Jutro u mnie na wsi jest festyn. Jakaś gówniana śląska muzyka ma być podobno. I przylezą te wieśniaki, będą żreć, chlać i słuchać tego śląskiego gówna. Aktualnie też jestem wieśniakiem , po trzydziestce doszedłem do wniosku ,że lepiej mi będzie na wsi. Ale te jebane festyny… Napierdalają tą śląską muzykę do 4 rano , a ja kurwa mieszkam w lini prostej , jakieś 200 metrów od tego ich ” zasranego , wiesniackiego festynu „. I chuj
15
8
Weź, chopie, na strzymanie. Mie tam zicpolki i śląskie szlagiery pasują. Do tego halba, kista piwa, krupnioki, funt lebervurstu i z trzy żymły. Jak bydzie Mirek Szołtysik i Terynia Werner to może się skusza i kopna sie na tyn festyn.
Śląskie szlagiery, przecież to chyba gorsze gówno niż disco polo, albo na jednym poziomie . Kto tego czegoś słucha ? Baby i dziady po 70 i najebane wsioki.
Autor chujni
Trzydzieści lat byłem przekonany, że disco polo to największe gówno na ziemi, tej ziemi, jeśli chodzi o muzykę oczywiście. Ściemniać nie będę bo na niejednym weselu się do tego napierdalało, wyjścia nie ma, a przecież nie stanę na baczność i nie powiem młodej damie, że do tego nie tańczę, idę zjeść podwójne leniwe i chuj! (bo bym pewnie pół wesela jadł leniwe, dostałbym efekt jojo, później spotkał przypadkiem na mieście trenera Bogdana i dostał lepę i opierdol, że przecież nie o taką masę chodziło i znów lep -_-)
Wyskoczył mi jednak kiedyś w proponowanych na jutubie taki tytuł:
„Young Leosia – Jungle Girl”.
Disco polo wydał mi się wtedy nie takim złym gatunkiem. Boję się, że za jakiś czas wyskoczy mi coś innego i Young Leosię też uznam ca całkiem fajnym gatunek po tym co zobaczę. Ludziom w głowach się przewraca jest za późno by nawracać.
Zalukam na to gówno . Jakiego trenera ? ( Autor )
Całkowicie zrezygnuj z picia alkoholu to jedyne słuszne rozwiązanie w przeciwnym razie zostaniesz alkoholikiem albo już nic jesteś. Życie bez alkoholu jest piękne!! Sam nie pije już 2lata i już nigdy więcej tego syfu w życiu nie spróbuję podobnie jak papierosów.
Nie pierdol Heniu, skrajności są do dupy, półwytrawne winko po dobrze spędzonym tygodniu nad brzegiem krystalicznie czystego i cały rok ciepłego zalewu Rybnickiego to piękna sprawa. Szlugi to wiadomo, całkowite gówno, zęby żółte, z gęby jebie, choroby płuc, problemy z nadciśnieniem i kupę kasy, a żadnej bomby po tym nie ma jak w przypadku innych używek. Nie rozumiem nałogu palenia za nic w świecie.
Wyprowadź się z powrotem do miasta najlepiej dużego a tam będziesz słuchał upojnej muzyki zgrzytu tramwajów na zakrętach, warkotu autobusów ruszających z przystanku, klaksonów samochodów, meneli rzucających bluzgi pod sklepem a na deser sąsiada napierdalającego udarem w niedzielę bo tak lubi oraz sąsiadki, która przypala obiad i smród idzie na cały blok bo głupia kurwa ogląda pojebany serial zamiast pilnować garów.
Udanego weekendu życzę.
Masz rację, w takich warunkach można dostać udaru w niedzielę haha. Mam jednak inne doświadczenia z mieszkania w mieście bo zawsze celuję w kamienicę z oknami od dziedzińca i w porównaniu z moją rodzinną wiochą w takiej kamienicy na śródmieściu Warszawy, Gdańska i Wrocka miałem w mieszkaniu ciszej niż na wiosce z „czystym powietrzem”, owszem jest czyste od połowy maja do połowy września, a później zaczyna się sezon grzewczy i pięciolitrowy diesel sąsiada to bukiet róż w porównaniu z rodzinnymi stronami 😉
Najlepsze miejsce do zamieszkania znajduje się w Warszawie w pomieszczeniach pod wiaduktem Mostu Poniatowskiego, piszę wyraźnie wiaduktem a nie mostem lub w Alei 3 Maja najlepiej na wysokości jezdni i torów. Gwarantuję każdemu, że po spędzonym weekendzie a najdalej po tygodniu wyląduje w psychiatryku.
Co niecałą minutę przejeżdża tramwaj, który na łączeniach szyn wytwarza lekkie trzęsienie ziemi łup, łup i dalej łup, łup aż cała konstrukcja drży i tak naokrągło od godz. 4 do 24.
Równie wesoło jest mieszkańcom Alei 3 Maja.
Zapraszam warszawiaków i przyjezdnych do odwiedzenia tego wspaniałego miejsca.
Byczku, żony się potrafią przyzwyczaić do regularnego napierdalania z rąk męża przez dwadzieścia lat, bo on się przecież jeszcze zmieni, a temu tramwajek za blokiem dokucza. Millenialsom się już całkowicie w głowach pojebało… -_-
Jak będziesz w Wawie to zapraszam pod wiadukt, są tam różne sklepy i knajpki. Jeśli chuj Cię nie strzeli po godzinie to albo jesteś odporny na hałas albo niedosłyszący.