Stary twoje straty to twój problem, a mnie gówno to obchodzi. Nie moja kasa to nie moje zmartwienie!
Wydawaj nawet miliard dziennie i to dolarów, euro, funtów czy chuj tam czego jeszcze.
Zostaniesz kiedyś bez kasy i obudzisz się z ręką w nocniku, bez przyjaciół i nikogo, bo chciałeś szpanować przed ludźmi, których nie cierpisz i którzy ze wzajemnością cię nie cierpią.
Ja wolę mieć 5k na początek i używane autko za 2k – ale cieszyć się z każdych zarobionych 50 złotych dziennie, bo będzie mnie stać codziennie na chleb i wodę mineralną.
Wolę żyć sobie w spokoju bez stresu – bez szpanowania przed ludźmi, którzy mi nigdy nie pomogli jak potrzebowałem pomocy, gdy miałem piękną okrągłą sumkę (to jest 0 złotych 0 groszy).
Racja zaprawdę , trzeba to opić kawą parzoną w czarnym ekspresie z takim żółtym podświetleniem.
Najgorsi ludzie to tzw. nowobogaccy – czytaj chodzenie od stóp do głowy w ciuchach Armani, Gucci i jeżdżenie jakimś naszpikowanym do chuja nie potrzebną elektroniką Audi czy BMW, w którym nie zmienisz samemu głupiej żarówki. Swoją drogą widywałem za granicą naprawdę bogatych ludzi, których dzienny outfit od stóp do głowy był wart więcej niż jeden januszowy Passat i powiem jedno – na tych ciuchach nie było żadnych log i napisów. Nic, zero. Owszem, były to markowe ciuchy ale to było widać po jakości, a nie po oczojebnych wzorkach.
A chuj Ci do tego co oni robią z kasą cwelu? Najgorsi i najbardziej zawistni to biedacy. Po pierwsze ich móżdżki są zbyt małe by potrafić coś zarobić, po drugie są zawistni, po trzecie dla 5zł utopiliby żone czy mamę w łyżce.
Wszyscy mordercy (ten promil jest w grupie błędu statystycznego) to biedacy, także 99.9% przestępców to biedacy.
Wolę nowobogackiego człowieka który się cięszy z nowych pieniędzy, niż biedną gnidę żyjącą w domku 200m i palącą śmieci w kominie. Do tego koniecznie jakaś Toyotka, Fordzik lub inny Volkshit musi być.
Dosłownie zbiera mnie na wymioty jak widzę toto na drodze.
Zainteresował mnie jeden fragment tekstu „używane autko za 2k”. Chodzi tutaj o 2000 zł czy o ile? Żyję bez fury bo pracuję zdalnie, na kilka miast zawsze mieszkam na śródmieściu i nie mam pojęcia ile kosztują samochody, a ostatnio przyszedł mi smak, żeby mówiąc młodzieżowo „przydupcyć sobie jakąś furkę”. Naprawdę można kupić samochód za 2 tysiące, który przejedzie bezkolizyjnie 2 kilometry? Jaka to mogłaby być przykładowo marka/model/rodzaj? Pytam bez dogryzania z czystej niewiedzy, ale jak myślę, że za 5 koła mógłbym sobie kupić coś co wytrzyma rok czy dwa, pozwoli się podszkolić i nie będzie smutno jak np. dachuję na parkingu to naprawdę mnie zaciekawiło i proszę jakiegoś wielkodusznego znawcę o podanie 3 przykładowych modeli za 5000 zł, które się nie rozsypią po 2 kilometrach.
Autkiem za 2k to będziesz zapierdalał po swoim podwórku jak wejdzie pełna implementacja C40 cities. Jak chcesz gdzieś pojechać, to szykuj pół melona na elektryka. I to szybko, bo jak się kryzys rozkręci, to i koszty życi ci pójdą w górę, a z tyrki wypierdolą.
Nie mam komu tego napisać, to napiszę chociaż tutaj.
Powiedzmy, że są dwie skórzane torby, niemal identyczne.
Jedna jest za 100 dolarów (i mało znanej marki), a druga (markowa) za 600, bo jakiś egoista sobie tyle zażyczył.
I… znajdą się tacy co kupią tę markową 🙂
Nie będę tego komentował.
Wniosek?
Chyba dobrze jest mieć dobrą jakość w niskiej cenie.
Nie wszyscy bogacze są tacy rozrzutni. Niektórzy latają najtańszymi liniami lotniczymi itp itd 🙂