Witam Was drodzy chujowicze. Na początek chciałbym podziękować Wam za to, że jesteście i stanowicie audytorium dla moich i innych wypocin. Cieszę się, że istnieje takie miejsce w sieci, gdzie dość anonimowo można napisać o swoich bolączkach. Stanowi to dobry punkt na intelektualne oraz swego rodzaju artystyczne wyżycie się, a także opisanie problemów dnia codziennego, wyrzyganie wszystkich urazów i wydalenie wszelkich innych wkurwień. To dla mnie w chuj ważne. Ale do rzeczy.
Jestem 29-letnim facetem i mieszkam niedaleko miejsca, gdzie niejaki Drzymała zamieszkał w kempingu, tym samym doprowadzając szwabskiego okupanta do białej gorączki. Moja familia pochodzi stąd od pokoleń, a mieszkańcy tych stron mają we krwi zaradność, kreatywność i kombinowanie. Nie inaczej jest u mnie w rodzinie.
Nasi rodzice i dziadkowie dorastali w rzeczywistości zgoła odmiennej od naszej – oficjalnym ustrojem w czasach ich młodości był totalitaryzm. Co za tym idzie, większość produktów i dóbr które dziś możemy nabyć w relatywnie niskiej cenie, dla nich była towarem luksusowym, a zakup nawet paczki gwoździ był nie lada wyczynem. Taki niedostatek podstawowych artykułów powodował u tych ludzi obsesyjną wręcz chęć gromadzenia wszystkiego, co mogło być w przyszłości w jakikolwiek sposób wykorzystane. Rozumiecie? W niemal każdym domu znajduje się specjalna szuflada, wypełniona śrubokrętami, osełkami do noży, starymi kluczami, bezpiecznikami, zapasowymi żarówkami, sznurówkami nie do pary oraz całą gamą różnych dyngsów, tegesów i pierdolników. Wszyscy mają szufladę – mam i ja. Tylko że kurwa w ilości pomnożonej jakieś tysiąc dwieście razy. Tym sposobem mam całą piwnicę, strych, garaż i podwórko zapierdolone w całości dobytkiem gromadzonym przez kilka pokoleń. Mieszkam w domu z rodzicami, dziadkowie i pradziadkowie już jakiś czas temu wynieśli się do Św. Piotra, a na moje kościste barki skierowali specjalne zadanie, polegające na utylizacji ton śmieci. Jaki w tym problem, zapytacie? Wystarczy zamówić kontener na śmieci, powiadomić okolicznych złomiarzy i kosztem kilku stówek pozbyć się problemu raz na zawsze? Niedoczekanie! Tytułowa choroba komunistyczna, której objawem jest uporczywe i natrętna gromadzenie wszystkiego, jest przewlekła i nieuleczalna. Wiem co piszę. Prowadzę nad nią badania odkąd pamiętam. Wynika z tego, że moi kochani rodzice dostają palpitacji serca i zimnych potów gdy tylko próbuję się pozbyć czegoś, co w ich mniemaniu jest bardzo przydatne. Dlatego od dłuższego czasu prowadzę jednoosobową działalność partyzancko – sprzątającą. Gdy tylko ich nie ma, biorę jedną parę babcinych pantofli, kłębek drutu lub plik starych gazet i pod pozorem spaceru z psem wywalam na śmietnik. Nie mogę usunać od razu większej ilości, bo zauważą że ubywa. Co prawda wśród sterty starych klamotów znalazłem kilka ciekawych artefaktów – jak np. Zdjęcie pradziadków lub przedwojenny rachunek z żydowskiego sklepu, ale nie zmienia to faktu że przede mną jeszcze długa walka z bałaganem, który miał być zapasem i magazynem, a jest stertą gówna. Jest tam wszystko. Folia budowlana i pędzle z remontu 20 lat temu. drewniane skrzynki po owocach. Stare flanelowe koszule które nie nadają się nawet na szmaty do podłogi, bo źle zbierają. Napoczęte puszki z wyschniętą farbą (w każdym garażu są takie). śruby, wtyczki, połamane parasole. Wypierdalam to wszystko sukcesywnie. Staram się segregować śmieci. Mam misję aby to posprzątać. Będę szczęśliwym i spełnionym człowiekiem kiedy tylko zrobię tam porządek. Chciałbym pozdrowić prababcię. Wiem że patrzysz na moje poczynania gdzieś tam z góry. Mam nadzieję ze jesteś ze mnie dumna.
Zbieractwo czyli choroba komunistyczna
2019-03-01 12:3491
7
O w morde, kibicuje Ci z calego serca! Moi rodziciele rowniez na strychu trzymaja cale pudla gazet z roku panskiego 1984, a na wiesc ze ide je przeznaczyc w jedynym i slusznym celu – na rozpalke, ojciec wstaje i niczym obudzony z 10 letniej spiaczki krzyczy, ze ona tam jeszcze sobie cos poczyta! To nie zart, ani nic wymyslonego specjalnie na potrzeby komentarza. Niestety tacy ludzie istnieja:(
Tylko dobra guma i solidne gumowanie na komisariacie czynią cuda. Musisz poznać smak gumy na milicji. Lać gumą ile wejdzie i zrobić lewatywę gumową gruszką. Przegumować całą Polskę — od morza do Tatr. Lać zimnym końcem.
To ja twoja prababcia, ździwiony że piszę na chujni co? Rusz jeszcze raz cokolwiek tumanie, cokolwiek!!! To zareczam Ci skurwysynu że długo nie pomieszkasz w tym domu
Widocznie nie zaznales biedy i glodu. uwierz że mimo że też nie pamiętam komuny(mam 30 lat) to nie każdy jest zdrowy i bogaty i ma zapewnione spokojne jutro. Tak, nie każdy posiadal od dziecka walkmana a teraz iPhonea.
To teraz tak sie zmienilo bo wszyscy wyjechali do Anglii i innych krajów. Wiec gromadz lepiej rzeczy bo Brexit nadchodzi i jak wrócą setki tysięcy „patriotów” to bezrobocie wzrośnie pewnie do 70% a zamieszki i bicie sie o paczke gwozdzi bedzie na porządku dziennym. Bo w tej chwili brak rąk do pracy zastąpili Ukraińcy którzy sie zadomowili i często sa sumienniejszymi pracownikami od tej „elity” co w Anglii siedzą
Nie wypierdalaj tego. Dokup jakieś żarcie długoterminowe, maski gazowe, broń i będziesz gotowy na apokalipsę.
Mirek, ja tam u Ciebie przypadkiem w tym bajzlu nie zostawiłem wentylatora chłodnicy do Lanosa?
Drutu i parasolek nie wyrzucaj, ani puszek po farbie, koszule tez sie przydadza, starymi gazetami mozna cos nakryc w czasie remontu …
Prababcia ma być z Ciebie dumna bo wypierdalasz po części też jej rzeczy, co to to nie ;). Mnie też wkurwiało magazynowanie rodzinne ” bo to się jeszcze przyda” i zrobiłem kluczowy ruch, który spowodował „obniżenie wskaźnika wkurwienia powyższym faktem”, a mianowicie, zdupcyłem z miejsca, które wskaźnik ten generowało. Zdupcam tak już od 6 lat. Chce mieszkać na morzem, to wybieram nad którym, chce góry to jadę w góry, najzwyklej w świecie spierdalam ekspresowo przed pojawiającymi się problemami, a że praca jest wszędzie to nie czuję żadnego dyskomfortu. Mówią na mnie „Cipa rakieta”.
To jest choroba, z której są wyleczeni dzisiejsi trzydziesto-czterdziestolatkowie. Nie wiem,czy zdajesz sobie sprawę z kalibru misji, z którą się mierzysz. Prezes wie ,co mówi. Sam się kiedyś takiej misji podjął. Niestety, przyjdzie moment, że rodzice się zorientują, że „dobytek” znika. Może być solidna awantura. Ale da się przez to przejść. Jak ze wszystkim ,trzeba czasu.Dzisiaj krótko,Prezes w końcu się doczekał nowego basenu w swej posiadłości. Partnerka Prezesa obiecała,że będzie nagroda…..
Przyjdź do zakrystii, jutro posłużysz do Mszy, to Ci te durnoty ze łba wywietrzeją. Ks. B.Hemot.
Ja mam niewielkie mieszkanie na kredyt, zarabiam mało, ale mam dwójkę dzieci i dostałem na nie dodatek finansowy. Micha pełna. To pierwszy rząd, który naprawdę robi coś dla biednych. I cudowny prezydent. Brawo Panie Andrzeju – pokazał Pan klasę. Jestem wdzięczny. Z góry oświadczam, że wszystko co robię, robię legalnie i nie zamierzam sprawiać żadnych problemów. Co złego, to nie ja. A jak nie dostanę paragonu w sklepie, to doniosę do skarbówki, żeby był porządek i wszystko zgodnie z prawem. Nie mogę się doczekać chipów pod skórą i likwidacji gotówki. Wtedy wszystko będzie ewidencjonowane i nikt się nie będzie migał.
Brawo prezydent!
Jebać komunizm i komuchów.
Tu prababcia. Patrze na ciebie z dołu ale chuj tam, dobrze robisz.
No ta stronka jest super, wszyscy mamy podobne problemy, tylko tutaj każdy wylewa szczerze co mu leży na wątrobie i w sercu, a w realu większosc osób przybiera wesołe maski i koloryzuje swoje marne życie do potęgi entej.
Wal chuja oszczędnie
Wal chuja na zapas
Życzę Tobie powodzenia. Mi udało się wyrzucić wszystkie „przydasie”.
A ja myślałem że chodzi o grzyby i jagody. Jak byłem gówniarzem w komunistycznych czasach to ciągle musiałem chodzić do lasu tak jak cała jebana wieś żeby zbierać i być wysysanym przez pierdolone małe krwiopijce.
Podpisuję się obiema rękami i nogami. U mnie w rodzinie podobnie. Można rzec – z dziada pradziada. Wszyscy coś gromadzili. Po piwnicach, strychach, komórkach, zakamarkach. Stare krany, zużyte uszczelki, niedziałające odkurzacze, nawet stara deska od kibla. Ale ostatnio widzę nawet ruch w dobrym kierunku. Podczas remontu mieszkania rodziców udało się opróżnić małą piwnicę. Sam nie wierzyłem, że ta ilość badziewia która z tej piwnicy wylądowała w śmietniku mogła się w tej piwnicy zmieścić…
Mam 45 lat i jestem zarażony tą zbieraczą chorobą. Mam to od dziecka. Pamiętam komunizm i jako dziecko już tego komunizmu nienawidziłem, bo mieliśmy ruską okupację, która dręczyła Polskę i mordowała Polaków i nie mieliśmy przez to zachodniego poziomu życia, co mnie bardzo martwiło, bo nie miałem wielu fajnych rzeczy. Rodzice zbierali, ale umiarkowanie. Ja zbierałem też bez szaleństw, ale po latach trochę się tego uzbierało, ale nie tyle co opisał Autor wątku. Trzeba też przyznać, że rodzice, szczególnie Tato, zbierali o ile mogli, rzeczy naprawdę wartościowe, więc jest trochę antyków, chociaż nie jakieś za pół miliona, ale są, chociaż komuna też rodzicom zabrała i nie ma tyle, co było. W zeszłym roku wypieprzyłem naprawdę dużo badziewia. Skłonność nadal mam, ale staram się zapychać dyski niepotrzebnymi fotami, filmikami, żeby nie zapełniać przestrzeni domowo-garażowej.
Mielismy ruska okupacje? To jakim cudem ty skurwysynie przezyles?
Do Autora…
– no to weź chłopie, kup se jakiś dom, nie wstawiaj do niego nic oprócz wyra do spania i będziesz mieć „porządek”…
Tylko weź pod uwagę, że, jak będziesz chcieć cokolwiek zrobić, nawet powiesić obrazek na ścianie, to nie dość, że za każdym razem musisz mieć na gwoździe i młotek, to jeszcze musisz poświęcić swój czas, by dojechać do jakiejś Castoramy i to kupić…
A co do „komunistycznej choroby”, to chłopie, NIE FANDZOL GŁUPOT, bo w komunie może i brakowało materiałów, ale za to jeśli się już coś kupiło, to służyło to na lata!
– nie to, co dzisiejsze badziewie….