczelnie. Myślisz, że pracy na nocki aby siedzieć w budzie za dnia jest full?
No jest! W każdym mieście minimo kilka burdeli jeeeeest…
Patrząc na ceny pokoików nawet tych 2,3 osobowych, gdzie lat wiele trzeba użerać się ze ćpunami, imprezowiczami, brudasami i przede wszystkim złodziejami… z takich 3000zł (zdobytych cudem!) zostanie mniej aniżeli 1400! Chłopie, właściciele mieszkań jebią najmujących na opłatach ile wlezie. Poczytaj fora studenckie, ludzie kurwa za te jebaną wodę to już nawet po 300 od osoby płacą a wcale tego nie zużywają.
Zasady najmu w Polsce są proste – pacisz mi co ja chcę albo spierdalaj. Tak jest już wszędzie. Frajery mają zameldowaną jakąś babcię w M3 a napierdalają za śmieci i wodę od każdej osoby z osobna nie ponosząc tego kosztów. Jest inaczej?
Pogadaj z ludźmi po przygodach, to zrozumiesz o czym mówię.
Dalej, od tych 1400 odlicz skromnie telefonino z internetem, jakiś laptop na raty bo bez tego studia to nie studia, dolicz biletto i szczerze mówiąc 150-200zł nie ma. Pozostałe 1200 przeznacz na lekarzy, łachy, buty, żarcie i choćby przybory szkolne.
Ile zostaje?
Minus?
Pewnie, że minus!
Jebane 20zł dziennie na żarcie to wielki chuj a dni jest 30!
30 x 20zł = 600zł!
Co za to można zjeść, musząc odkładać na inne duperele? Z gołą dupą łazić?
A gdzie reszta?
Ja zdania nie zmienię. Doskonale to przekalkulowałem, sprawdziłem ceny nawet zjebanych zapałek. Jad dla mnie, patrząc na oferty pracy na rynku w dużych miastach uczyć się za dnia nie da. Praca albo szkoła, dwa fronty jednocześnie nie ma szans.
Działaj
Po czym z błyskiem w oku rzuciła się stanowczo w karuzelę kutasów…