To mi załatw chuju robotę

Ale nie jakąś chujową typu umowa-zlecenie (bo trochę za stary jestem i nie spełniam pewnych warunków).
Ja tam w pewnym momencie życia (na szczęście dość sporo lat temu) zaryzykowałem życie albo zdrowie własne (nic mnie to nie bolało nawet), nie będę opisywał, więc chyba bardziej się postarałem niż ty, nie?
Teraz bym oczywiście nawet nie próbował czegoś takiego.
Poza tym pewnie i tak nie doczekam się emerytury, więc co mi zależy czy kiedyś tam pracowałem czy nie?
Podejrzewam, że życie na emeryturze jest bardziej chujowe niż to co miałem przez ostatnie kilka lat.
A Ty co w swojej chujowej pracy ryzykowałeś?
Pośliźnięcie się i wypierdolenie łbem o posadzkę?
Pff.
A pewnie i tak nie zaruchałeś, więc po chuj te starania?
Idę zjeść chipsy, narka.

4
5

Komentarze do "To mi załatw chuju robotę"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Ludzie chętnie załatwiają robotę / polecają kogoś jeśli znają przechuja w jakiejś dziedzinie. Nie robią tego bo kogoś lubią, ale sami mogą na tym zyskać czy to w oczach czy to w portfelu. Tak samo z dobrymi uczynkami i pomaganiem komuś. Po takim geście człowiek czuje się o wiele lepiej, przynajmniej przez chwilę, a jeszcze plotki chodzą, że do nieba można iść lub zaplusować u jego bram u jakiegoś św Alojzego czy innego Piotra. Chętnie polecę, napisz mi tylko w jakiej dziedzinie jesteś przechujem lub chciałbym się takowym stać w najbliższym czasie?

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Za mało chujów w Twoim poście. Ucz się na przykładzie.

    Po chujowej dróżce
    Na chujowej nóżce
    Idzie sobie chuj
    Patrzy chuj leży chuj
    Na chuj chujowi chuj
    Wziął chuj chuja za chuj i wyjebał w chuj
    Po chuj chujowi chujowy chuj

    3

    0
    Odpowiedz
  4. Ni chujja z tego nic nie zrozumiałem. Napisz jeszcze raz: o CO ci naprawdę chodzi? Znam odpowiedzi na każde pytanie, ale konkretnie: jedno pytanie=jedna odpowiedź. Bzibziak konsultant Chujnia.pl

    1

    0
    Odpowiedz
  5. Wyciągając do ciebie patałachu pomocną dłoń swoją , Pan twój Mesio powiada ,co następuje : pięć stów w kieszeń , CV w zęby , bilet do Łodzi , dupa w pociąg i widzimy się przed bramą zakładu ( rzecz jasna patałachu , masz wysiąść na dworcu Łódź – Fabryczna ) . Praca jest lekka i przyjemna , a to walenie do głównego zbiornika , przy posiadaniu odpowiednich warunków psycho-fizycznych ( wysoki popęd seksualny, jakość a przede wszystkim ilość nasienia ). Jak nie podołasz, to zawsze możemy cię na taśmę przerzucić, gdzie będziesz jebał na akord. Wynagrodzenie skromne , ale na skromne życie wystarczy – 1200 brutto. Zakwaterowanie w przyzakładowym baraku , raz w tygodniu, jak się sprawdzisz , to napijesz się słynnej nalewki robionej na alkoholu do dezynfekcji ( przez jebany cow wid , Panu twojemu zalega , a zmarnować to się nie może , sam rozumiesz patałachu ) w towarzystwie Jego Ekscelencji Wielmożnego Byczywąsa . / Mesio PS. Na Pe-esa brakło Panu twojemu weny twórczej .

    1

    1
    Odpowiedz
  6. No i kurwa zjadłem te czipsy.
    Dopiero teraz (w chwili pisania tego wpisu na chujni nawet ich nie miałem).
    Co prawda nie z Wielkiej Brytanii, ale przynajmniej z dobrym składem.
    Nie polecam.
    Czipsy jadłem ostatnio tak dawno, że nie pamiętam kiedy 😉
    Na zdrowie.
    Więcej już nie będę kupował czipsów… bo tak.
    Tak samo ich spożywał.
    Coś tam kiedyś komuś wspominałem, że za 1szą wypłatę kupię sobie Jack Daniels’a… No to jeszcze przede mną.
    Drugie słowo: dokupię jeszcze Jin’a, bo podobno gorzki i piekący w smaku.
    Ale już nie wiem czy to drugie za 1szą, czy już za drugą wypłatę, bo w końcu dużo będzie zależeć od promocji.
    Interesują mnie tylko trunki wysokoprocentowe, zaraz wytłumaczę dlaczego.
    Co do próbowania – zażywam se tran, bo tak mam i jak mi się skończy to będę dolewał te 20ml kosztownego płynu do buteleczki po nim żeby lepiej zebrać ten cenny olej.
    No to już wiecie 😉
    W końcu nie mogę być do końca takim frajerem skoro baby nie mam, a alkoholikiem też nie chcę być, bo nie chcę żyć z natręctwami… Mi to nie grozi.
    Max co 50 dni zamierzam sobie wychlać coś takiego, po wypłukaniu buteleczki po tranie.
    Mógłbym postąpić tam, że bym wlewał te 20ml cennego płynu z buteleczki po tranie do 200ml (szklanki) wody i bym miał pewien roztwór, ale pomyślałem sobie, że trzeba aż myć szklankę i więcej tranu się zmarnuje… Więc postanowienie jest takie, że będę wlewał w mordę te 20ml cennego płynu z buteleczki po tranie, mieszał w gębie jakiś czas, nastepnie doleję do tego co w gębie tyle wody gazowanej ile się da, a nastepnie połknę to popijając dużą ilością wody (gazowanej oczywiście).
    Dla uzmysłowienia:
    W jednym piwie Guiness Draugt (a więc dość słabym) jest około tyle alkoholu co w 50ml wódki.
    A wydaje się to przecież tak mało, prawda?
    Dobrze, że już nie jest ze mnie taki artysta jak kiedyś, bo mi było z tym trudniej żyć, bo depresja itd. (co z tego, że inteligencja), choć może jakieś ciekawe dzieło by powstało 😉
    A jakby się mnie ktoś pytał dlaczego baby nie mam to odpowiem, że bym musiał prawo jazdy robić, a mi się nie chce.
    Pozdrawiam Admina 😉

    0

    0
    Odpowiedz
    1. Nie wiem czy się będę powtarzał, no ale tak:
      Próbować to se mogę, ale kiedy ja to wypiję?
      Ostatnio se nalałem 50ml, ale trochę mnie wzięło… Raczej za mocno.
      A to dlatego, że nie piję prawie wcale.
      Poza tym nie widzę w tym nic fajnego.
      Więc ostatecznie będę sobie nalewał 25ml co miesiąc czy tam nawet co 50 dni.
      Jako urozmaicenie… albo nie, raczej jako uczczenie kolejnego miesiąca życia (albo kolejnego 50 dnia życia)… to chyba dobry pomysł.
      25ml wódki to jest mniej więcej tyle co pół piwa.
      A co do piw – jedno to według mnie jest dużo, łatwo się uzależnić.
      Czy można se wypić jedno? Trudne pytanie. Chyba lepiej nie (choć to też zależy czy idzie się na długi spacer, wtedy można chyba nawet więcej, ale nie należy przesadzać żeby się nie zsikać po drodze 😉 ).
      No, ja bym już nie próbował. Odzwyczaiłem się.
      No, i to tyla.

      0

      0
      Odpowiedz
      1. Jeszcze coś:
        Zdecydowałem się na około szklankę Guinessa (chyba mogę podać nazwę tej marki) raz na 1mc żeby „dać wątrobie odpocząć”.
        Podobna ilość alkoholu.
        Całe to za dużo.
        I nie będę w buteleczce od tranu go mieszał, bo z tego co zauważyłem to trochę mętny płyn wyszedł gdy wlałem do niej odrobinę wódki i wymieszałem ją z wodą.
        Ostatni raz to zrobię, bo została 1 buteleczka (trochę w niej jeszcze zostało), ale tym razem wleję piwo.
        A poza tym przerzuciłem się na kapsułki żelatynowe z tym płynem… Dziwne tylko, że nie podali zawartości witaminy A… Czyżby nie mieli się czym pochwalić?
        W każdym razie znam inne bogate źródło tej witaminy, więc mam tak jakby zamiennik.
        Czytałem fajny artykuł, że ciemne piwo zawiera dużo przeciwutleniaczy.
        Jakiś eksperyment był – psu (czy tam psom) je dawali i podobno pomogło to na coś…
        Można poczytać w internecie.
        I też podobno jedno całe takie piwo (które wymieniłem) działa tak jak mała dawka aspiryny.
        Dla mnie najlepszy wybór.
        Chyba jedyne takie gorzkie, ciemne i z azotem (więc… nie wydyma jak to zwykłe).
        Innych alkoholi nie będę próbował, no chyba, że będę miał okazję (np. na weselu albo nawet za friko np. przy poczęstunku). 🙂
        Ale też będę przestrzegał tego odstępu około 1 miesięcznego.
        ***
        Z głową.

        0

        0
        Odpowiedz
        1. Żelatyny pewnie tyle co na lekarstwo, ale niech będzie.
          Może na coś pomoże 😛
          ***
          Koniec monologu.

          0

          0
          Odpowiedz
          1. Inne preferencje.
            Minął miesiąc i nawet mnie do niego nie ciągnie.
            Nie chcę tego zepsuć.

            0

            0
            Odpowiedz
          2. Z resztą – jeden pies jaki.
            Ważne, że różny 😛

            0

            0
            Odpowiedz
          3. To zrobię tak:
            Wypróbuję jakieś dwa ciekawe a później pozostanie… wódka! I raczej koniec próbowania.
            Tania jest, a czy dobra? Dla mnie nie. Nie wiem co może być w niej takiego dobrego.
            Jak etanol się zmiesza z wodą destylowaną to wyjdzie chyba to samo 😛
            Ani to smaku, ani zapachu…
            Ale jest na to sposób.
            Niektórzy „zaparzają” różne zielska w wódce, herbaty itd.
            Ja też bym mógl.
            Zalewa się je, chyba kilka godzin czeka i gotowe.
            Ja bym poszedł jednak o krok dalej.
            Po odczekaniu to bym jeszcze dolewał gorącej wody i zakręcał lekko słoik, a kiedy już napój dość ostygnie to będę pił go.
            Wtedy na pewno nie będzie taka nijaka, a z resztą tak rozcieńczony roztwór wódką się już chyba nie będzie nazywał… ale pewnie zdrowszy taki mniej procentowy.
            Tylko musiałbym dodawać do niej też coś gorzkiego żeby nie zepsuć smaku…
            Coś znajdę, bo w internecie na pewno jest sporo przykładów.
            Poza tym jestem zdania, że od 25ml wódki raz na miesiąc nie można się uzależnić.
            Po prostu nie.
            Kiedyś mnie nawet ciągnęło do tego, a teraz wcale.

            0

            0
            Odpowiedz