Wkurwia mnie moje życie. Mam trochę ponad 20 lat, pracę, kochającą dziewczynę od kilku lat ale wciąż czuję się samotny, jakby nie było już nikogo z kim mógłbym normalnie pogadać. Nie mam już w sumie kolegów (pracują, mają inne kontakty) ani tym bardziej koleżanek (zazdrość mojej panny), zresztą nie wierzę w przyjaźń damsko-męską. Kiedy miałem 16 lat nie mogłem się doczekać kiedy będę dorosły, a teraz? Teraz brakuje mi tamtych lat, chociaż były w sumie beznadziejne i źle wspominam czasy gimnazjum i liceum, to brakuje mi tamtych wypadów, ot tak po prostu, na dwór, pograć w piłkę, spotkać się z kumplami, wyjść po prostu na dwór gdy jest ciepło. Teraz nie mam na to czasu bo większość zajmuje mi praca. Dom-praca-dziewczyna-praca-dom i tak w kółko, czuję się samotny jak skurwysyn, w dodatku problemy życia codziennego mnie przytłaczają, ciągle pod górkę, długi narobione przez własną głupotę, ciągle coś nie tak. Mam pasję – muzyka, gram na instrumencie, nawet nieźle ale w rozwijaniu i spełnianiu się przeszkadza mi praca a przez nią brak czasu – kiedy jej nie miałem, dziewczyna, jej mama i wszyscy w koło mówili żebym się ogarnął, że pracować trzeba itd. Czuję się coraz słabszy, zniechęcony do życia, mam depresję, monotonia życia mnie tak przytłacza że mam już na prawdę dosyć, miły, uroczy i pocieszający w pierwszym wrażeniu Jej uśmiech nawet pomaga ale tylko na chwilę. Wydaje mi się że na nią nie zasługuję bo jestem pizda chyba a nie facet skoro mam takie myśli ale gdybym miał choć trochę więcej odwagi skończył bym z tym wszystkim. Na co komu takie ścierwo jak ja? Czy ktoś mnie w ogóle szanuje? czy ludzie na świecie w ogóle tak na prawdę się szanują kiedy nie widzą z tego korzyści? – chyba nie i to mnie tak wkurwia. Wkurwia mnie mój charakter – zamknięty w sobie, trudno nawiązujący kontakty i nie potrafię tego zmienić od ładnych paru lat, w dodatku jestem dziwny, aż tak że sam to widzę i to mnie wkurwia. To tyle. Nie potrzebuję od was pocieszenia, (rad od gościa zarabiającego 17 tysi netto i jeżdżącego mesiem, zwiększyłem masę i zwaliłem konia, sprzęgło od Żuka też wymieniłem), bo to nie rozwiąże moich problemów. Fajnie natomiast się po prostu wyżalić i tyle. Śrut i Amen
Życie to nie je bajka, to je bitwa…
2012-04-13 19:2368
70
Jedź do tybetu zabierz trochę pasztetów.
Zastanawia mnie ilu jest takich ludzi jak Ty i ja. Z dnia na dzień czuję jak ten zapierdol w postaci pracy, powtarzających się czynności odbiera mi resztki jakiejkolwiek kreatywności i radości z życia. Brak czasu na zainteresowania, co tu robić, nie dość, że czasu mało to z pracy wracasz wyjebany jak koń po westernie.
Nie zazdroszczę i łączę sie w chujni.
Zbyt niska samoocena. Skoro jesteś zamkniety w sobie i trudno Ci nawiązać kontakt to jak zdobyłeś dziewczynę ? Lepiej nie ukazuj swoich słabosci bo jeszcze stracisz i ją.
Chłopie, za młodu miałem podobne myśli. Teraz jestem już po 50-ce. Moja rada: Nie oczekuj od życia zbyt wiele. Ciesz się z rzeczy prostych, zacznij je zauważać, choć nie będzie łatwo.
dokładnie jak 4
pomyśl sobie: masz 20 lat, czyli jeszcze zero zmęczenia życiem. Tak samo jak teraz będziesz miał za lat 10, 20 i 30-ci. I co? Jak zniesiesz taką chujnię przez 30 lat? Wiesz ile to siły potrzeba? odporności? samozaparcia? woli walki? To życie ku-wa a nie je bajka. A teraz pomyśl – żyjesz, tyrasz w poczuciu bezsensu, nic z tego nie masz – ani teraz, ani za 10 ani 20 ani 30 lat. Zero. I tak to k-wa wygląda często to „życie”. Jak mawiał Woody Allen – jest przereklamowane :). Syf. Po prostu syf.
Ja ciebie szanuje
Naprawde i nie chce nic w zamian. Uwazamn, że zasługujesz na szacunek
Jakie, kurwiszka problemy chłopiec ma. Ciesz się palancie że zdrowy jesteś. Nie chcesz pracować to nie pracuj, przymusu nie ma. Wpierdalaj kamienie i gitara.
A czego kurwa oczekujesz? Pierdol kolegów bo zazwyczaj i tak to proste chuje.
witaj stary, mam to samo, tyle że brak kobiety w dodatku…, we wszystko się starzy wpierdalają. Miałem trzy głupie marzenie praca, motor, dziewczyna. Praca jest choć nie wiem jak długo, bo dziś niegdy niewiadomo, marzenie o motorze zniszczyli zacofani i pojebani starzy, wojne mi o to zrobili taką że żyć mi się odechciewa, dziewczyna, jak to z nimi jest niby ładnie z tobą gada ale żeby się umówić to już wiecznie zajęta…., chujnia straszna. Mam nadzieje że to czytają też starsi ludzie i mam APEL: NIE WPIERDALAJCIE SIĘ W ŻYCIE SWOICH DZIECI ZA BARDZO!!! bo przez to włanie mam strasznie przesrane w życiu własnie przez nadmierne mieszenie się starych do mojego zesranego życia. Czy wartto żyć?? Dochodze do wniosku że nie bardzo…
nie chce mi się pisać, ale cię rozumiem czuję zupełnie to samo całe to życie jest do dupy po co ono w ogóle istnieje zastanawiam się nieustannie najlepiej żebym już zdechł i by było po zawodach i nie marzę o życiu pozagrobowym to by była totalna porażka mam nadzieję (pewność)że jestem na tym świecie pierwszy i ostatni raz. ja czuję że teraz jestem w piekle a nieba nie chcę znać. na tym świecie jeszcze nic dobrego mnie nie spotkało. męczę się istnieniem moim i żyję jeszcze tylko dlatego aby nie robić rodzinie przykrości
Szanowny chujowiczu, po prostu dorosłeś szybciej bo życie w Polsce tak właśnie wygląda. Wiem co mówię bo żyję w tym kraju 51 lat i mam dwoje dorosłych dzieci. Rada – albo się zintegrujesz albo uciekaj z tego kraju puki jesteś młody.
Bo..życie to nie bajka, nie drapie nas po jajkach…
pierdolnij sie z mostu do rwącej rzeki. ja tak zrobilem i juz nic nie musze.