Jako dzieciak trenowałem tajski boks, tzn trenowałem jakieś pół roku i zrezygnowałem przez kolegów z klubu, którzy trochę mi dokuczali i śmiali się że mnie. Byłem wrażliwym dzieciakiem i wszystko brałem do siebie. Mimo, że na treningach szło mi dobrze i miałem zajawkę, to źle się tam czułem przez odrzucenie jakiego doświadczałem. Rzuciłem to w pizdu, po 13 latach przełamałem się i wróciłem do treningów, aktualnie trenuje już drugi rok, dorosłem i sporo w sobie przepracowałem, wyzbyłem się wrażliwości i potrafię się odnaleźć w grupie. Jak się okazuje nadal dobrze mi idzie i po łącznie dwóch i pół roku treningu jestem w stanie dorównać kolegom z klubu, którzy trenują po kilkanaście lat. Generalnie czuję „flow” mam 29 lat, dynamiką dorównuje dzieciakom 15-16 letnim z którymi czasem mam okazję posparować, a siła wiadomo, jest już w pełni rozwinięta, trener już nie raz mówił mi, że mam talent. Gdzie tu chujnia? Przez 13 lat marnowałem czas i teraz jest już za późno by coś osiągnąć w tym sporcie, ludzie w tym wieku są najczęściej po swoim prime. Dodatkowo zarabiam najniższą krajową, nie mam pieniędzy na dobre żarcie, fizjoterapeutę , odżywki. Cały hajs wydaje na jedzenie, wynajem i karnet do klubu. Nie potrafię robić nic innego dobrze, umiem się tylko napierdalać a i tak nic z tego nie mam i nie będę miał, bo wolałem przez lata patrzeć się w sufit i narzekać. Gdybym wtedy w siebie nie zwątpił to dzisiaj byłbym zajebistym fighterem lub kto wie, może nawet zawodowo bym walczył i nie musiałbym chodzić do pracy której nienawidzę.
Zmarnowany talent, wszystko siedzi w głowie.
2023-04-05 14:207
2
Mam tak samo (prócz klubu) z kasą, więc witaj w klubie lokatorów!
To ty wynajmujesz mieszkanie czy pokój ?!
To czemu nie zmienisz pracy na pracę którą lubisz?
Żałosne.
I co ci ten sport by dał?
Ja tak się ostatnio zastanawiałem, że przecież życie to nie film, gdzie pokonasz wszystkich wrogów za pomocą sztuk walki – bo w tym kraju wystarczy, że przekroczysz granicę obrony koniecznej i to ty wylądujesz w kryminale, a nie moi wrogowie.
TYLKO(!!!) za pomocą pieniędzy pokonasz wszystkich wrogów!
TYLKO jak masz pieniądze to twoi wrogowie w magiczny sposób staną się nagle… twoimi „przyjaciółmi”.
I tym oto sposobem ich wszystkich wtedy pokonasz!
(Wiem z doświadczenia, choć pieniędzy jak nie miałem tak nie mam).
Nieprawda.
Czyli KURWA stałeś się taki sam jak ci, którzy ciebie dręczyli.
Dla ciebie to pewnie powód do dumy – dla mnie to powód do hańby.
Przetrwałeś ich, przetrwałeś przy minimalnej krajowej i inflacji, przetrwałeś w wynajmie a na koniec stałem się taki sam jak ci psychole… Jaki więc był sens tych męczarni?!
Dziwki kox
Tajski box
Rób hajs i nie pierdol
Wkręć sie do jakiejs federacji, ilu przygłupów po 30tce napierdala sie na jakichś pato galach
Na światowym poziomie to musiałbyś jednak postawić wszystko na jedną kartę i codziennie być na sali, dużo kimać i wpierdalać jak król przez najbliższe 4-5 lat. Na krajowym jednak spokojnie możesz jeszcze zdobyć kilka razy mistrza Polski w Tajskim / Kiku lub K1. Możesz płakać w sufit tak jak przez ostatnie 13 lat lub postanowić, że już więcej danego Ci czasu nie zmarnujesz i być na sali trzy razy w tygodniu + czwarty na sparingi, tyle wystarczy jak będziesz się przykładał do każdego jebanego ćwiczenia, a nie czekał na koniec treningu bo dupka trochę piecze i już byś się piwa napił. Piszesz, że masz talent i jedziesz na równo z chłopakami, którzy takiej przerwy nie mieli więc jutro Bydlaku Cię widzę na sali, rozumiemy się? Z Tajskiego nie ma pieniędzy w Polsce, a dwie gale zawodowe rocznie w Pcimiu Dolnym na zasadach K1 za 5-10 tysięcy każda nie sprawią, że będziesz mógł rzucić Twoją robotę za „najniższą”. Swój skromny klubik sztuk walki możesz jeszcze jednak otworzyć i zarabiać naprawdę dobre pieniążki.
Mesio ci napisze ze masz za duzo energii i ze masz skuwac asfalt tepym kilofem
Dokładnie patałachu. 14 godzin o kromce chleba suchego i szklance wody a po dniu pracy , jak będziesz miał jeszcze tajski boks w swoim łbie, to po tyrze krokodyle z wywrotki będziesz swoimi spracowanymi łapami znosił, do basenu przy willi Pana twojego. A jak to nie podziała , to się wymyśli coś ( randka z Byczywąsem ) – po której to resztka energii z ciebie wypłynie.