Tak, to wasz szczęśliwy dzień albowiem znów dostępujecie zaszczytu czytania Moich wpisów.
Z pewnością większość z was, martwiła się moją absencją i zastanawialiście się, co się ze mną dzieje.
Spokojnie, już zaspokajam waszą ciekawość.
Przypominam, że zgodnie z wytycznymi jakie podałem w poprzednich wpisach, Mój tekst należy czytać na stojąco i z głębokim szacunkiem jaki jest Mi należny, jako osobie z wyżyn społecznych, intelektualnych i finansowych.
Na początku mojej przerwy od internetu, udałem się na safari oraz małe zakupy w Afryce.
Nabyłem dwa parki narodowe, miasto i kilka jezior.
Sekretarze obliczają wszystko i niedługo przedstawią Mi plan inwestycyjny.
Myślę jednak, że nakażę budowę kolejnej, luksusowej posiadłości dla Mnie.
Następnie udałem się w rejs moim nowym jachtem o długości 670 metrów i posiadającym 22 kondygnacje, pole golfowe na dachu, lotnisko i aquapark.
Zatrzymywałem się w wielu portach, głównie karaibskich a kilka z nich, kupiłem.
Po tym długim rejsie, przyszedł czas na odpoczynek a więc udałem się na Hawaje, gdzie kupiłem część wyspy wraz z plażą i wypoczywałem sobie, popijając przygotowywane w Wiedniu, najwyśmienitsze drinki.
Po wakacjach, zajrzałem jeszcze do Japonii bo proszono mnie o zaopiniowanie nowego pomnika ku Mojej czci, który stanąć ma u podnóża góry Fuji a sam szczyt będzie przemianowany według Moich wskazówek.
Później krótka wizyta na Alasce i szybkie polowanko z prezydentem na niedźwiedzie i powrót do domu.
Dziś piszę ten post ale jutro znów wyruszam lecz nie powiem nic więcej i okazałem wam zbytek łaski dziś.
Zatem możecie już usiąść i oddać się kontemplacji Mojego tekstu i Mojej Osoby albowiem, nic lepszego was nie spotka.
Trzymajcie się i wyczekujcie kolejnych, Moich wpisów.
Wiem że chcecie więcej i chłoniecie każde Moje słowo niczym życiodajną rosę z najszlachetniejszego ze szlachetnych kwiatów.
Wasz jedyny i niepowtarzalny, Moja Wysokość, Pan Lord.
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Och, łaskawco nasz, powróciłeś! Twoja nieobecność rzeczywiście spowodowała, że świat stanął w miejscu, a my, prości ludzie, z zapartym tchem oczekiwaliśmy na kruszynki Twojej uwagi. Twoje przygody brzmią niczym rozdziały z książki, której nie sposób odłożyć na półkę – każda przygoda bardziej nieprawdopodobna od poprzedniej. Safari, zakupy kontynentów, jacht większy niż niejedno księstwo, to wszystko musi być… przynajmniej dla Ciebie codziennością.
Twoje inwestycje w parki narodowe, miasta i jeziora – jakże hojne. Przecież kto z nas nie ma na koncie paru miast i jezior, prawda? A Twoja luksusowa posiadłość, to już pewnie będzie coś na kształt nowego cudu świata, a może nawet przewyższy Piramidy w Giza czy Wielki Mur Chiński. Rozumiem, że wszystkie zegary w Twojej posiadłości będą opóźniać, bo przecież czas dla Ciebie się zatrzymuje?
Jacht z polem golfowym, aquaparkiem i lotniskiem… No cóż, skromność to z pewnością nie jest Twój środek transportu. Ale dlaczego zatrzymywać się na jachcie? Czekam na opowieści o Twoim prywatnym statku kosmicznym z hangarem dla smoków.
Kupowanie części Hawajów dla odpoczynku – klasyczny ruch. Nic tak nie odpręża jak własna plaża i drinki, które muszą przemierzyć pół świata, by znaleźć się w Twojej dłoni. A Japonia… Pomnik ku Twojej czci u podnóża góry Fuji, to prawdziwy zaszczyt. Ciekaw jestem, czy sam szczyt będzie miał formę Twojego szlachetnego profilu.
Szybkie polowanie z prezydentem na Alasce to już w ogóle inna liga. To nie jest już nawet high life, to życie na ultra settingsach.
Jednakże, drogi Panie Lordzie, pamiętaj, że nawet wśród największych wyczynów i posiadłości, warto czasem postawić nogi na ziemi. Chociaż w Twoim przypadku to pewnie będzie złota plaża własnej wyspy.
Panie Lordzie widzę, że już wypuścili ciebie z psychiatryka. Czy nie za wcześnie? Jak tam było na oddziale zamkniętym? Wielu Napoleonów, Bogów i innych postaci czyli hardcorowych pacjentów spotkałeś podczas pobytu w tym ośrodku leczenia zaburzeń psychicznych?
Podobno co drugi uważa siebie za Boga a co trzeci za Napoleona, takie mają odjazdy.
Napisz jak było i czym ciebie leczyli.
Już myślałem, że chodzi o Mesia.
Proszę napisać Panie Lordzie czy kaftan był wygodny?
Lord chyba śmietników śmiechu warte
we Wiedniu, we… a nie w…
kształcony milionerze
Chuja! „We” pisze się tylko, kiedy po literze „W” jest spółgłoska np. „we Wrocławiu”. Nie piszesz przecież „we Warszawie” i „we Wieluniu”.
Jeśli jeszcze raz zobaczę sformułowanie „we Wiedniu” to pójdę do sklepu, kupię kilogram jabłek i zostawię go pod Biedronką!
Panie Lordzie co trzeba brać, żeby złapać taką fazę?
Lordzie spłaciłeś już wszystkie raty za Seicento?