Pracuję w od 2 lat w firmie zajmującej się dystrybucją osprzętu elektrycznego. Jakiś czas temu jadąc po zamówienie do klienta miałam wypadek służbowym autem. Wpadłam w poślizg i rozbiłam przód i jak to bywa w przypadku chujni, również bok i tył auta, choć już nieco mniej. Samochód nie miał auto casco tak więc lipa po całości. W firmie mamy kilka osobowych aut i tylko trzy z nich mają ubezpieczenie AC. W każdym razie Pani Prezes oświadczyła, że mam pokryć 60% strat wynikłych z kolizji, resztę bierze na siebie ona, czyli zakład. Super gest, ale nie wiem co mam robić. Czy zgodzić się na jej propozycję, czy też odmówić. Tak, wiem, że może obciążyć mnie za całość szkód etc., i to tylko jej dobra wola (ogólnie super babka), ale z drugiej strony nie płacąc AC informowała nas, że ewentualne straty pokryje z tych oszczędności. Ponadto, fakt, że kilka aut ma AC, a mój samochód nie, w moim odczuciu stanowi jakiś argument żeby nie płacić. Choć jak już napisałam w świetle przepisów, poczucia odpowiedzialności drzemiącego we mnie i z tego co słyszałam od innych przedstawicieli jej propozycja jest ogólnie bardzo uczciwa. Chujnia.
P.S. Tysiaka już popłynęłam na holowanie po zdarzeniu, no i 400 mandatu.
Wypadek służbowym autem
2013-02-12 17:5435
59
Jeżeli prowadziłaś auto służbowe i wynikało to z obowiązków pracowniczych to wcale nie jest tak jak ci szefowa gada. W każdym dużym mieście są darmowi prawnicy kodeksu pracy i tam się dokładnie dowiesz co i jak robić. Popytaj w urzędach żeby cię w chuja nie zrobiła
Jesteś babeczka, ale w tym przypadku nie dawaj dupy. Powierzenie pracownikowi samochodu służbowego bez AC to już ryzyko pracodawcy.
Popieram komentarz 1 – do prawnika szybko. Ogólnie to za umyślne szkody może i trzeba pracodawcy płacić całość, ale za nieumyślne szkody są limity – 3xpensja? Dopytaj, doczytaj, nie idź kobiecie na rękę i zachowaj fakturę za holowanie.
Po huj ta laweta i policje wzywalas… jak zglosi do prawnika to pewnie kopa dostanie, ale twoja wina kochanie i sie ciesz z takiej szefowej.
Tak jak ci napisali.Ja tylko dodam,że po kiego w ogóle z kuchni wychodziłaś?
trzeba było nie jechać autem bez ac. powiedzieć że niebezpiecznym nie jadę . albo że za ślisko i że dziś nie jadę. a może te auto nie miało zimowej to by już można dowieść że to wina pracodawcy bo nie zapewnił sprzętu do pracy. nie daj się wyrzucać. 3 pensje to maks co możesz zapłacić wliczając w to holowanie .
skoro super babka to pierdolnij jej minetę, może jeszcze coś spuści ci
Mi tez sie wydaje że cos nie tak z tym jest, w koncu to auto sluzbowe, powinno byc ubezpieczone. Najlepiej zrob tak jak pisza powyzej, np @1. Tylko z drugiej strony pewnie troche relacja z Twoja szefowa na tym ucierpi… Delikatna sprawa. A co do odpowiedzialnosci majatkowej, to powinno to chyba byc uwzglednione w umowie…?
Nie kombinuj tylko przeproś pracodawcę i rób, co każe. U mnie w firmie, gdybyśmy znaleźli gdzieś wpis taki jak Twój, który dałoby się powiązać z pracownikiem, to wyleciałby na zbity pysk bez wypłaty za ostatni kwartał. Oczywiście nasi ludzie ściągnęliby kasę za samochód plus koszty pośrednie i bezpośrednie wynikające z problemu. U nas w firmie, jeśli ktoś rozjebie samochód, to musi odkupić taki sam i zawsze nowy z salonu. Wiadomo, że jak rozjebie 10-cio letniego dostawczaka i chciałby kupić na jego miejsce takiego samego 10-cio letniego dostawczaka, to byłby to chujowy deal – kupowanie kota w worku. Z używanym autem nigdy nie wiadomo, jak jest. Oczywiście pracownik musi pokryć również wszystkie inne straty, wynikające z sytuacji, także opłacić wynajem samochodu do czasu, aż pojawi się nowy. Reasumując – przyklej uśmiech na mordę, zdubluj wydajność i ciesz się, i dziękuj, że was tam tak lekko traktują.
Ty #9. Co ty gnoju ściemniasz ludziom. Chyba jaki idiota pójdzie na coś takiego. Zajrzyj do kodeksu pracy. Inspekcja za coś takiego, wyjebała by twojego pracodawcę na księzyc. Ty jesteś Fachowiec-gawędziarz.
Wyjątkowo odpowiem, więc znaj moją łaskę. Od faceta #9 do patałacha #10. Spróbuj w mojej firmie szastać kodeksem pracy, to od razu wylecisz na zbity pysk, oczywiście bez wypłaty. Oczywiście możesz się procesować, wynajmować i opłacać prawników. Jak trafi ci się szczęście, to po 5 latach dostaniesz parę tysi odszkodowania. A przez ten czas, bez pracy i bez szansy na zatrudnienie gdziekolwiek (kto zatrudni pieniacza, co to pozywa pracodawcę), poznasz smak wszystkich pał na dworcu Zoo w Berlinie. A bardziej merytorycznie – jest recesja, nie ma takiej możliwości, że ktokolwiek będzie się patyczkował z pracownikami. Trzeba zaciskać pasa, siedzieć cicho i pracować wydajnie. A wtedy i ciebie może ktoś zauważy. To moja darmowa porada.
To ja #10 – odpowiadam nA #11. Zrobiłem to już w zyciu KILKA razy i nie mam jakoś problemów z pracą. A dzięki wystąpieniu do SĄDU PRACY, pracodawca zwracał mi (i kolegom) kasę co do grosza i w terminie 30 dni. Jeden tylko się upierał, więc dostał propozycję nie do odrzucenia – 15000 PLN kary. Jak nie dbasz o swoje, to pracujesz jak Osioł.