Nie chcę na wszystkich jechać z góry, wszak są trenerzy personalni, którzy dysponują ogromną wiedzą i widać po całym ciele, że latami napierdalali żelastwem bez litości. Ale co się porobiło na przestrzeni ostatnich 10 lat to jest aż śmieszne. Byłem raz na siłowni, gdzie jakiś suchar 70kg (lekko wyrzeźbiony był ale masy ni chuja, raptem 36cm w łapie miał) był po internetowym kursie na trenera personalnego. Sam posiadam nie chwaląc się – 44 w łapie. Pompowałem ostro bica sztangą, na którą nawaliłem niecałe 50 kilo. Była to chyba już 5 seria, więc ostatnie 3 ruchy pomogłem sobie lekkim pochyleniem i nadrzuceniem z brzucha. Wówczas suchar, o którym wspomniałem podchodzi do mnie i mówi – źle to robisz, nie można zarzucać, pracują tylko przedramiona. Mnie autentycznie wmurowało na 10 sekund, później go posłuchałem z politowaniem ale w głowie miałem cały czas myśl (co tu się właśnie odjebało?). Kurwa, ja nie wiem, co tacy sobie myślą? Że będą uczyć murarzy mury stawiać? Albo przykład z youtube, gdzie Burneika pokazał, jak w podparciu o kolano brał hantel 50 kilo. Wiadomo, że to głupota, gdyż grozi to zerwaniem mięśnia. Fakt faktem, że robił półruchy. Większość komentarzy – co to za technika, nie wolno zarzucać itp. I idę o zakład, że pisali to mądrale z łapami 36cm pompujące bica jakimś śmiesznym hantelkiem o wadze 10 kg.
Znawcy techniki na siłowniach
2023-12-10 23:380
7
Zgadza się. Współcześni „pakerzy” nawet nie słyszeli o mietkach, które przerabiają każde żarcie, każdy napój i każdego draga w masę, rzeźbę i siłę.
Technika sztywna a zarzucanie to różnica. Pajac by tego ciężaru nie ruszyl, wielkich ciężarów nie robi sie technicznie bo coś jebnie, suchar mebli ani lodowki na 4 pietro nie wniesie bo ćwiczy „technicznie” a ulany koks co robi podrzuty 50kilowymi sztangami czy czym innym to wniesie to wszystko. Debile, ja to juz przerobiłem na tyle sposobów ze slucham wylacznie fizjoterapeuty i ortopedow i innych lekarzy od stawow i kontuzji. A nie leszczy na siłce
Targaj sobie nawet 70 kg i zarzucaj każdy ruch. Tylko później nie psiocz, że mięsień zerwałeś.
Ciekawe co robisz podczas przerw między seriami. Ja pierdzę dość smrodliwie i dzięki temu mam święty spokój. Nie tylko żaden instruktor do mnie nie podejdzie, ale też nikt nie poprosi mnie o pomoc przy wyciskaniu. Jakby to wyglądało, jakbym pierdnął podczas pomagania? W szatni też pierdzę, a potem sprawdzam czy aby na pewno moje gacie są suche. Dzięki temu przebieram się siedząc wygodnie, a nie w ciasnocie obok innych ćwiczących.
Znam takich dwóch ciekawych Panów, jeden ze Stolicy, a drugi z Krk. Jeden wygląda jak pijany zboczony wujek na weselu u dalekiego kuzyna z brzuszkiem jak Julka po menopauzie (wyszkolił 11 mistrzów Polski w kickboxingu, czterech mistrzów Europy i cały czas rozpisuje diety i plany treningowe dla 18 sportowców z zajebistymi wynikami).
Drugi prowadził klub sztuk walki, który zdobył siedem razy drużynowe mistrzostwo Polski w swojej dziedzinie. Dodam, że ten Pan prowadzący nie stoczył w życiu ani jednej walki w formule, w której zdobył te 7 razy drużynowe mistrzostwo.
Trzeba więc oddzielić wiedzę od wyników, doskonale znaną teorię od praktyki. Dobry zawodnik może być chujowym trenerem, a pizdeczka na ringu może nawijać taki makaron na uszy swoim wychowankom, że oni dostają duchowego ocipienia, robią dwa razy więcej niż konkurencja i przepraszają, że robią i tak za mało.
Podsumowanie:
Pierdolisz Pan aż piszczy i skręcasz się jak behawioralny lemur rybnicki przejechany przez opóźnionego Jelcza napierdalającego do ŁWF z takim białym nadzieniem do sosnowieckich croissantów, a to tylko po lewym kontaktowym od gościa z 36cm bickiem.
Z Panem Bogiem! ;—)