Witam wszystkich. Mam 20 lat, dobrą pracę, dziewczynę, ogólnie jest dobrze i głodem nie przymieram ale… Chciałbym nawiązać do pewnej chujni, którzy pewnie zawsze doświadczyli otóż to jest wieczny niedosyt czegoś. W każdej sytuacji w życiu począć od ważnych spraw aż po sprawy normalne błahe kończąc na pierdolach doświadczamy właśnie niedosytu, przykładem jest to ze coś mogliśmy powiedzieć lepiej ,czegoś nie mówić lub właśnie coś dopowiedzieć. Towarzyszy to zawsze bo wiadomo jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził bo nigdy nie będzie za dobrze , prawie zawsze jest tak ze jak zrobimy coś to przez chwile lub dłużej mamy wrażenie ze mogliśmy to zrobić inaczej( ja akurat tak mam) kupiłem coś i za chwilę ” po chuj ja to kupowałem 'albo ” no przecież mogłem kupić coś innego ” może to nie jest wielką chujnią ale kto to doświadczył kilka razy wie o co chodzi. Nawet jeśli zastanowisz się kilka razy to i tak chuj z tego bo jest ta głupia świadomość właśnie niedosytu. Wielkich ocen za to nie będzie ale wyżalic się, wyżaliłem. Dziękuję za uwagę.
Wieczny niedosyt…
2015-11-01 21:1342
50
O kurwa kolego, niedosyt to główny problem przez ktory nie mogę normalnie żyć.
Coś czuje że Szwadron Śmierci będzie miał nowego 'klienta’ dla wygłodniałego pieska który czeka na porządną ucztę od lat bo jak się komuś w dupie poprzewracało i nie docenia tego co ma to w końcu mu się to spierdoli,i tą rzeczą która ci się spierdoli będzie twoja luba która w ostatecznym rozrachunku okaże się kurwą więc niech ten odpad już trenuje swe ohydne łapkska bo czeka je przebijanie wielkimi gwoźdźmi na wylot a to kurewsko straszliwie boli,ale to nic w porównaniu z powolnym rozszarpywaniem przybitego do krzyża odpada który cierpi męki niczym czarownica z czasów inkwizycji hiszpańskiej na oczach tłumu,tyle że teraz tłum ma mieć przestrogę przed niewłaściwymi działaniami a Szwadron nikogo nie karze za wiare tylko za przewiny które obciążają jego splugawioną duszę,ale w tym przypadku też może załagodzić cierpienia jeśli zacznie już teraz faszerować się narkotykami i morfiną
Otworzyłem oczy, cały spocony i
zdyszany. Coś niemiłosiernie
cisnęło mnie w odbyt, więc
zrzuciłem kołdrę i spojrzałem w
tył. Tym samym spełnił się mój
największy koszmar, najgorsza
zmora nawiedziła mnie w mojej
własnej pościeli. To Jan Paweł
Drugi, ten zbrodniarz i
skurwysyn, właśnie ładował mnie
w dupsko. Zerknął na mnie
lubieżnym wzrokiem i pogładził
swoją sękatą, pomarszczoną
dłonią po jądrach. Próbowałem
wstać, ale okazało się, że papież
skuł mnie różowymi kajdankami
z łóżkiem. Nie wiedziałem co
mam zrobić, więc poddałem się
pieszczotom. Poczułem coś
zimnego i lepkiego na plecach.
Odwróciłem głowę i teraz
mogłem obserwować Wojtyłę
rozsmarowującego mi kremówkę
na plecach. Zapiekła mnie dupa.
Okazało się, że papież dołożył
jeszcze dwa palce i teraz
krwawiłem z odbytu. Stary
zwyrodnialec wyciągnął swojego
wielkiego, pomarszczonego
kutasa, a mój tyłek wyglądał jak
pobojowisko. Tryskała z niego
ciepła krew, którą papież z
lubością połykał i oblizywał się,
jednocześnie zaspokajając się
moimi stopami. Watykański
zwierzak poderwał się i
gwałtownie we mnie wszedł.
Czułem, jak puchnie mi odbyt,
jak coś rozrywa mnie od środka i
wrzasnąłem. Karol Wojtyła zlizał
rozsmarowaną wcześniej
kremówkę z moich pleców,
obrócił mnie i rzucił się na moje
sutki. Wtem jeden z nich
niespodziewanie trysnął krwią,
rozgryziony przez gwałciciela,
drugi jednak był delikatnie
pieszczony przez czułe opuszki
palców Ojca Świętego. Jan Paweł
odsunął się ode mnie i nakazał
klęknąć. Przestraszony, zrobiłem
to i papież zbliżył się do mnie.
Wcisnął mi swoje święte berło aż
do przełyku, dusiłem się. I kiedy
tak Wojtyła posuwał mnie w
gardło, pode mną zebrała się już
spora kałuża krwi z odbytu,
czułem jak ścieka mi po udach.
Zbrodniarz złapał mnie tył głowy
i przyciągnął bliżej. Zakrztusiłem
się jego siwym, obfitym
owłosieniem, spora jego cześć
została mi między zębami. Papież
odchylił głowę w tył i poczułem,
jak hektolitry gorącej cieczy
spływają mi wprost do jelit. Ojciec
Święty wyszarpnął kutasa z
moich spenetrowanych ust i
uraczył swoim ciepłym nasieniem
również moją twarz. Chwycił
mnie delikatnie za brodę, uniósł
w górę i uśmiechnął się
dobrotliwie. Łzy ściekały mi
strumieniami, jednak papież
pochylił się, zcałował je z moich
policzków, a całe zajście
zwieńczył długim, namiętnym
pocałunkiem. Jego subtelne
ruchy i te zmysłowe usta pieściły
mój język i podniebienie,
pocałunek trwał dobre kilka
minut. Spojrzał na mnie jeszcze
raz, odsunął się i wyszeptał
– Było cudownie.
Chwilę później już go nie było.
Zebrałem poplamioną krwią i
nasieniem pościel w jeden stos,
ale wyczerpany i wycieńczony
padłem na twarz. Nigdy tego nie
zapomnę, czegoś takiego po
prostu nie da się zapomnieć.
Znam to i tez tak mam. Czesto mowie cos glupiego i wtedy jest pytanie „po chuj ja to gadalam” i tak to wtedy meczy przez jakis czas.
masz OCD.
Tak zwana smuga cienia. Kroczący za człowiekiem smutek. Też to mam. Choćby nie wiem jak było super on nie odatąpi
Nie czaję o chuj ci chodzi. Chyba za mało wypiłem.
@5 – On nie ma OCD, on ma WTF!
Też tak mam. Zrobiłem dziś wielką, pachnącą kupę. Jeszcze parowała a poszczególne kiełbaski lśniły w zachodzącym słońcu I wtedy naszła mnie refleksja: Po chuj ja to wysrałem? I niestety, musiałem zjeść swoje brązowe, miękkie i jeszcze ciepłe gówna. czułem jak przesuwają się przez gardło i lądują w żołądku, który wydawał ciche burczenie… cóż…
Powiem ci patałachu , że mam dokładnie tak samo , z tym że te dobre myśli przychodzą zawsze po danej sytuacji więc potem sobie pluję że nie pomyślałem o tym wtedy (?) ;).
Radze Tobie poczytac o Osho albo Buddyzmie. Zrozumiesz wtedy, że każda decyzja jaką podjąłeś w danym momencie wynika z tego ze dokladnie tak wtedy myslales. Nie ma zlych decyzji, jak to do.Ciebie dotrze to zycie stanie sie łatwiejsze:)