Obawiam się, że codziennie grozi mi śmierć.
Najgorsza jest ta niepewność/niewiedza co jest po śmierci…
Jebany katolicyzm wyparł mi mózg o rzekomym piekle.
Ale skoro miałem piekło na Ziemi to powinnem iść do Nieba, ewentualnie do Czyśća, który podobno jest przy Piekle.
No i kurwa nic nie wiadomo, dlatego trzymam się kurczowo życia, choć boję się zasypiać, bo każde położenie się może być moim ostatnim zaśnięciem.
Bo mam taką specyficzną chorobę, że najbardziej źle się czuje jak zasypiam, że wszystko mnie kurwa boli wtedy.
A zatem męczę się prawie nie śpiąc.
5
7
Jest dobro, jest zło. Jest ying yang, dodatni pozytywny potencjal elektryczny.
Poczytaj co zglaszaja Ci co przezyli smierc, bez znaczenia buddyzm, katolicyzm, islam, 80latek, 30 latek czy 5 latek bez wiedzy o religii.
Zawsze sa tylko 3 opcje. Jedna z nich jest nic.
Czyli… są ludzie, którzy doświadczyli „nicości” po śmierci?
No dobra, ale wiesz, że katolicyzm i to sobie obwarował, mówiąc, że „jeśli się chrztu nie otrzyma to nie pójdzie się do nieba”.
Jaka jest 3 opcja?
Nie ma czyścca, to rzymskokatolickie pierdololo, poczytaj Biblię.
No nie wiem.
Właśnie: NIE WIEM
Tylko stara szkoła wychowania i lanie kablem od suszarki po plecach czynią cuda. Przekablować wszystkich gówniarzy – od morza do Tatr. Lać kablem, ile wejdzie i patrzeć czy równo puchnie. Lać mokrym końcem.
Co to nastąpiła zmiana warty?
Już nie gumą na milicji tylko kablem od suszarki?
Lepszy jest kabel od starego żelazka taki z porcelanową wtyczką bo po zamachu idealnie zawija się na plecach i wtyczka dopasowuje się do nerki lewej lub prawej ale jednakowo boli.
Przekablować wszystkich od Bałtyku do Tatr.
Kablować gorącą tym razem a nie zimną wtyczką dla lepszego efektu.
Spierdalaj patusie z internetu!